czwartek, 26 grudnia 2013

Rozdział VIII

           Starał się szybko rozdawać autografy, bo nie chciał na długo zostawiać Nikoli. Co chwilę zerkał w jej stronę. Gdy kolejny raz się odwrócił zobaczył jakiegoś faceta obok niej. Szybko podpisał się na ostatniej kartce i ruszył w kierunku dziewczyny.
-Nikola- objął ją ramieniem- Kto to jest?
           Widział, że Ostrowska nie wie co powiedzieć. Mężczyzna patrzył na jego rękę, na ramieniu dziewczyny. Wyglądał na zdenerwowanego.
-Nikt ważny. Chodźmy stąd- Nikola pociągnęła go.
          Szli nie odzywając się. Uznał, że będzie musiał porozmawiać z nią o tym w domu. Chciał wiedzieć o niej wszystko. W końcu przekroczyli próg. Wziął kurtkę dziewczyny i usiedli razem w salonie.
-Kto to był?- spytał.
-Marek. Mój były szef- spuściła głowę. Czuł, że czegoś mu nie mówi i zaczął już się domyślać o co może chodzić.
-Coś was łączyło prawda?
            Zobaczył łzy spływające po jej policzku i szybko je otarł. Wziął ją pod brodę i zmusił, żeby popatrzyła mu w oczy.
-Nadal go kochasz?
-Nie!
              Zaprzeczyła szybko i wtuliła się w niego. Objął ją i gładził po plecach. Czuł, że nie chciała o tym rozmawiać, ale musiał wiedzieć wszystko.
-Kochanie- szepnął, a ona odsunęła się i spojrzała mu w oczy.
-No dobrze- wzięła głęboki oddech- Marek był moim szefem w firmie gdzie pracowałam jako księgowa. Często się widywaliśmy, parę razy wyszliśmy na kawę i tak to się zaczęło. Wyjścia do kina, kolacje. Zakochałam się w nim. Naprawdę myślałam, że coś dla niego znaczę, że traktuje mnie poważnie, ale jak się później okazało myliłam się- znów zaczęła płakać.
-Spokojnie- przytulił ją i pocałował w czoło- Co było dalej?
-Firma zorganizowała bankiet. Wszyscy się tam pojawili. Zdziwiłam się trochę, że Marek nie chciał pójść tam razem ze mną. Myślałam, że może nie chce jeszcze by pracownicy wiedzieli, że jesteśmy razem, ale prawda była zupełnie inna. Przyszedł w towarzystwie innej kobiety. Gdy chciałam do niego podejść usłyszałam jak przedstawia ją innym jako swoją narzeczoną- wtedy zupełnie się rozkleiła.
              Tulił ją do siebie i starał się uspokoić. Nie rozumiał jak ktoś mógł być takim idiotą, żeby ją skrzywdzić.
-Nikola- szepnął.
-Zostawiłam go- kontynuowała- Następnego dnia w pracy wezwał mnie do siebie, a wtedy powiedziałam mu, że to koniec. Nie rozumiał tego co do niego mówiłam. Wyśmiał mnie. Zaczął mówić, że bez niego jestem nikim, że nie może uwierzyć, że myślałam, że będziemy razem, bo przecież nie związałby się na stałe ze zwykłą księgową. Załamałam się. Nie wiem jakim cudem wstałam następnego dnia i poszłam do pracy. Byłam tak zakręcona, że ubrałam się tylko i wyszłam, nie wzięłam nawet torebki. W biurze dostałam wypowiedzenie. Na odchodne usłyszałam od niego, że gdybym przystała na ten układ to zamiast zostać zwolniona dostałabym awans. Potem rzuciłam się z mostu. Resztę znasz.
            Nie rozumiał jak człowiek może być tak podły względem innej osoby. Tulił do siebie Ostrowską i ani myślał wypuszczać jej z objęć. Już wiedział, że dużo przeszła.
-Jak wylądowałaś w domu dziecka?
-Nie wiem- odsunęła się od niego i otarła łzy- Wychowałam się tam, żadnej rodziny nie pamiętam, chociaż … - zawahała się- Raz jedna z pań pracujących tam wspomniała o tym, że moja siostra została kiedyś adoptowana. A może tylko chcę tak myśleć- westchnęła.
-Teraz masz mnie- powiedział- Nigdy cię nie skrzywdzę.
          Uśmiechnęła się i pocałowała go. Posadził ją sobie na kolanach i błądził rękami po całym jej ciele.

           Poczuła się o wiele lepiej, gdy powiedziała o wszystkim Ignaczakowi. Wyrzuciła z siebie wszystko, tym razem nic nie ukrywała.
            Pocałowała go by nie myśleć i dokładnie to osiągnęła. Wpiła się w jego usta i wsunęła rękę w jego włosy. Tak bardzo potrzebowała kogoś bliskiego.
            Wsunęła mu rękę pod bluzkę i zerwała ją z niego. Uśmiechnął się i nie przestając jej całować wziął ją na ręce, a potem powoli zaniósł do sypialni. Bardzo na nią uważał. Delikatnie położył ją na łóżku. Zdjął jej bluzę. Wtedy usłyszeli dzwonek.
-Nie otwieraj- szepnęła.
-Nie mam zamiaru- zaśmiał się.
            Gładziła go po plecach, torsie. Zaczął całować ją po szyi. Wtedy znów ktoś zadzwonił. Na początku to zignorowali, ale gdy nieproszony gość nie dawał za wygraną Ignaczak się podniósł.
-Nie wiem kto to, ale przysięgam, że go zabiję.
            Zaśmiała się. Ubrali się i zeszli na dół. Krzysiek poszedł otworzyć drzwi. Nagle do środka wpadł jeden z Resoviaków.
-Igła czemu nie otwierałeś? Już myślałem, że coś się stało- Dawid cały czas gadał- I czemu ty masz koszulkę na lewą stronę?
              Spojrzała z przerażeniem na Krzyśka. Konarski przeniósł wzrok z Ignaczaka na nią i uśmiechnął się.
-Nie musisz odpowiadać. Już wszystko wiem.
              Poczuła, że policzki jej płoną. Spojrzała na Ignaczaka i zobaczyła jak się uśmiecha. Zganiła go wzrokiem, ale nic sobie z tego nie zrobił.
-Więc wiesz też, że nam przeszkodziłeś. Mów po co przyszedłeś i spadaj.
-Dobra. Trening jest jutro przełożony na 15.
-Tylko po to przyjeżdżałeś?
-Nie. Chciałem zobaczyć jak spędzasz czas wolny- spojrzał na nią.
              Krzysiek walnął go w ramie. Dawid tylko się zaśmiał, pożegnał i wyszedł. Gdy Ignaczak zamknął drzwi odwrócił się i szybko znalazł się obok niej.
-To na czym skończyliśmy?- spytał i nachylił się.
-Przepraszam, ale czar prysł.
              Poszła do kuchni i zabrała się za robienie obiadu. Nie mogła myśleć o tym co się przed chwilą stało.
                 Przy Krzyśku traciła głowę, wyłączało jej się zdrowe myślenie. Już drugi raz mało nie wylądowała z nim w łóżku i w sumie … chyba żałowała, że tak się nie stało. Nie mogła sobie jednak pozwolić na błąd. Już raz została zraniona, drugi raz by tego nie przeżyła. Musiała mieć pewność co do uczucia Ignaczaka.
              Skończyła robić zapiekankę i włożyła ją do piekarnika. Wzięła głęboki oddech i oparła się o blat.
              Poczuła ręce na biodrach. Odwróciła się i napotkała wzrok Krzyśka. Nie mogła oprzeć się pokusie i pogłaskała go po policzku. Ujął jej dłoń i pocałował ją. Uśmiechnęła się.
              Zbliżył się i pocałował ją. Zarzuciła mu ręce na szyję i przyciągnęła mocno do siebie. Podniósł ją i posadził na blacie.
-Kocham cię- szepnął między pocałunkami.
              Odsunęła się od niego i spojrzała mu w oczy. Nie wiedziała czemu, ale wierzyła mu. Czuła, że mówi szczerze.
-Ja też cię kocham.
               Uśmiechnął się i wpił w jej usta. 

Święta, święta i po świętach :D Na szczęście do szkoły nie trzeba jeszcze wracać. Udało mi się naskrobać to coś wyżej pomiędzy pieczeniem ciast, a sprzątaniem. Mimo wszystko mam nadzieję, że się podoba. Komentujcie to bardzo motywuje ;)
 

9 komentarzy:

  1. Święta Święta i boski rozdział ! Z niecierpliwością czekam na kolejne, ta historia uzależnia haha :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. No nareszcie :) hahaha akcja z Dawidem rozwaliła :P Rozdział ekstra :) Pozdrawiam Dooma :) .

    OdpowiedzUsuń
  3. O jak fajnie ! wez jaki debil z tego marka...Wez dodawaj czesciej prooooosze pozdrawiam /Koko

    OdpowiedzUsuń
  4. PS.W wolnej chwili zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pewnie, że się podoba, jak zawsze! :)
    Lubię jak wprowadzasz w nas niepewność...
    Czekam na kolejny!
    / E .

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział :)
    Szkoda, że Konarski przeszkodził :/
    Ale coś mi się wydaje, że do trzech razy sztuka i teraz to już skończy się na tym, co przerwał Konar :D
    Nie mogę doczekać się kolejnego! ;)
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Epizod z wanna... i ja leze ze śmiechu! Do tego Konar ma wyczucie, nie ma co
    :)
    Rozdzial swietny. Czekam na nastepny:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Hehehe Konar :P Świetny blog, z reszta tak jak poprzednie :D Do następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Haha, Konar to ma wyczucie czasu... ;D
    Świetne opowiadanie! Ale się cieszę, że jakoś tu trafiłam :D
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń