Starał
się szybko rozdawać autografy, bo nie chciał na długo zostawiać
Nikoli. Co chwilę zerkał w jej stronę. Gdy kolejny raz się
odwrócił zobaczył jakiegoś faceta obok niej. Szybko podpisał się
na ostatniej kartce i ruszył w kierunku dziewczyny.
-Nikola-
objął ją ramieniem- Kto to jest?
Widział,
że Ostrowska nie wie co powiedzieć. Mężczyzna patrzył na jego
rękę, na ramieniu dziewczyny. Wyglądał na zdenerwowanego.
-Nikt
ważny. Chodźmy stąd- Nikola pociągnęła go.
Szli nie
odzywając się. Uznał, że będzie musiał porozmawiać z nią o
tym w domu. Chciał wiedzieć o niej wszystko. W końcu przekroczyli
próg. Wziął kurtkę dziewczyny i usiedli razem w salonie.
-Kto to
był?- spytał.
-Marek.
Mój były szef- spuściła głowę. Czuł, że czegoś mu nie mówi
i zaczął już się domyślać o co może chodzić.
-Coś was
łączyło prawda?
Zobaczył
łzy spływające po jej policzku i szybko je otarł. Wziął ją pod
brodę i zmusił, żeby popatrzyła mu w oczy.
-Nadal go
kochasz?
-Nie!
Zaprzeczyła
szybko i wtuliła się w niego. Objął ją i gładził po plecach.
Czuł, że nie chciała o tym rozmawiać, ale musiał wiedzieć
wszystko.
-Kochanie-
szepnął, a ona odsunęła się i spojrzała mu w oczy.
-No
dobrze- wzięła głęboki oddech- Marek był moim szefem w firmie
gdzie pracowałam jako księgowa. Często się widywaliśmy, parę
razy wyszliśmy na kawę i tak to się zaczęło. Wyjścia do kina,
kolacje. Zakochałam się w nim. Naprawdę myślałam, że coś dla
niego znaczę, że traktuje mnie poważnie, ale jak się później
okazało myliłam się- znów zaczęła płakać.
-Spokojnie-
przytulił ją i pocałował w czoło- Co było dalej?
-Firma
zorganizowała bankiet. Wszyscy się tam pojawili. Zdziwiłam się
trochę, że Marek nie chciał pójść tam razem ze mną. Myślałam,
że może nie chce jeszcze by pracownicy wiedzieli, że jesteśmy
razem, ale prawda była zupełnie inna. Przyszedł w towarzystwie
innej kobiety. Gdy chciałam do niego podejść usłyszałam jak
przedstawia ją innym jako swoją narzeczoną- wtedy zupełnie się
rozkleiła.
Tulił
ją do siebie i starał się uspokoić. Nie rozumiał jak ktoś mógł
być takim idiotą, żeby ją skrzywdzić.
-Nikola-
szepnął.
-Zostawiłam
go- kontynuowała- Następnego dnia w pracy wezwał mnie do siebie, a
wtedy powiedziałam mu, że to koniec. Nie rozumiał tego co do niego
mówiłam. Wyśmiał mnie. Zaczął mówić, że bez niego jestem
nikim, że nie może uwierzyć, że myślałam, że będziemy razem,
bo przecież nie związałby się na stałe ze zwykłą księgową.
Załamałam się. Nie wiem jakim cudem wstałam następnego dnia i
poszłam do pracy. Byłam tak zakręcona, że ubrałam się tylko i
wyszłam, nie wzięłam nawet torebki. W biurze dostałam
wypowiedzenie. Na odchodne usłyszałam od niego, że gdybym
przystała na ten układ to zamiast zostać zwolniona dostałabym
awans. Potem rzuciłam się z mostu. Resztę znasz.
Nie
rozumiał jak człowiek może być tak podły względem innej osoby.
Tulił do siebie Ostrowską i ani myślał wypuszczać jej z objęć.
Już wiedział, że dużo przeszła.
-Jak
wylądowałaś w domu dziecka?
-Nie
wiem- odsunęła się od niego i otarła łzy- Wychowałam się tam,
żadnej rodziny nie pamiętam, chociaż … - zawahała się- Raz
jedna z pań pracujących tam wspomniała o tym, że moja siostra
została kiedyś adoptowana. A może tylko chcę tak myśleć-
westchnęła.
-Teraz
masz mnie- powiedział- Nigdy cię nie skrzywdzę.
Uśmiechnęła
się i pocałowała go. Posadził ją sobie na kolanach i błądził
rękami po całym jej ciele.
Poczuła
się o wiele lepiej, gdy powiedziała o wszystkim Ignaczakowi.
Wyrzuciła z siebie wszystko, tym razem nic nie ukrywała.
Pocałowała
go by nie myśleć i dokładnie to osiągnęła. Wpiła się w jego
usta i wsunęła rękę w jego włosy. Tak bardzo potrzebowała kogoś
bliskiego.
Wsunęła
mu rękę pod bluzkę i zerwała ją z niego. Uśmiechnął się i
nie przestając jej całować wziął ją na ręce, a potem powoli
zaniósł do sypialni. Bardzo na nią uważał. Delikatnie położył
ją na łóżku. Zdjął jej bluzę. Wtedy usłyszeli dzwonek.
-Nie
otwieraj- szepnęła.
-Nie
mam zamiaru- zaśmiał się.
Gładziła
go po plecach, torsie. Zaczął całować ją po szyi. Wtedy znów
ktoś zadzwonił. Na początku to zignorowali, ale gdy nieproszony
gość nie dawał za wygraną Ignaczak się podniósł.
-Nie
wiem kto to, ale przysięgam, że go zabiję.
Zaśmiała
się. Ubrali się i zeszli na dół. Krzysiek poszedł otworzyć
drzwi. Nagle do środka wpadł jeden z Resoviaków.
-Igła
czemu nie otwierałeś? Już myślałem, że coś się stało- Dawid
cały czas gadał- I czemu ty masz koszulkę na lewą stronę?
Spojrzała
z przerażeniem na Krzyśka. Konarski przeniósł wzrok z Ignaczaka
na nią i uśmiechnął się.
-Nie
musisz odpowiadać. Już wszystko wiem.
Poczuła,
że policzki jej płoną. Spojrzała na Ignaczaka i zobaczyła jak
się uśmiecha. Zganiła go wzrokiem, ale nic sobie z tego nie
zrobił.
-Więc
wiesz też, że nam przeszkodziłeś. Mów po co przyszedłeś i
spadaj.
-Dobra.
Trening jest jutro przełożony na 15.
-Tylko
po to przyjeżdżałeś?
-Nie.
Chciałem zobaczyć jak spędzasz czas wolny- spojrzał na nią.
Krzysiek
walnął go w ramie. Dawid tylko się zaśmiał, pożegnał i
wyszedł. Gdy Ignaczak zamknął drzwi odwrócił się i szybko
znalazł się obok niej.
-To
na czym skończyliśmy?- spytał i nachylił się.
-Przepraszam,
ale czar prysł.
Poszła
do kuchni i zabrała się za robienie obiadu. Nie mogła myśleć o
tym co się przed chwilą stało.
Przy
Krzyśku traciła głowę, wyłączało jej się zdrowe myślenie.
Już drugi raz mało nie wylądowała z nim w łóżku i w sumie …
chyba żałowała, że tak się nie stało. Nie mogła sobie jednak
pozwolić na błąd. Już raz została zraniona, drugi raz by tego
nie przeżyła. Musiała mieć pewność co do uczucia Ignaczaka.
Skończyła
robić zapiekankę i włożyła ją do piekarnika. Wzięła głęboki
oddech i oparła się o blat.
Poczuła
ręce na biodrach. Odwróciła się i napotkała wzrok Krzyśka. Nie
mogła oprzeć się pokusie i pogłaskała go po policzku. Ujął jej
dłoń i pocałował ją. Uśmiechnęła się.
Zbliżył
się i pocałował ją. Zarzuciła mu ręce na szyję i przyciągnęła
mocno do siebie. Podniósł ją i posadził na blacie.
-Kocham
cię- szepnął między pocałunkami.
Odsunęła
się od niego i spojrzała mu w oczy. Nie wiedziała czemu, ale
wierzyła mu. Czuła, że mówi szczerze.
-Ja
też cię kocham.
Uśmiechnął
się i wpił w jej usta.
Święta, święta i po świętach :D Na szczęście do szkoły nie trzeba jeszcze wracać. Udało mi się naskrobać to coś wyżej pomiędzy pieczeniem ciast, a sprzątaniem. Mimo wszystko mam nadzieję, że się podoba. Komentujcie to bardzo motywuje ;)
Święta Święta i boski rozdział ! Z niecierpliwością czekam na kolejne, ta historia uzależnia haha :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
No nareszcie :) hahaha akcja z Dawidem rozwaliła :P Rozdział ekstra :) Pozdrawiam Dooma :) .
OdpowiedzUsuńO jak fajnie ! wez jaki debil z tego marka...Wez dodawaj czesciej prooooosze pozdrawiam /Koko
OdpowiedzUsuńPS.W wolnej chwili zapraszam do siebie :)
OdpowiedzUsuńPewnie, że się podoba, jak zawsze! :)
OdpowiedzUsuńLubię jak wprowadzasz w nas niepewność...
Czekam na kolejny!
/ E .
Świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że Konarski przeszkodził :/
Ale coś mi się wydaje, że do trzech razy sztuka i teraz to już skończy się na tym, co przerwał Konar :D
Nie mogę doczekać się kolejnego! ;)
Buziaki ;*
Epizod z wanna... i ja leze ze śmiechu! Do tego Konar ma wyczucie, nie ma co
OdpowiedzUsuń:)
Rozdzial swietny. Czekam na nastepny:)
Hehehe Konar :P Świetny blog, z reszta tak jak poprzednie :D Do następnego :)
OdpowiedzUsuńHaha, Konar to ma wyczucie czasu... ;D
OdpowiedzUsuńŚwietne opowiadanie! Ale się cieszę, że jakoś tu trafiłam :D
Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału!
Pozdrawiam :)