poniedziałek, 24 lutego 2014

Rozdział XVIII

          Patrzyła zszokowana na Marka. On naprawę nie żartował proponując jej wspólne mieszkanie. Kiedyś gdyby to usłyszała nie zawahałaby się ani chwili. W mgnieniu oka spakowałaby się i zamieszkała z nim.
              Ale teraz wszystko się zmieniło. Był Krzysiek i nie mogła o nim zapomnieć. Mimo że tak bardzo ją zranił nadal go kochał i nie umiała przestać. Ignaczak zdobył jej zaufanie, miłość, a gdy myślała, że znalazła szczęście znów wszystko prysło jak bańka mydlana. Znów była sama, musiała zaczynać od nowa.
-Nie mogę- powiedziała w końcu.
-Proszę nie mów tego jakby to była ostateczna decyzja. Zrobię wszystko. Wrócisz do pracy na należne ci miejsce. Od razu wszystkim powiemy, że jesteśmy razem, żeby nie było żadnych niedomówień. Nikola proszę- mówiąc to cały czas trzymał ją mocno za ręce i patrzył z nadzieją w jej oczy.
-Mam już pracę. Zresztą my nie możemy być razem. Nie kocham cię już- starała się mówić pewnie, ale przy ostatnim zdaniu głos jej zadrżał.
-Nie wierzę ci. Nie chcesz mnie kochać, ale nadal coś do mnie czujesz. Mimo że starasz się temu zaprzeczać, starałaś się mnie nienawidzić, ale nie udało ci się wyrzucić tej miłości z serca- był coraz bliżej.
-Właśnie, że mi się udało. Związałam się z Krzyśkiem, pokochałam go.
-I jak to się skończyło? Zdradził cię, zranił. I to z twoją siostrą. Zapomnij o nim. Nie zasługuje na twoją miłość- prawie to wykrzyczał.
            W tym momencie nie wytrzymała i wybuchnęła płaczem. Marek przytulił ją do piersi i gładził po plecach. Wtuliła się w niego, bo potrzebowała teraz wsparcia, pocieszenia. Potrzebowała kogoś kto by ją zrozumiał i był obok bez względu na wszystko.
          Gdy jej dotykał nie czuła tego co przy Ignaczaku. Jego dłonie sprawiały, że przez jej ciało przechodziły przyjemne dreszcze. Przy Marku czuła się tak jakby przytulała ją przyjaciółka. Jednak było to bardzo miłe.
-Zamieszkaj ze mną- szepnął jej do ucha.
              Odsunęła się od niego i rozejrzała. Potrzebowała jakiegoś lokum, bo nie mogła zostać w domu Krzyśka. To mogło być dobre rozwiązanie, ale tylko tymczasowo. Potrzebowała pomocy i wiedziała już, że tylko Marek może jej pomóc.
-Ale tylko na jakiś czas. Póki nie zarobię na własne mieszkanie- powiedziała przez łzy.
-Niech będzie. Powiedz kiedy .. Ignaczak ma trening? Pojedziemy wtedy po twoje rzeczy, żebyś nie musiała go widzieć- starł słoną ciecz z jej policzka.
-To i tak nie ma znaczenia. Będę go widywała w pracy niestety- spuściła głowę.
-Gdzie ty teraz pracujesz?- zdziwił się.
                 Pokrótce wyjaśniła mu na czym polega jej nowa praca. Widziała, że trochę go zszokowała. Sama zaczęła się zastanawiać czy nie powinna zrezygnować, ale potrzebowała pieniędzy. Nie chciała mieszkać z Markiem zbyt długo.
-Czemu dopiero teraz zaczynasz pracę?
           Zadawał kolejne pytania, a do niej wszystko wracało. Jego zdrada, zwolnienie jej, próba samobójcza. Odepchnęła Marka od siebie i chciała wybiec z mieszkania, ale zatrzymał ją i przyparł do ściany.
-Nikola co się stało? Co zrobiłem źle?- nie rozumiał.
-Próbowałam się zabić!- wykrzyknęła mu to w twarz- Zaraz po tym jak mnie zwolniłeś!- starała się opanować- Krzysiek uratował mi życie, ale byłam w śpiączce, potem musiałam zostać w szpitalu, miałam dużo obrażeń. Niedawno zdjęli mi gips.
-Boże Nikola- przytulił ją- Przepraszam cię za wszystko. Zmieniłem się. Obiecuję, że nigdy cię nie skrzywdzę. Dopiero jak odeszłaś zdałem sobie sprawę, że jesteś dla mnie najważniejsza na świecie. Kocham cię.
                    Pochylił się, żeby ją pocałować, ale wyswobodziła się z jego uścisku i odeszła na bok. Założyła ręce na piersi.
-Zamieszkam z tobą, ale nie będziemy razem. Nie umiem na nowo ci zaufać. A teraz jedźmy po moje rzeczy. Krzysiek ma popołudniowy trening.
                  Nie odezwał się więcej. Ubrali się i pojechali do mieszkania siatkarza. Gdy tam dotarli najpierw upewniła się, że go nie ma, a dopiero potem weszli do środka.
                 Wrzucała wszystko do walizki. Chciała jak najszybciej stąd odejść, bo wszystko przypominało jej Ignaczaka. Wzięła do ręki statuetkę, którą jej podarował. Zaniosła ją do jego sypialni i położyła na łóżku. Nie chciała zabierać niczego co będzie jej go przypominało. W końcu wszystko było w samochodzie Marka.
                  Rzuciła klucze na stół i zatrzasnęła drzwi. Gdy stała koło auta zauważyła, że pod blok przyjechał siatkarz. Wyszedł z samochodu i się rozglądnął. Gdy ją zobaczył zaczął biec w jej kierunku. Wsiadła do środka.
-Jedź- powiedziała tylko, a on ruszył.

-Nikola!- krzyknął na całe gardło za samochodem.
                Jednak kierowca się nie zatrzymał. Wsiadł do auta i starał się go dogonić, ale na próżno. Nie wiedział nawet kto kierował. Wrócił do mieszkania. Pierwsze co rzuciło mu się w oczy to klucze Nikoli, które leżały na stole.
                 Przerażony poszedł do sypialni dziewczyny i otworzył wszystkie szafki. Nie było nic. Padł na kolana i najzwyczajniej w świecie się popłakał.
              Po chwili jednak się opanował. Pobiegł do swojej sypialni. Tam kolejny raz poczuł jakby ktoś rozdzierał mu serce. Na środku łóżka leżała statuetka MVP, którą podarował Nikoli. Wziął ją do ręki i postawił koło reszty.
                Wiedział, że nie zostanie ona u niego. Była Ostrowskiej i na zawsze zostanie. Musiała przyjść do pracy, a wtedy ją złapie i porozmawiają czy będzie tego chciała czy też nie. Do cholery to nie mogło się tak skończyć! Za bardzo ją kochał, żeby pozwolić jej odejść.
              Wiedział jednak, że nie łatwo będzie przekonać dziewczynę do tego, że jej nie zdradził. Musiał znaleźć dowód. Wszystko sprowadzało się do jednej osoby. Diana była najdziwniejszą osobą jaką spotkał. Była tajemnicza, ale można było pociągnąć ją za język Była okrutna wobec Nikoli choć upierała się, że są siostrami. Musiał poznać prawdę.
               Nie wiedział jak zabrać się za poszukiwania Diany. Nie miał nawet jej numeru telefonu. Po chwili olśniło go. Złapał za kluczyki i wybiegł z mieszkania. Po 15 minutach był w szpitalu. Miał szczęście, że była dość młoda i niedoświadczona pielęgniarka w recepcji.
-Przepraszam chciałem się zapytać czy są już wyniki badań DNA mojej żony i jej siostry- powiedział na wstępie.
-Już szukam. Nazwisko żony?
-Ostrowska- pielęgniarka spojrzała na niego niepewnie- Używa panieńskiego nazwiska, żeby nie zwracać na siebie uwagi.
-No dobrze.
                Zaczęła wklepywać coś w komputer. Nie wiedział jak ma zdobyć adres Diany. Postanowił iść na żywioł.
-Jeszcze nie ma wyników. Zostaną wysłane jak tylko będę gotowe
-Jak to nie ma?- udawał głupiego- Powinny być.
-Ale nie ma.
-Proszę mi to pokazać.
               Przekręcił ekran w swoją stronę mimo protestów. Zapamiętał adres domniemanej siostry Nikoli. Przeprosił pielęgniarkę za kłopot, wyszedł i od razu udał się na odpowiednią ulicę.
            Chwilę mu zajęło znalezienie bloku. W końcu stanął przed odpowiednim mieszkaniem i zadzwonił dzwonkiem. W drzwiach stanęła Diana. Wszedł do środka mimo jej protestów.
-Co ty tu robisz?!- wydzierała się, ale on nic sobie z tego nie robił- Skąd masz mój adres?! Nie powinno cię tu być! Nie taki był plan!
-Jaki plan?- w końcu się odezwał, ale ona zamilkła- Kim ty jesteś?

I kolejny rozdział do kolekcji :) Mam nadzieję, że wam się podoba. Komentujcie, to bardzo motywuje :)

środa, 19 lutego 2014

Rozdział XVII

          Patrzyła na Krzyśka i Dianę. Miała wrażenie, że zaraz pęknie jej serce. Spodziewała by się tego po każdym, ale nie po Ignaczaku.
          Słysząc ją oderwał się szybko od dziewczyny i spojrzał na nią przerażony. Po jej policzku poleciały łzy. Siatkarz już szedł w jej kierunku, ale nie chciała go słuchać. W tamtym momencie potrzebowała być sama.
            Odwróciła się i biegła przed siebie. Nie wiedziała nawet dokąd. Słyszała tylko, że Igła jest tuż za nią i ją woła. Musiała go jakoś zgubić. Gdy skręciła i znalazła się pod blokiem ktoś akurat wychodził z klatki. Wbiegła tam zanim drzwi się zamknęły i odczekała chwilę. Gdy była pewna, że libero zniknął wyszła.
          Szła przed siebie. Potrzebowała to wszystko przemyśleć. Nie miała pojęcia co z nią teraz będzie. Musiała znaleźć sobie nowe mieszkanie, ale nie miała pieniędzy. Wiedziała tylko, że nie może zostać z Krzyśkiem. Za mocno ją zranił. Całował się z jej siostrą! A przynajmniej z domniemaną siostrą.
         Nie chciała znać Diany nawet jakby naprawdę okazała się być jej siostrą. Po prostu nie umiała wybaczyć czegoś takiego. Jak można zrobić coś tak podłego? Po jej policzkach znów poleciały łzy na wspomnienie tej sceny. Wtedy wpadła na kogoś.
-Przepraszam- powiedziała tylko nawet nie patrząc na tą osobę i chciała iść dalej.
-Nikola- ten głos wszędzie by rozpoznała.
-Marek. Co ty tu robisz?
-Nie ważne. Czemu płaczesz?- chciał zetrzeć z moich policzków łzy, ale odtrąciłam jego rękę.
-To nie twoja sprawa- warknęłam.
-To przez niego? Przez tego siatkarza?- gdy nie odpowiedziała ciągnął- Wiedziałem, że cię zrani. Nie zasługuje na ciebie.
-Nie wierzyłam, że ktoś może mnie bardziej zranić od ciebie- mówiąc to poczuła, że jest to prawdą. Marek zranił ją mniej niż Krzysiek.
-Co on ci zrobił?- spytał czule.
           Nie wiedziała czemu, ale wydawało jej się, że naprawdę się nią przejmuje. Przypomniała sobie ich ostatnie spotkanie. Mówił, że dla niej zostawił narzeczoną, że chce do niej wrócić. Czy nadal tak było.
-Widziałam jak całował się z moją siostrą- wybuchnęła płaczem.
       Wtedy przytulił ją do piersi. Nie wiedziała czemu, ale wtuliła się w niego. Chyba po prostu potrzebowała bliskości, pocieszenia. Nie mogła zostać sama. Szła gdzieś wtulona w Marka, nawet nie wiedziała gdzie.
          Wsiadła z nim do samochodu. Nie patrzyła za okno. Miała pochyloną głowę i nie mogła przestać płakać. Za dużo straciła. W pewnym momencie auto się zatrzymało. Wyjrzała na zewnątrz i wstrzymała oddech.
-Chodź- Marek otworzył jej drzwi.
-Ale jesteśmy w twoim domu- zaprotestowała.
-Wiem. Chodź- pociągnął ją.
             Weszli razem do środka. Nic się tu nie zmieniło od jej ostatniej wizyty. Udała się do salonu. Opadła na kanapę i skuliła się. Po chwili poczuła, że Marek ją obejmuje. Po tym co jej zrobił nie powinna chcieć, żeby się do niej zbliżał, ale chciał ją wesprzeć. Nie mogła odrzucić pomocy gdy tak bardzo jej potrzebowała.
-Wszystko będzie dobrze- szepnął.
-Nic nie będzie dobrze. Właśnie straciłam najważniejszą osobę w moim życiu- miała płaczliwy, łamiący się głos- Na dodatek muszę znaleźć jakieś mieszkanie, a nie mam pieniędzy nawet na wynajem czegoś.
-Chcę ci pomóc- powiedział.
-Wiem, ale z tym nic nie możesz zrobić.
-Mogę- popatrzyła na niego- Posłuchaj mnie uważnie. Ja nie żartowałem mówiąc ci, że zostawiłem dla ciebie narzeczoną. Kocham cię i nadal chce cię odzyskać. Może … wprowadź się do mnie, spróbujmy od nowa.

            Biegł tuż za nią, ale w pewnym momencie zniknęła mu z oczu. Szukał jej jeszcze długo, ale nigdzie jej nie było. Zrezygnowany postanowił wrócić pod halę.
             Wiedział, że ją traci i musi coś z tym zrobić. Nie poradzi sobie jeśli ona go zostawi. Jest dla niego wszystkim. Musi mu uwierzyć, że nie chciał tego pocałunku, że tylko ona się dla niego liczy i to się nigdy nie zmieni.
              Pod halą nadal stała Diana. Opierała się o jego auto i bezczelnie się uśmiechała. Już wtedy wiedział, że zrobiła to celowo, że chciała żeby Nikola ich zobaczyła, cierpiała i zostawiła go. Zastanawiał się tylko dlaczego.
-Co to było?!- podszedł do niej zdenerwowany.
-Nie pasowaliście do siebie- mówiła pewna siebie- Ty jesteś towarzyski, zabawny, przystojny- zaczęła się do mnie zbliżać- A ona jest nieśmiałą szarą myszką. Przecież nigdy nie potrafiła nawiązać normalnych przyjaźni, zawsze była sama zdana tylko na faceta, którym zresztą był jej szef. Czy to nie żałosne, że nie umiała gdzie indziej nikogo znaleźć? Pewnie nawet nie chodziła na żadne imprezy- rozgadała się.
             Stanął jak wryty i słuchał tego co Diana mówi. Przecież ona nie miała prawa tego wszystkiego wiedzieć, bo skąd? Nikola jej się nie zwierzała. Chyba zorientowała się, że za dużo mówi i popatrzyła na niego przerażona.
-Ale to wszystko nie ważne- powiedziała pośpiesznie.
-Skąd to wszystko wiesz?- prawie warknął.
-Ale co?- zaczęła udawać głupią.
-Skąd wiesz to wszystko?! Mówiłaś, że szukałaś Nikoli przez sierociniec! On nie udziela takich informacji, bo najnormalniej w świecie ich nie ma. Skąd to wszystko wiesz?- kolejny raz powtórzył pytanie.
-Ale się późno zrobiło-powiedziała nagle i już chciała iść, ale złapał ją za rękę.
-O nie. Teraz nigdzie nie pójdziesz póki mi nie wytłumaczysz co tu się dzieje- nie dawał za wygraną.
               Czuł, że to może być kluczem do wszystkiego, ale Diana uparcie wyrywała mu się i nie chciała nic powiedzieć.
-Pomocy!-krzyknęła.
-Krzysiek co ty robisz?!- usłyszał za sobą głos Nikołaja.
                Puścił dziewczynę, żeby mu wytłumaczyć, ale ta wykorzystała chwilę nieuwagi i zniknęła. Nie wiedział co ma zrobić. Penczew stał obok i nic nie mówił. Wyciągnął telefon i zadzwonił do Nikoli. Skrzynka.
-Cholera! Nie stój tak tylko pomóż mi szukać Nikoli!- powiedział.
                Razem z przyjmującym przeszukał okolice hali, ale po dziewczynie nie było śladu. Co jakiś czas dzwonił do niej, ale bezskutecznie.
            Przypomniał sobie ich pierwsze spotkanie i wystraszył się, że będzie chciała zrobić coś głupiego. Miał nadzieję, że da sobie wszystko wyjaśnić. W końcu zaniechali poszukiwań i wrócili pod halę.
-Dzięki za pomoc- powiedział.
-Nie ma sprawy. Do jutra- uścisnął dłoń Nikołajowi.
                 Jadąc do mieszkania rozglądał się czy może nie zobaczy gdzieś ukochanej. Wiedział, że są na to marne szanse. Gdy w końcu był na miejscu miał jeszcze nadzieję, że będzie tam na niego czekała, ale ta nadzieja szybko została rozwiana.
               Nie miał pojęcia gdzie jej szukać. Jedyne co mógł robić to dzwonić i mieć nadzieję, że w końcu odbierze.
             Jego myśli ciągle uciekały do Diany. Ta dziewczyna chciała zniszczyć Nikoli życie. Nie rozumiał tylko czemu. Jeśli naprawdę była jej siostrą powinna chcieć jej szczęścia, powinna zabiegać o jej zaufanie, a zachowywała się dokładnie odwrotnie.
               Musiał się dowiedzieć kim ona jest i czemu to robi. Uznał, że tylko tak może przekonać Nikole znów do siebie. Jednak najpierw musi ją znaleźć.
   
No dobra nie będę zawieszała bloga. Rozdział daje wam jako podziękowanie za tyle ciepłych słów i mam nadzieję, że się podoba. Proszę komentujcie dalej, to bardzo motywuje.

poniedziałek, 17 lutego 2014

Rozdział XVI

       Patrzyła chwilę na wyświetlacz komórki. Nie chciała odbierać. Jakoś nie ufała Dianie. Mimo że ta zapewniała, że jest jej siostrą ona jakoś tego nie czuła. W końcu wzięła głęboki oddech i nacisnęła zieloną słuchawkę.
-Halo?
-Nikola czemu nie odbierałaś? Wiesz ile razy starałam się do ciebie dodzwonić?- naskoczyła na nią od razu.
-Akurat wyjechałam z Rzeszowa, ale już wróciłam. Możemy zrobić testy DNA kiedy tylko znajdziesz czas- wolała mieć już to za sobą.
-Tak, właśnie po to dzwonię. Spotkajmy się jutro w szpitalu na Lwowskiej koło 10- zaproponowała.
-Będę- odpowiedziała tylko i się rozłączyła.
        Czyli niedługo wszystko się wyjaśni. Nie wiedziała jak to będzie wyglądało jeśli Diana naprawdę okaże się jej siostrą.
-Kochanie … - usłyszała szept Krzyśka.
       Ignaczak podszedł i mocno ją przytulił. Chciała, żeby już nigdy nie wypuszczał jej ze swoich silnych ramion. Był dla niej oparciem, którego tak bardzo w tamtym momencie potrzebowała.
       Następnego dnia nie mogła usiedzieć w miejscu. W nocy prawie w ogóle nie spała tylko cały czas myślała o dzisiejszych testach. Gdy w końcu dotarła z siatkarzem do szpitala zaczęła szukać Diany.
-Cześć- powiedziała gdy ta do niej podeszła.
-Cześć. To co? Gotowa?
-Nie, ale chcę mieć to już za sobą.
         Kiwnęła głową. Weszły razem go gabinetu. Żałowała, że Krzysiek nie mógł być przy niej. Czuła się pewniej gdy był obok. Lekarz pobrał od nich ślinę i zapisywał coś w swoim notesie. W końcu skończył.
-Wyniki powinny być za tydzień. Proszę wtedy się zgłosić je odebrać.
-Oczywiście- odpowiedziała.
         Na zewnątrz od razu znalazła się w ramionach Ignaczaka. Diana patrzyła na nich pewnie. Zastanawiała się czemu cały czas jej wzrok spoczywa na libero. Poczuła złość. Była zazdrosna.
       Odsunęła się od ukochanego i stanęła pomiędzy nim, a domniemaną siostrą. Starała się zasłonić jej widok na Krzyśka choć wiedziała, że nie uda jej się tego zrobić. Diana jednak spojrzała na nią.
-To do następnej wizyty. Wtedy już będziesz wiedziała, że naprawdę jestem twoją siostrą- wyciągnęła do niej rękę.
          Niechętnie uścisnęła jej dłoń. Patrzyła na każdy ruch Diany gdy ta żegnała się z Igłą. Podeszła do niego i chciał pocałować w policzek, ale gdy się od niej odsunął westchnęła ciężko, a potem zniknęła za drzwiami.
           Krzysiak patrzył na nią zdziwiony jakby też zastanawiał się co to miał znaczyć. W końcu objął ją i razem opuścili szpital.
             W drodze powrotnej żadne z nich się nie odezwało. Gdy dotarli do domu przytuliła mocno Krzyśka i pocałowała go.
-Igła, a co jeśli to moja siostra?
-Nie wiem. Wydaje się jakaś podejrzana, nieszczera.
-Też mam takie odczucie- westchnęła.
-Muszę jechać na trening. Jedziesz ze mną?- zaproponował.
-Nie dziś.
               Pokiwał głową, spakował się i już go nie było.
             Nie mogła usiedzieć na miejscu. Cały czas zastanawiała się nad wynikami testu. Po pewnym czasie nie wytrzymała. Uznała, że zrobi Krzyśkowi niespodziankę i pojedzie na halę. Może zdąży chociaż na końcówkę treningu.

              Gdy dotarł na halę przeżył nie mały szok. Koło wejścia czekała brunetka i patrzyła na niego z założonymi rękami. Na początku nie wiedział co zrobić. W końcu niepewnie podszedł do dziewczyny.
-Co ty tu robisz?- spytał.
-Przyszłam z tobą porozmawiać.
-Ale my nie mamy o czym rozmawiać Diana.
-Mamy. O Nikoli. Jesteście razem z tego co wiem, więc myślałam, że ten temat powinien cię interesować. Pomyliłam się?- uniosła brew.
-Nie. Pogadamy potem. Mam teraz trening.
          Wtedy pojawił się Nikołaj. Zmierzył go wzrokiem oraz Dianę i zdziwiony wszedł do środka. Udał się za nim do szatni.
          Miał wrażenie, że przyjmujący ciągle na niego zerka jednak gdy się odwracał ten szybko uciekał wzrokiem. Na sali Penczev go złapał.
-Kto to jest?- pokazał na siedzącą na trybunach Dianę.
-Siostra Nikoli. Czemu pytasz?
-Wydaje się … - zawahał się- Dziwna.
         Spojrzał w stronę dziewczyny. Wzruszył tylko ramionami i wyszedł na parkiet, żeby się rozciągnąć.
            Starał się grać jak najlepiej. Łatwo było zauważyć, że Konarski kieruje na niego wszystkie swoje piłki. Jemu jednak to nie przeszkadzało, bo nie miał problemu z ich odebraniem, lub oborną. To jednak nie podobało się atakującemu.
              Uznał, że musi pogodzić się z Dawidem. Nie miał co prawda zamiaru go przepraszać, bo nie widział takiej potrzeby, ale trzeba było dbać o dobrą atmosferę w drużynie. Gdy mieli przerwę, żeby napić się wody podszedł do niego.
-Sztama- wyciągnął rękę.
-A przepraszasz?- spytał.
-Nie, a ty?
-Nie. Czyli norma- uścisnął jego dłoń.
        Reszta treningu przebiegła normalnie. Trener skupił się na grze co wszystkim bardzo odpowiadało. Gdy w końcu mieli udać się do szatni Diana zaszła mu drogę. Chciał ją wyminąć, ale mu nie pozwoliła.
-Daj mi się tylko przebrać. Pogadamy przed halą.
-Mam swoje życie. Nie mogę aż tak długo na ciebie czekać- przewróciła oczami.
-A czy ktoś cię o to prosił?- spytał zirytowany.
-Zaczekam przed halą- powiedział i wyszła.
             Zupełnie nie rozumiał o co jej chodzi. Przychodzi do niego niezapowiedzianie pogadać o Nikoli i jeszcze się czepia. Przecież mógł w ogóle nie zgodzić się na rozmowę. Nawet nie wiedział o co dokładnie jej chodzi.
               W szatni zaczepił go Konar i zaproponował pojednawcze wyjście na piwo. Oczywiście tylko jedno ze względu na treningi. Zgodził się i powiedział, że się zdzwonią.
             Gdy zobaczył Dianę koło auta westchnął i podszedł do niej. Nie za bardzo wiedział czego może chcieć.
-O co chodzi?- spytał.
-Czemu jesteś z Nikolą?- zbliżyła się.
-Co to za pytanie?- nie rozumiał.
-Normalne. Co takiego w niej widzisz, że z nią jesteś? Za co ją tak kochasz?
-Za wszystko- uśmiechnął się lekko-Za to, że nie przeszkadzają jej moje wady, za to, że jest sobą, za to, że zawsze jest obok. Nie ma konkretnego powodu. Po prostu kocham ją.
-Mogłabym być taka sama.
               Nie rozumiał. Diana wykorzystała chwilę nieuwagi i pocałowała go. Zanim się zorientował co się dzieje usłyszał głos Nikoli.
-Nie wierzę!

Nie wiem czy nie podoba wam się jak piszę, czy może już jest nudno. Widzę, że nie komentujecie tak jak na początku. Może trzeba zawiesić tego bloga.

niedziela, 9 lutego 2014

Rozdział XV

          Przez całą drogę powrotną do Rzeszowa Konarski się do niego nie odezwał ani słowem. Czuł satysfakcję, że udało mu się wyciąć atakującemu taki żart. Jednak najwięcej pracy włożyła w to wszystko Nikola.
-Dziękuję- szepnął jej na ucho w autokarze.
-Za co?- zdziwiła się.
-Za wszystko- uśmiechnął się- Za to, że jesteś przy mnie.
            Zarumieniła się i wtuliła w niego. Gładził ją po ramieniu i przytulał mocno do siebie. Nie mógł uwierzyć w swoje szczęście. Już jakiś czas temu pogodził się z tym, że jest sam, że nie znalazł swojej drugiej połówki i nie znajdzie. A teraz? Wie, że to jest to, że to z Ostrowską chce się zestarzeć i mieć ją zawsze przy sobie.
           Podróż dość szybko mu zleciała. Wziął walizkę swoją i Nikoli i pojechali do mieszkania. Dość sprawnie się uwinęli z rozpakowywaniem się i postanowili wyjść razem na romantyczną kolację.
Dziewczyna od razu zaczęła się przygotowywać. On ubrał czarne jeansy, koszulę i zarzucił marynarkę. Gdy Nikola była gotowa zaniemówił z wrażenia. Wyglądała prześlicznie. Nie mógł od niej wzroku oderwać.
-Łał- udało mu się tylko wydusić.
         Zaśmiała się. Wzięła go pod rękę i wyszli. Wziął ją do małej, ale eleganckiej restauracji. Odsunął jej krzesło, a gdy usiadła zajął miejsce naprzeciwko niej. Złożyli zamówienie, a gdy kelner się oddalił wziął Ostrowską za rękę.
-Krzysiek- zaczęła niepewnie- Chciałam z tobą o czymś porozmawiać.
-O czym?
-Widzisz trochę mi głupio, że mnie utrzymujesz. Źle się z tym czuję, dlatego niedawno zaczęłam szukać pracy- powiedział spokojnie.
-Kochanie po co?- zdziwił się- Bez problemu nas utrzymam. Nie musisz pracować- zapewnił.
-Ale chcę. Po moim wyjściu ze szpitala bardzo mi pomogłeś biorąc mnie do siebie. Głupio mi, że tylko ty za wszystko płacisz. Muszę pracować, żeby poczuć się lepiej.
-No dobra- westchnąłem- Ale chcę mieć cię przy sobie, więc … nie pracuj do późna- uśmiechnął się szeroko.
-Nie ma sprawy.
           Wtedy kelner przyniósł im zamówienie. Zjedli w miłej atmosferze. Dużo rozmawiali o żarcie, który wycięli Konarskiemu. Atakujący do tej pory się do niego za to nie odezwał co jakoś mu nie przeszkadzało. Cieszył się, że nie musi już słuchać tych ciągłych docinek Dawida, które robiły się już nudne.
          Gdy zapłacił wyszli z restauracji. Otworzył Nikoli drzwi do auta, a potem zajął miejsce kierowcy. Po 15 minutach byli w domu. Zmęczeni przebrali się i położyli spać.
             Następnego dnia wstał wcześnie, rano. Ostrowska nadal spała. Chwilę się jej przyglądał, a potem postanowił zrobić jej śniadanie do łóżka. Jak pomyślał tak zrobił. Gdy wrócił do sypialni dziewczyna już nie spała.
-Dzień dobry- uśmiechnął się.
-A czym sobie na to zasłużyłam?- spytała.
-Swoją obecnością- pocałował ją.
           Położył się obok i zaczęli jeść. Posmarował rogalika dżemem i włożył do ust Nikoli. Była zaskoczona i koło ust jej trochę dżemu zostało. Pochylił się i z całował go z policzka. Uśmiechnęła się i odnalazła jego usta.
-O której masz trening?- zapytała.
-No i koniec bajki- westchnął- O 14, a czemu?
-Tak chciałam wiedzieć. Myślałam, że dadzą wam wolne.
-Ja też- wstał i poszedł pozmywać.
              Ostrowska w tym czasie przebrała się i zaczęła sprzątać. Wyrwał jej ścierkę z ręki. Nie mogła jej dosięgnąć, więc prawie skakała po nim. W końcu przyciągnęła go do siebie i wpiła się w jego usta. Położył jej ręce na biodrach, a ona wyrwała mu szmatkę i odsunęła się od niego. Uśmiechała się triumfalnie.
            Pokręcił tylko głową i poszedł spakować się na trening. Na pożegnanie pocałował Nikole w usta i wyszedł z domu.

          Gdy Ignaczak opuścił dom szybko skończyła sprzątać i poszła się przebrać. Była umówiona na rozmowę o pracę. Chciała dobrze wypaść, więc przygotowała się dobrze. Ubrała się elegancko, wzięła swoją teczkę i wyszła z domu.
                Po 15 minutach była w biurze. Rozglądnęła się. Była o wiele lepiej urządzone i wyposażone niż to, w którym ostatnio pracowała. Szybko znalazła biuro prezesa i zapukała. Gdy usłyszała ciche proszę weszła do środka.
-Dzień dobry- powiedziała.
-Dzień dobry- odezwał się mężczyzna- Pani Nikola Ostrowska?- upewnił się.
-Tak.
-Proszę siadać- uśmiechnął się.
          Zaczęła się standardowa rozmowa o pracę. Pytał gdzie ostatnio pracowała, o wykształcenie. Odpowiadała pewnie. Miała nadzieję, że zrobi dobre wrażenia. W końcu prezes zamknął jej teczkę i popatrzył na nią.
-Jest pani idealna do tej pracy. Właśnie kogoś takiego szukaliśmy- oznajmił.
-Na prawdę?- uśmiechnęła się.
-Tak. To możemy omówić szczegóły umowy?- upewnił się.
-Oczywiście.
               Bardzo się cieszyła, że dostała tą pracę. W końcu nie będzie musiała mieć wyrzutów sumienia, że nie dorzuca się do rachunków. W końcu przed nią pojawiła się umowa. Zaczęła czytać ją dokładnie i jak zobaczyła miejsce pracy zamurowało ją.
-Ale ja myślałam, że będę tu pracowała.
-A no tak nie powiedziałem pani najważniejszego, ale to chyba nie powinien być problem, a przynajmniej mam taką nadzieję.
               Gdy wytłumaczył jej wszystko uśmiechnęła się. Taka praca bardzo jej odpowiadała. Nie mogła się doczekać aż opowie to wszystko Krzyśkowi. Podpisała umowę, miała zacząć od przyszłego tygodnia. Pożegnała się i wyszła. W końcu miała pracę.
           W domu zabrała się od razu za gotowanie. Chciała jak najlepiej przekazać Ignaczakowi tą informację. Była ciekawa jaką zrobi minę, gdy się dowie. W końcu libero wrócił do domu. Pocałowała go i podała obiad.
-Cóż za uczta- Krzysiek zatarł ręce- A z jakiej to okazji?
-Dostałam pracę. Zaczynam od przyszłego tygodnia- powiedziała zadowolona.
-A gdzie?
-No i tu pewnie cię zaskoczę- uśmiechnęła się- Od teraz to ja będę ci przesyłała pensję na konto. No chyba, że mi się narazisz to może dojść z małym opóźnieniem.
-Co?- zdziwił się- O matko, ale super. Weź Konarowi później wyślij.
-A wiesz co jest najlepsze?- puściła jego komentarz mimo uszu.
-Co?
-Że moim miejsce pracy jest Hala Widowiskowo Sportowa „Podpromie”. Może czasem będę zaglądała na salę, żeby zobaczyć jak ćwiczysz.
-Koniecznie.
                Zjedli razem obiad, a potem usieli w salonie i włączyli telewizor. Oparła się o ramię Igły, a on przytulił ją do siebie. Czuła się przy nim cudownie, swobodnie. Wtedy usłyszała, że dzwoni jej komórka. Westchnęła i poszła odebrać, ale nie zrobiła tego.
-Kto to?- spytał Ignaczak.
-Diana.

Mam nadzieję, że rozdział się podoba, bo mi jakoś nie za bardzo. Proszę komentujcie, to bardzo motywuje :)

niedziela, 2 lutego 2014

Rozdział XIV

           Całą drogę Nikola przespał mu na kolanach. Nie przeszkadzało mu to . Gładził ją po włosach i patrzył jak słodko śpi. W końcu dojechali na miejsce i niechętnie zaczął ją budzić. Otworzyła oczy.
-Jesteśmy na miejscu- powiedział.
-Co? O matko. Przepraszam. Musiało być ci niewygodnie. Trzeba było mnie obudzić.
-Mi to w ogóle nie przeszkadzało- uśmiechnął się.
         Wyszli z autokaru, a on wziął bagaże. W recepcji trener Kowal rozdzielił pokoje i kazał się wszystkim przygotować, bo za godzinę jechali na trening.
            Ostrowska usiadła na łóżku i popatrzyła na niego zdziwiona. Uśmiechnął się i usiadł obok niej. Objął ją i pocałował.
-To twoja sprawka?- spytała.
-Może i moja. A co? Nie chcesz?
-Jasne, że chcę.
           Poprosił trenera o pokój z dwuosobowym łóżkiem. Wiedział, że zaskoczył tym dziewczynę, ale cieszył się, że też tego chciała.
           Namówił ją, żeby pojechała razem z nimi na trening. Siedzieli w autokarze i rozmawiali z Alkiem. Kapitan co chwilę rozbawiał Nikole starając się mówić poprawnie po polsku. Był wtedy mistrzem słowotwórstwa.
            Nie wiedział czemu, ale był zazdrosny. Ostrowska cały czas rozmawiała z Achremem, a on siedział obok i słuchał tego.
-Alek- włączył się nagle Konar- Ty uważaj, bo Igła już jest zazdrosny, a co będzie jak nie przestaniesz flirtować z jego dziewczyną to nawet nie chcę myśleć- uśmiechnął się pewny siebie atakujący.
-Ja nie flirtuję z Nikolą- zaprzeczył od razu kapitan- Mam żonę i dzieci po co mi jakieś flirty. Po prostu jestem miły. Też mógłbyś czasem spróbować. A może ty tak myślisz, bo sam chciałbyś sobie z Nikolą poflirtować?
-Ja? No coś ty. Nie mógłbym zabrać Krzyśkowi dziewczyny skoro udało mu się w końcu ją znaleźć. Zresztą też mam żonę.
               Pokręcił tylko głową i przytulił Ostrowską. Po chwili byli na hali. Zawodnicy Jastrzębskiego Węgla jeszcze trenowali. Usiedli na trybunach i obserwowali ich. Po chwili skończyli. Podszedł do niego Kubiak z Czarnowskim.
-Cześć- powiedział i przywitał ich.
-Cześć- uśmiechnął się Michał- Przedstawisz mi swoją towarzyszkę?
-Jasne. Michał, Patryk to moja dziewczyna, Nikola. Nikola to Michał i Patryk, moi przyjaciele.
            Podali sobie ręce. Musiał zostawić Ostrowską z nimi, bo trener kazał iść im do szatni i przebrać się.

                Siatkarze cały czas na nią patrzyli. Czuła się trochę nieswojo szczególnie gdy Krzyśka nie było obok niej. Po jej obu stronach usiedli zawodnicy Jastrzębskiego Węgla.
-To teraz czas na przesłuchanie- zatarł ręce Kubiak- Jak się poznaliście?- spytał.
                  Nie miała ochoty tego opowiadać. Musiała przekazać im tę samą wersję co Ignaczak kolegom z klubu. Starała się odtworzyć ją jak najlepiej. Siatkarze słuchali jej uważnie i o dziwo nie przerywali.
               Michał dziwnie na nią patrzył. Miała wrażenie, że nie wierzy jej, ale starała się nie dać po sobie poznać, że kłamie. Nie chciała, żeby ktokolwiek wiedział, że próbowała popełnić samobójstwo.
                 Czarnowski w przeciwieństwie do przyjmującego od razu jej uwierzył. Środkowy ulotnił się dość szybko, bo się śpieszył, a Kubiak dalej siedział obok i się w nią wpatrywał. Westchnął w końcu.
-Posłuchaj wiem, że kłamiesz. Patryk kupił tą twoją historię, ale ze mną nie pójdzie ci tak łatwo. Krzysiek to mój przyjaciel i nie chcę, żeby cierpiał.
                 Nie wiedziała co ma powiedzieć. Czuła, że nie uda mu się go oszukać, ale nie chciała, żeby poznał prawdę. Spuściła głowę.
-Krzysiek nie będzie cierpiał- odezwała się w końcu- On zna prawdę. Oboje nie chcemy jej nikomu mówić.
                    Nie wiedziała czy Michał jej uwierzył. Miała nadzieję, że nie będzie drążył tematu, bo nie był on dla niej przyjemny. Na szczęście przyjmujący wstał i udał się w kierunku szatni. Dzięki temu mogła odetchnąć.
                 Po chwili na boisku pojawili się Rzeszowianie i zaczęli trenować. Obserwowała ich i zastanawiała się czy umiałaby z nimi zagrać. Gdy była mała grała z innymi dziećmi z domu dziecka w różne gry w tym siatkówkę Nie sądziła jednak by dała radę grać z zawodowymi siatkarzami. Pewnie nie źle by się skompromitowała.
              Trening trwał prawie dwie godziny. Nie spuszczała z oka Ignaczaka. Kilku Jastrzębian zostało i obserwowało poczynania Resoviaków. Zauważyła, że wśród nich był Kubiak. W końcu mogli wracać do hotelu.
              Gdy byli na miejscu libero poszedł pod prysznic, a ona zaczęła szukać odpowiednich rzeczy w walizce. W końcu wyciągnęła czarną, przeźroczystą bieliznę. Wtedy do pokoju wszedł Ignaczak. Podszedł i przytulił ją.
-Nie wiem czy dam radę- szepnęła.
-Dasz. Wierzę w ciebie- pocałował ją- Idź się przebrać, a ja pójdę do Alka. Uspokój się. Wszystko będzie dobrze.
               Pokiwała głową i zamknęła się w łazience. Nie wierzyła, że dała się w to wciągnąć. Gdy była już przebrana poczuła, że się czerwieni.
-Igła? Jesteś ty?- to był głos Dawida.
              Wzięła kilka głębszych oddechów i wyszła do pokoju. Wtedy wpadła na Konarskiego. Zachwiał się razem z nią. Wylądowała na podłodze, a on na niej. Wtedy do pokoju wleciał Krzysiek z Alkiem.
-No nie wierzę!- powiedział libero.
-Igła to nie jest tak jak wygląda- atakujący od razu się poniósł i pomógł mi wstać.
-Czyli nie obłapiasz mi dziewczyny jak tylko wyjdę na chwilę z pokoju?! Chyba mam oczy i wszystko widziałem!
             Ignaczak świetnie odgrywał swoją rolę. Naprawdę wyglądał jakby przyłapał dziewczynę na zdradzie z najlepszym przyjacielem. Ciekawiło ją jak długo uda mu się udawać. Ona na jego miejscu już zaczęłaby się śmiać.
-Krzysiek to naprawdę nie tak. Ja tu przyszedłem, bo Alek mi kazał. Mówił, że nie szukałeś- pokazał na kapitana.
-Ja?- zdziwił się Achrem- Pierwsze słyszę.
                 Atakujący w tym momencie wystraszył się nie na żarty. Cudem udało jej się nie śmiać. Wiedziała, że to jeszcze nie koniec kary dla niego.
-Próbujesz zasłaniać się Alkiem? Nie masz honoru. Chciałeś zabrać mi najważniejszą osobę w moim życiu?
               Przyjemne ciepło rozlało się po jej ciele. Nie sądziła, że jest dla niego aż taka ważna. Chciała też mu to powiedzieć, ale musiała poczekać na koniec przedstawienia.
-Nie ja mam żonę. Nigdy nie chciałem być z Nikolą. Jest piękną kobietą, ale kocham żonę i jest twoja. Przyjaciołom nie zabiera się dziewczyn- miło było patrzeć jak Konaj zakłopotany tłumaczy się.
-I powinieneś to wiedzieć!- Igła przechodził samego siebie.
-Ja to wiem.
               W tym momencie cała trójka nie wytrzymała i wybuchnęła śmiechem. Konarski nadal nie wiedział co się dzieje. Analizował to wszystko i w pewnym momencie założył ręce na piersi, a potem zrobił wkurzoną minę.
-Wkręciliście mnie- fuknął.
-Tak- potwierdził Krzysiek- Mam nadzieję, że teraz odechce ci się stroić sobie żarty ze mnie i Nikoli. 

Kolejny rozdział dla was :) Mam nadzieję, że się podoba. Proszę komentujcie. To bardzo motywuje.