wtorek, 12 lipca 2016

Rozdział XLI

Świetnie się bawiła w towarzystwie siostry i siatkarzy. Czuła, że właśnie tego potrzebuje, żeby się pozbierać. Musiała myśleć o swoim dziecku i o tym, że jej zamartwianie się mu nie służy. Uśmiechnęła się i wtuliła w Krzyśka.
Postanowiła porozmawiać z siostrą na temat ich rodziców. Po rozmowie z panią Alicją zaczęła się zastanawiać kim oni są, co robią. Nie mogła jednak ich szukać bez zgody Diany. To musiała być ich wspólna decyzja.
Odszukała wzrokiem brunetkę i zauważyła, że bardzo dobrze dogaduje się ona z Nikołajem. Siedzieli na uboczu i rozmawiali co chwilę wybuchając śmiechem. Uśmiechnęła się na ten widok.
-Jak dobrze widzieć na twojej twarzy uśmiech – szepnął jej Igła na ucho.
-Patrz – wskazała siostrę i przyjmującego – Może coś z tego będzie.
-Oby. Nie będę wtedy musiał się martwić, że będzie mi chciał ciebie zabrać.
-Nie może ci mnie zabrać, bo kocham tylko ciebie – pocałowała Krzyśka.
-Gorzko, gorzko – zaczął się drzeć Konarski.
Odsunęła się od Ignaczaka i zaczęła się śmiać. Siatkarze powoli zaczęli zbierać się do domów. Wszystkich pożegnała, a później usiadła z siostrą na kanapie. Poprosiła ją, żeby jeszcze nie wychodziła.
-O czym chciałaś rozmawiać?- spytała Diana.
-Wiesz to dla mnie ciężka rozmowa i wiem, że dla ciebie też taka będzie- zaczęła.
-Nie przerażaj mnie. O co chodzi?
-O naszych rodziców.
Jej siostra zerwała się szybko z kanapy i podeszła do okna. Po chwili westchnęła i spojrzała na nią smutno.
-Po co o nich rozmawiać? - spytała smutno – Dla mnie są martwi i dla ciebie też powinni być. Nikola zostawili nas, nie chcieli.
-Wiem o tym. Po prostu chyba chciałabym wiedzieć dlaczego. Nigdy się nad tym nie zastanawiałaś?
-Wiele razy i nadal czasem o tym myślę, ale wiem, że nie chcę ich znać. To są kompletnie obcy ludzie dla nas. Może kiedyś minęłyśmy ich na ulicy, ale nie wiedziałyśmy o tym, bo nas porzucili – podkreśliła ostatnie słowa.
Westchnęła i podciągnęła kolana do klatki piersiowej. Wiedział to wszystko i strasznie ją to bolało. Nie rozumiała jak matka może porzucić swoje dzieci, ale chciała znać powód przez który … kobieta, która je urodziła, bo nie mogła jej nazwać matką, je zostawiła.
-Diana chcę ich znaleźć i spytać dlaczego, chcę wiedzieć – westchnęła – Ale nie zrobię tego bez twojej zgody. To musi być nasza wspólna decyzja.
-Nikola – spuściła głowę – Zgadzam się, żebyśmy ich znalazły jeśli tego właśnie chcesz, ale proszę cię o jedno.
-O co? - była ciekawa.
-Nie teraz. Poszukajmy ich jak urodzisz. Twoja ciąża jest zagrożona. Takie spotkanie mogłoby być bardzo stresujące i odbić się na zdrowiu twoim i dziecka.
Nie pomyślała o tym, ale jej siostra miała rację. W obecnym stanie nie mogła szukać rodziców. Nie chciała stracić drugiego dziecka, nie przeżyłaby tego.
-Masz rację. Poszukamy ich jak urodzę.
-Dobrze, ale to, że się zgodziłam niczego nie zmienia. Dalej nie chcę ich znać. Jak ich znajdziemy i dowiemy się, dlaczego tak postąpili mam zamiar od razu zniknąć z ich życia, bo przecież tego właśnie chcieli.
-Rozumiem cię – uśmiechnęłam się smutno – Też nie mam zamiaru uczestniczyć w ich życiu. Chcę po prostu wiedzieć.
Diana przytuliła ją, a ona odwzajemniła uścisk. Cieszyła się, że ją ma mino tego, że na początku wyrządziła jej taką krzywdę. To przez rodziców się nie znały, ale teraz były razem i tylko to się liczyło.

Przysłuchiwał się w korytarzu rozmowie Nikoli z Dianą i cieszył się, że nie mają zamiaru do końca ciąży Ostrowskiej szukać rodziców. Na szczęście siostra jego ukochanej przekonała ją, że to nie najlepszy pomysł, gdy jest w ciąży. Jeżeliby chciały teraz odszukać rodziców sam miał zamiar jej to powiedzieć.
Następnego dnia udał się na trening trochę wcześniej, żeby zanieść zwolnienie Nikoli do prezesa. Przekonał ją, żeby została w domu i odpoczywała i obiecał, że sam to załatwi. Zapukał do drzwi po czym nacisnął klamkę.
-Dzień dobry – odezwał się.
-O Igła – zdziwił się prezes – Wchodź. Co cię do mnie sprowadza?
-Jestem tu w sprawie Nikoli – położył zwolnienie ukochanej na biurku.
Mężczyzna zdziwiony wziął kartkę i zaczął czytać. W tym czasie usiadł i obserwował jego reakcję. Miał nadzieję, że nie będzie zły, że Nikola poszła na zwolnienie po tak krótkim czasie pracy.
-Igła po pierwsze gratuluje ci, że zostaniesz ojcem, ale wiem, że kobiety w ciąży pracują, więc muszę zapytać. Czy coś nie tak z dzieckiem?
-Cóż to długa i skomplikowana historia, więc nie będę całej opowiadał. Ja i Nikola mieliśmy mieć bliźniaki, ale przez … wypadek Nikola straciła jedno dziecko. Lekarze mówią, że to cud, że nie poroniła też drugiego, ale przez to zdarzenie ciąża jest zagrożona i każdy stres może być niekorzystny dla Nikoli i dziecka.
-Przykro mi. Jak wrócisz do domu pozdrów Nikolę i powiedz jej, że jak tylko urodzi zdrowego bobaska, o czym jestem przekonany stanowisko będzie na nią czekało – uśmiechnął się.
-Oczywiście przekaże i dziękuję.
Prezes zawołał swoją sekretarkę. Po chwili ta pojawiła się obok niego, lekko zdziwiona moją obecnością.
-To zwolnienie pani Ostrowskiej. Nie będzie jej dość długi czas, więc proszę daj ogłoszenie, że szukamy kogoś na zastępstwo.
-Oczywiście – powiedziała i oddaliła się.
Opuścił gabinet prezesa i udał się do szatni. Nie podobało mu się, że Nikola nadal ma na nazwisko Ostrowska, podczas gdy w jej brzuchu rosło ich dziecko. Miał zamiar zmienić to jak najszybciej.
Większość siatkarzy było już na sali, gdy pojawił się w szatni. Prócz niego był tam tylko Drzyzga, który właśnie miał wyjść.
-Fabian? - zatrzymał go.
-Co tam Krzysiu?- odwrócił się.
-Pamiętasz jak wymyślałeś w jaki sposób mam się oświadczyć Nikoli?
-No pewnie – rozpromienił się – Zamierzasz się w końcu oświadczyć? Jak to zrobisz? Posłuchasz moich pomysłów? - zasypał go pytaniami.
-Tak - zaśmiał się – Mam zamiar jej się oświadczyć i tak chyba posłucham twojego pomysłu. Za 2 tygodnie gramy z Jastrzębiem. Poproszę Kubiaka i Czarnowskiego o pomoc.
-Jejku, ale super. Pogadamy o tym po treningu, bo jak zaraz nie pojawimy się na hali to trener nam nogi z dupy powyrywa.
Zaśmiał się, ale wiedział, że ma rację. Szybko się przebrał i pobiegł na salę. Trening przebiegł bardzo dobrze, a trener był zadowolony z ich gry. Gdy odesłał wszystkich do szatni poszedł na samym końcu i zamknął drzwi.
-Chłopaki jest sprawa i musicie mi pomóc – zaczął.
-Nie źle się zaczyna – odezwał się Konarski – W czym mamy ci pomóc?
-W oświadczynach.
Nawet się nie zorientował jak wszyscy się na niego rzucili i zaczęli mu gratulować, że w końcu się zdecydował. Tylko Dawid stał z boku uśmiechnięty i jak się podniósł to go uściskał.
-No nareszcie – zaśmiał się.


Jest i kolejny rozdział, mam nadzieje, że wam się podoba. Miał być wczoraj, ale załatwiałam ostatnie formalności w związku z moim wyjazdem z koleżanką na F6 do Krakowa co prawda tylko na sobotę i niedzielę, bo nie stać nas na dłużej, ale i tak się cieszę. Do tego jeszcze w piątek mają ogłosić listę przyjęć na studia i trochę się denerwuje, mam nadzieję, że rozumiecie.

Proszę komentujcie, chciałabym wiedzieć ile was jeszcze zostało :)

piątek, 1 lipca 2016

Rozdział XL

Leżała w sypialni, a po policzkach leciały jej łzy. Słyszała, że ktoś przyszedł, ale nawet nie była ciekawa kto. Miała tylko nadzieję, że szybko sobie pójdzie. Wtedy drzwi sypialni się otworzyły, a ona wstała i zobaczyła mamę Krzyśka. Podeszła i usiadła na łóżku obok niej.
-Nikola ja już wiem co się stało i razem z Krzyśkiem uważamy, że potrzebujesz pomocy psychologa – zaczęła.
-Nie potrzebuje psychologa – szybko wstała przez co zakręciło jej się w głowie i mało nie upadła, na szczęście pani Alicja pomogła jej usiąść.
-Proszę cię, pozwól sobie pomóc. Nie mogę sobie wybaczyć, że to przez mojego syna straciłaś dziecko.
-To nie pani wina. Nie odpowiada pani za to co Marcin robi.
-Ale to jednak mój syn. Proszę cię jeszcze raz. Pozwól sobie pomóc.
Westchnęła i kiwnęła głową. Może faktycznie potrzebowała psychologa. Tyle się wydarzyło, że czuła się zagubiona. Nie umiała sama znaleźć w sobie siły potrzebnej jej w tym momencie. Chciała zacząć znów cieszyć się życiem i wspólną przyszłością z Krzyśkiem i ich dzieckiem.
Długo rozmawiała z panią Alicją i o dziwo przynosiło jej to ukojenie. Otworzyła się przed mamą Krzyśka i opowiedział o tym jak się czuje, jak jest jej ciężko. Gdy kobieta przytuliła ją poczuła, że w końcu, po tylu latach udało jej się zdobyć coś najcenniejszego w życiu każdego człowieka. Rodzinę.
-Dziękuję pani bardzo- odsunęła się od mamy Igły.
-Mówiła ci już, żebyś mówiła do mnie mamo- przypomniała jej.
-No tak. Po porostu ciężko mi się przyzwyczaić do tego.
-Do czego?- zdziwiła się.
-Do tego, że mam rodzinę. Nigdy nie miałam do kogo się tak zwracać- westchnęła.
-Nikolo myślałaś kiedyś o tym, żeby odszukać rodziców?- spytała Alicja.
-Wiele razy- westchnęła- Ale zawsze dochodziłam do wniosku, że to nie ma sensu. Skoro zostawili mnie i Dianę to dlaczego nagle mieliby chcieć nas poznać?
-Może nie mieli możliwości was wychowywać? Nie było ich stać?- zasugerowała.
-Nawet jeżeli tak było to nie jest powód, żeby oddawać dzieci do domu dziecka- wstała lekko podenerwowana- Ja mojego dziecka nigdy bym nie oddała. Nawet jakbym nie miała co jeść żebrałabym na ulicy, żeby je wykarmić i nie dałabym nikomu mi go zabrać.
-Wiesz co myślę?- pani Alicja uśmiechnęła się delikatnie- Zostawiając cię, twoja mama nauczyła cię silnego instynktu macieżyńskiego. Zrobisz jak uważasz, ale może jakbyś ją znalazła i z nią porozmawiała to poczułabyś się lepiej.
-Nie jestem tego taka pewna.
-Zawsze lepiej jest wiedzieć, dlaczego tak postąpiła, można wtedy spróbować ją zrozumieć i wybaczyć.
-Skąd mam wiedzieć, że ona w ogóle chce, żebym jej wybaczyła?
-Nie dowiesz póki jej nie znajdziesz.
Pani Alicja uśmiechnęła się do niej delikatnie, przytuliła ją i wyszła. Przysiadła na łóżku i zastanawiała się nad słowami kobiety. W głębi duszy chciała poznać swoich rodziców i dowiedzieć się, czemu zostawili ją i Dianę, ale nie mogła podjąć sama decyzji o szukaniu ich. Musiała porozmawiać z siostrą. To powinna być ich wspólna decyzja.
Położyła sobie rękę na brzuchu i uśmiechnęła się lekko pierwszy raz od poronienia. Rozmowa z mamą Krzyśka dużo jej dała. Wiedziała, że musi być silna dla Igły i ich dziecka.

Gdy jego mama opuściła sypialnię jego i Nikoli od razu do niej podszedł. Miał nadzieję, że rodzicielce udało się porozmawiać z Nikolą, bo sam nie miał pojęcia jak jej pomóc.
-Wszystko dobrze Krzysiu. Myślę, że udało mi się do niej dotrzeć. Idź do niej. Oboje potrzebujecie teraz siebie nawzajem- uśmiechnęła się smutno.
Kiwnął głową i cichutko uchylił drzwi sypialni. Zobaczył Nikole trzymającą rękę na swoim brzuchu. Spojrzał na jej twarz i gdy dostrzegł delikatny uśmiech poczuł, jakby kamień spadał mu z serca. Objął dziewczynę od tyłu i położył dłonie na jej płaskim jeszcze brzuchu.
-Krzysiu przepraszam- powiedziała Ostrowska.
-Nie masz mnie za co przepraszać- zapewnił- Miałaś prawo się tak zachowywać, ale cieszę się, że już jest lepiej- pocałował ją w szyję.
-Ja też- zapewniła- Może zaprosić tu Dianę?- spytała.
-Kochanie nie musisz mnie pytać o zgodę. To też twój dom.
-A mógłbyś zaprosić kilku swoich kolegów? Chyba potrzebuję teraz rozrywki, a ich wygłupy są lepsze niż nie jedna komedia.
Wybuchnął śmiechem. Miała rację. Jego koledzy czasem zachowywali się jak małpy w zoo, ale dzięki temu nie można było się z nimi nudzić. Jeśli tego chciała mógł zaprosić tu cały zespół. Cieszył się, że jest z nią o wiele lepiej.
-No pewnie, że ich zaproszę. Dziś czy wolisz jeszcze odpocząć i jutro stawić czoła ich wygłupom?
-Może jutro. Trzeba coś przygotować, a dziś jakoś niespecjalnie mam na to ochotę- odwróciła się do niego przodem i pocałowała go.
Następnego dnia równo o 17 usłyszał dzwonek do drzwi. Wiedział, że to jego koledzy, ponieważ Diana przyszła godzinę temu, żeby pomóc Nikoli. Co chwilę wspólnie z siostrą swojej ukochanej i swoją mamą wyganiał ją z kuchni i kazał odpoczywać.
Pojawili się wszyscy. Jako pierwszy do salonu wbiegł Konarski i od razu zajął miejsce obok Nikoli i ją przytulił.
-Ej Konar ty uważaj!- zaraz za nim pojawił się Drzyzga.
-Niby na co?- zdziwił się atakujący.
-Na Igłę, bo w końcu się wkurzy, że przytulasz jego dziewczynę.
-Jeśli chcę mu ją ukraść to muszę się jakoś zalecać- uśmiechnął się Dawid.
-Ej tylko bez takich- spojrzał na niego groźnie, choć wiedział, że się wygłupia.
-To jej wybór. Jestem młodszy, przystojniejszy, bardziej wysportowany- wyliczał atakujący.
-Głupi- dodał Drzyzga.
-Złośliwy- odezwał się Pit.
-Bezczelny- dodał coś od siebie Perła.
-Przerośnięte ego- wtrącił Penczew.
-Leniwy- dołączyłem się.
-Ale z was koledzy- naburmuszył się.
Wszyscy wybuchnęli śmiechem. Zobaczył, że Nikola popłakała się ze śmiechu i uznał, że powinien częściej kolegów zapraszać skoro poprawia to jej humor.
W tym momencie do salonu weszła jego mama z Dianą. Postawiły na stole ostatnie przekąski. Siostra Nikoli usiadła koło Nikołaja, a jego mama poszła do pokoju, bo już wcześniej uznała, że nasłuchała się już wystarczająco jego kolegów i woli chwilę samotności niż kolejną dawkę ich humoru.
Po 3 godzinach jego salon to było istne pobojowisko, ale nikt się tym nie przejmował. Co chwilę chłopaki opowiadali historię ze zgrupowań, a także wyjazdów z kadrą i drużyną klubową.
-Ej, a pamiętacie mecz w Kędzierzynie?- ożywił się Drzyzga- A raczej to co działo się w hotelu- wybuchnął śmiechem razem zresztą drużyny.
-Ani mi się waż!- Konarski spojrzał groźnie na rozgrywającego, który wystawił mu język.
-Dawid uznał, że żadna dziewczyna mu się nie oprze, bo w końcu jest znanym siatkarzem. Założyliśmy się więc o to. My mieliśmy mu wybrać dziewczynę, a on miał użyć na niej swojego uroku osobistego. Wszystko za zgodą jego żony z którą rozmawialiśmy przez telefon obiecując, że go przypilnujemy. Poszliśmy do baru, wybraliśmy dziewczynę i poszedł uderzać. Kretyn gadał z nią pół godziny i nie raczył się przedstawić, bo uznał, że na pewno go zna, a ona się go w końcu pyta jak ma na imię. Zdziwiony odpowiedział i mówi, że może do niego mówić Konar jak koledzy, a ona wstała i mówi „Wybacz, ale Konar dziś nie zapłonie” i sobie poszła.

Wszyscy wybuchnęli śmiechem tylko Konarski siedział naburmuszony.

Witam was po baaaardzo długiej przerwie. Chciałam was bardzo przeprosić za nią, wiem, że zawaliłam po całości, ale nie miałam kompletnie czasu na pisane w roku szkolnym. Skupiłam się całkowicie na maturze przez co nawet jak siadałam do pisania to nie umiałam nic naskrobać. Teraz mam nadzieję, że to się zmieni, mam nadzieję, że nie oduczyłam się pisać przez ten czas i dalej będziecie chcieli czytać moje opowiadania z zaciekawieniem. Proszę piszcie w komentarzach co sądzicie ;) Jeszcze raz bardzo przepraszam.