Leżała w sypialni, a po policzkach leciały jej łzy.
Słyszała, że ktoś przyszedł, ale nawet nie była ciekawa kto.
Miała tylko nadzieję, że szybko sobie pójdzie. Wtedy drzwi
sypialni się otworzyły, a ona wstała i zobaczyła mamę Krzyśka.
Podeszła i usiadła na łóżku obok niej.
-Nikola
ja już wiem co się stało i razem z Krzyśkiem uważamy, że
potrzebujesz pomocy psychologa – zaczęła.
-Nie
potrzebuje psychologa – szybko wstała przez co zakręciło jej się
w głowie i mało nie upadła, na szczęście pani Alicja pomogła
jej usiąść.
-Proszę
cię, pozwól sobie pomóc. Nie mogę sobie wybaczyć, że to przez
mojego syna straciłaś dziecko.
-To
nie pani wina. Nie odpowiada pani za to co Marcin robi.
-Ale
to jednak mój syn. Proszę cię jeszcze raz. Pozwól sobie pomóc.
Westchnęła i kiwnęła głową. Może faktycznie
potrzebowała psychologa. Tyle się wydarzyło, że czuła się
zagubiona. Nie umiała sama znaleźć w sobie siły potrzebnej jej w
tym momencie. Chciała zacząć znów cieszyć się życiem i wspólną
przyszłością z Krzyśkiem i ich dzieckiem.
Długo rozmawiała z panią Alicją i o dziwo przynosiło
jej to ukojenie. Otworzyła się przed mamą Krzyśka i opowiedział
o tym jak się czuje, jak jest jej ciężko. Gdy kobieta przytuliła
ją poczuła, że w końcu, po tylu latach udało jej się zdobyć
coś najcenniejszego w życiu każdego człowieka. Rodzinę.
-Dziękuję
pani bardzo- odsunęła się od mamy Igły.
-Mówiła
ci już, żebyś mówiła do mnie mamo- przypomniała jej.
-No
tak. Po porostu ciężko mi się przyzwyczaić do tego.
-Do
czego?- zdziwiła się.
-Do
tego, że mam rodzinę. Nigdy nie miałam do kogo się tak zwracać-
westchnęła.
-Nikolo
myślałaś kiedyś o tym, żeby odszukać rodziców?- spytała
Alicja.
-Wiele
razy- westchnęła- Ale zawsze dochodziłam do wniosku, że to nie ma
sensu. Skoro zostawili mnie i Dianę to dlaczego nagle mieliby chcieć
nas poznać?
-Może
nie mieli możliwości was wychowywać? Nie było ich stać?-
zasugerowała.
-Nawet
jeżeli tak było to nie jest powód, żeby oddawać dzieci do domu
dziecka- wstała lekko podenerwowana- Ja mojego dziecka nigdy bym nie
oddała. Nawet jakbym nie miała co jeść żebrałabym na ulicy,
żeby je wykarmić i nie dałabym nikomu mi go zabrać.
-Wiesz
co myślę?- pani Alicja uśmiechnęła się delikatnie- Zostawiając
cię, twoja mama nauczyła cię silnego instynktu macieżyńskiego.
Zrobisz jak uważasz, ale może jakbyś ją znalazła i z nią
porozmawiała to poczułabyś się lepiej.
-Nie
jestem tego taka pewna.
-Zawsze
lepiej jest wiedzieć, dlaczego tak postąpiła, można wtedy
spróbować ją zrozumieć i wybaczyć.
-Skąd
mam wiedzieć, że ona w ogóle chce, żebym jej wybaczyła?
-Nie
dowiesz póki jej nie znajdziesz.
Pani Alicja uśmiechnęła się do niej delikatnie,
przytuliła ją i wyszła. Przysiadła na łóżku i zastanawiała
się nad słowami kobiety. W głębi duszy chciała poznać swoich
rodziców i dowiedzieć się, czemu zostawili ją i Dianę, ale nie
mogła podjąć sama decyzji o szukaniu ich. Musiała porozmawiać z
siostrą. To powinna być ich wspólna decyzja.
Położyła sobie rękę na brzuchu i uśmiechnęła się
lekko pierwszy raz od poronienia. Rozmowa z mamą Krzyśka dużo jej
dała. Wiedziała, że musi być silna dla Igły i ich dziecka.
Gdy
jego mama opuściła sypialnię jego i Nikoli od razu do niej
podszedł. Miał nadzieję, że rodzicielce udało się porozmawiać
z Nikolą, bo sam nie miał pojęcia jak jej pomóc.
-Wszystko
dobrze Krzysiu. Myślę, że udało mi się do niej dotrzeć. Idź do
niej. Oboje potrzebujecie teraz siebie nawzajem- uśmiechnęła się
smutno.
Kiwnął
głową i cichutko uchylił drzwi sypialni. Zobaczył Nikole
trzymającą rękę na swoim brzuchu. Spojrzał na jej twarz i gdy
dostrzegł delikatny uśmiech poczuł, jakby kamień spadał mu z
serca. Objął dziewczynę od tyłu i położył dłonie na jej
płaskim jeszcze brzuchu.
-Krzysiu
przepraszam- powiedziała Ostrowska.
-Nie masz
mnie za co przepraszać- zapewnił- Miałaś prawo się tak
zachowywać, ale cieszę się, że już jest lepiej- pocałował ją
w szyję.
-Ja też-
zapewniła- Może zaprosić tu Dianę?- spytała.
-Kochanie
nie musisz mnie pytać o zgodę. To też twój dom.
-A
mógłbyś zaprosić kilku swoich kolegów? Chyba potrzebuję teraz
rozrywki, a ich wygłupy są lepsze niż nie jedna komedia.
Wybuchnął
śmiechem. Miała rację. Jego koledzy czasem zachowywali się jak
małpy w zoo, ale dzięki temu nie można było się z nimi nudzić.
Jeśli tego chciała mógł zaprosić tu cały zespół. Cieszył
się, że jest z nią o wiele lepiej.
-No
pewnie, że ich zaproszę. Dziś czy wolisz jeszcze odpocząć i
jutro stawić czoła ich wygłupom?
-Może
jutro. Trzeba coś przygotować, a dziś jakoś niespecjalnie mam na
to ochotę- odwróciła się do niego przodem i pocałowała go.
Następnego
dnia równo o 17 usłyszał dzwonek do drzwi. Wiedział, że to jego
koledzy, ponieważ Diana przyszła godzinę temu, żeby pomóc
Nikoli. Co chwilę wspólnie z siostrą swojej ukochanej i swoją
mamą wyganiał ją z kuchni i kazał odpoczywać.
Pojawili
się wszyscy. Jako pierwszy do salonu wbiegł Konarski i od razu
zajął miejsce obok Nikoli i ją przytulił.
-Ej Konar
ty uważaj!- zaraz za nim pojawił się Drzyzga.
-Niby na
co?- zdziwił się atakujący.
-Na Igłę,
bo w końcu się wkurzy, że przytulasz jego dziewczynę.
-Jeśli
chcę mu ją ukraść to muszę się jakoś zalecać- uśmiechnął
się Dawid.
-Ej tylko
bez takich- spojrzał na niego groźnie, choć wiedział, że się
wygłupia.
-To jej
wybór. Jestem młodszy, przystojniejszy, bardziej wysportowany-
wyliczał atakujący.
-Głupi-
dodał Drzyzga.
-Złośliwy-
odezwał się Pit.
-Bezczelny-
dodał coś od siebie Perła.
-Przerośnięte
ego- wtrącił Penczew.
-Leniwy-
dołączyłem się.
-Ale z
was koledzy- naburmuszył się.
Wszyscy
wybuchnęli śmiechem. Zobaczył, że Nikola popłakała się ze
śmiechu i uznał, że powinien częściej kolegów zapraszać skoro
poprawia to jej humor.
W
tym momencie do salonu weszła jego mama z Dianą. Postawiły na
stole ostatnie przekąski. Siostra Nikoli usiadła koło Nikołaja, a
jego mama poszła do pokoju, bo już wcześniej uznała, że
nasłuchała się już wystarczająco jego kolegów i woli chwilę
samotności niż kolejną dawkę ich humoru.
Po
3 godzinach jego salon to było istne pobojowisko, ale nikt się tym
nie przejmował. Co chwilę chłopaki opowiadali historię ze
zgrupowań, a także wyjazdów z kadrą i drużyną klubową.
-Ej, a
pamiętacie mecz w Kędzierzynie?- ożywił się Drzyzga- A raczej to
co działo się w hotelu- wybuchnął śmiechem razem zresztą
drużyny.
-Ani mi
się waż!- Konarski spojrzał groźnie na rozgrywającego, który
wystawił mu język.
-Dawid
uznał, że żadna dziewczyna mu się nie oprze, bo w końcu jest
znanym siatkarzem. Założyliśmy się więc o to. My mieliśmy mu
wybrać dziewczynę, a on miał użyć na niej swojego uroku
osobistego. Wszystko za zgodą jego żony z którą rozmawialiśmy
przez telefon obiecując, że go przypilnujemy. Poszliśmy do baru,
wybraliśmy dziewczynę i poszedł uderzać. Kretyn gadał z nią pół
godziny i nie raczył się przedstawić, bo uznał, że na pewno go
zna, a ona się go w końcu pyta jak ma na imię. Zdziwiony
odpowiedział i mówi, że może do niego mówić Konar jak koledzy,
a ona wstała i mówi „Wybacz, ale Konar dziś nie zapłonie” i
sobie poszła.
Wszyscy
wybuchnęli śmiechem tylko Konarski siedział naburmuszony.
Witam was po baaaardzo długiej przerwie. Chciałam was bardzo przeprosić za nią, wiem, że zawaliłam po całości, ale nie miałam kompletnie czasu na pisane w roku szkolnym. Skupiłam się całkowicie na maturze przez co nawet jak siadałam do pisania to nie umiałam nic naskrobać. Teraz mam nadzieję, że to się zmieni, mam nadzieję, że nie oduczyłam się pisać przez ten czas i dalej będziecie chcieli czytać moje opowiadania z zaciekawieniem. Proszę piszcie w komentarzach co sądzicie ;) Jeszcze raz bardzo przepraszam.
Jejku tak długo czekałam na dodanie nowego rozdziału, ale w końcu jest :D mam nadzieję, że wrócisz także na inne swoje blogi bo wszystkie bardzo chętnie czytałam, a co do rozdziału to jak zwykle świetny :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wróciłaś :D. Zawsze miło wspominałam ten blog :). Rozdział bardzo dobrze napisany. Super, że Nikola tak szybko się pozbierała :) Mam nadzieję, że ten bydlak zgnije w więzieniu !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Dooma :)