wtorek, 5 września 2017

Rozdział XLIV

Wtuliła się w ciepłe ciało. Westchnęła z zadowoleniem i potarła policzkiem o pokrzepiające ciepło. Ktoś się roześmiał.
Otworzyła zastane oczy i zobaczyła, że przytula się do nagiej klatki piersiowej Krzyśka. Uśmiechnęła się, pocałowała go i spojrzała w górę. Rozbawiony uśmieszek igrał na jego ustach. Zachichotała.
-Rankami jesteś jak mały kociak – powiedział głębokim, zachrypniętym głosem. Też musiał przed chwilą się obudzić.
-Gdybyś nie był taki przyjemny w dotyku nie starałabym się ocierać o ciebie nawet przez sen – odpowiedziała.
-W takim razie cieszę się, że tak uważasz, bo tylko o mnie możesz się ocierać. Każdego innego musiałbym zabić.
Zaśmiała się i znów go pocałowała. Miała ochotę zostać cały dzień w łóżku z Igła, ale wiedziała, że jego rodzice na nich czekają, żeby porozmawiać o ślubie. Razem z narzeczonym poszli do kuchni gdzie jej przyszła teściowa zajmowała się przygotowywaniem śniadania.
Zapach bekonu był bardzo intensywny i wyrazisty. Poczuła ucisk w gardle, a jej żołądek zwinął się w kulkę. Zanim zdążyła wejść do kuchni już pędziła w stronę łazienki.
Opadła na kolana przed ubikacją, obejmując ramionami porcelanową muszlę, i zaczęła się pozbywać zawartości żołądka. Jej ciałem wstrząsały kolejne fale torsji. Czuła, że ktoś za nią stoi i przytrzymuje jej włosy. Nie musiała widzieć, żeby wiedzieć, że to Krzysiek. Trzęsła się nad ubikacją dopóki nie poczuła, że ktoś ociera jej twarz wilgotną ścierką.
-Już dobrze? - spytał zatroskanym głosem libero.
-Tak, ale może lepiej nie będę na razie jeść śniadania.
-Pomogę ci się położyć.
Myślała, że Igła pomoże jej dojść do sypialni, ale zamiast tego wziął ją na ręce i powoli zaniósł do pokoju. Nie protestowała, naprawdę była słaba. W końcu Krzysiek położył ją na łóżku i usiadł obok niej.
-Może powinnaś jechać do lekarza? - spytał zmartwiony.
-Nie trzeba. Lekarz mówił nam, że przez to, że moja ciąża jest zagrożona mogę mieć mdłości i zawroty głowy przez całą ciążę – przypomniała mu.
-No tak.
Ktoś zapukał do drzwi, a potem nacisnął klamkę. Do ich sypialni weszła pani Alicja. Miała zmartwiony wyraz twarzy.
-Wszystko w porządku?
-Tak – starała się uśmiechnąć, żeby ją uspokoić, miała nadzieję, że jej się udało.
-Zrobię ci na śniadanie coś innego. Może jakieś tosty? Albo jajecznicę? Na pewno też przyda się sok imbirowy. Mi zawsze pomagał jak miałam mdłości ciążowe. Zaraz wyślę męża do sklepu.
-Dzięki mamo – uśmiechnął się Igła.
-Nie ma za co. Muszę dbać o moją przyszłą synową i o mojego wnuka – uśmiechnęła się i opuściła ich sypialnię.
-Nie wiem czy jestem w stanie cokolwiek przełknąć – przyznała szczerze.
-Jak uznasz że nie dasz rady to nie musisz, ale warto spróbować. Może ci pomoże.
Kiwnęła lekko głową i wtuliła się w poduszkę. Przynajmniej wiedziała czego unikać. Miała nadzieję, że żaden inny zapach nie sprawi, że znów pobiegnie do łazienki.
-Twoja mama pewnie będzie chciała żebyśmy omówili przygotowania do ślubu – przypomniała sobie.
-Pewnie tak. Po południu z tatą wracają do domu, więc pewnie poruszy zaraz ten temat, ale nie martw się. Jeśli nie masz na to sił nie musimy nic omawiać. Razem możemy zabrać się za to jak lepiej się poczujesz.
-Dziękuję.

Bardzo martwił się o Nikolę. Wiedział, że w ciąży może mieć mdłości, ale to go nie uspokajało. Nie chciał się kłócić z narzeczoną, dlatego nie nalegał na wizytę u lekarza, żeby jej nie denerwować.
Zostawił dziewczynę samą i poszedł porozmawiać z mamą. Zastał ją w kuchni gdy przygotowywała tosty.
-Dobrze, że jesteś. Robię Nikoli śniadanie. Może to da radę zjeść. Twój ojciec poszedł do sklepu po sok imbirowy i jakieś krakersy.
-Dziękuję, ale chciałem porozmawiać o czymś innym. Chodzi o przygotowania do ślubu. Nikola raczej nie będzie w stanie tego dziś planować … - zaczął, ale mama mu przerwała.
-Oczywiście rozumiem. My dziś wracamy do domu, więc jak Nikola poczuje się lepiej będziecie musieli sami wszystko zaplanować. Jeśli będziecie chcieli będę mogła przyjechać wam we wszystkim pomóc.
-Jeszcze raz dziękuję mamo – uśmiechnął się lekko.
Po chwili wrócił jego ojciec z zakupami. Zaniósł narzeczonej śniadanie z nadzieją, że będzie w stanie je zjeść. Na szczęście po soku imbirowym trochę jej się poprawiło, ale wolała nie ryzykować i zostawiła tosty, a zjadła same krakersy.
-Rodzice zaraz wyjeżdżają.
-Trzeba ich pożegnać – Nikola chciała wstać.
-O nie. Masz leżeć. Mogą tu przyjść.
-Krzysiu ja nie jestem chora tylko jestem w ciąży. Już mi lepiej.
-Wolałbym żebyś jednak dziś została w łóżku.
-Dam radę poruszać się po domu. Nic mi nie jest – powiedziała już lekko zirytowana.
Odpuścił, żeby jej nie denerwować, ale nie był przekonany do tego, żeby wstawała. Poszli razem do salonu gdzie czekali już na nich jego rodzice z walizkami.
-To my będziemy jechać. Dbaj siebie – jego mama przytuliła Nikolę, a potem podeszła do niego – A ty dbaj o nią.
-Oczywiście.
Jego ojciec też się z nimi pożegnał, a potem ruszyli w drogę do domu. Postanowił zrobić obiad wcześniej ze względu na to, że Nikola niewiele zjadła na śniadanie. Wiedział już że musi uważać, żeby znów nie zrobiło jej się nie dobrze.
Jego narzeczona bardzo chciała mu pomóc, ale zabronił. Nie była tym zachwycona, lecz w końcu odpuściła. Wzięła laptopa i zaczęła przeglądać internet przy stole w kuchni.
-Jest artykuł o naszych zaręczynach – zdziwiła się.
-Spodziewałem się tego. Media by nie przepuściły takiej okazji.
-No tak. Zastanawiałeś się nad ślubem? Gdzie go urządzimy?
-Jeszcze nie. Byłem mocno zajęty tobą – zauważył - A ty? Masz jakieś propozycje?
-Nie ma wielkiego rozeznania w salach weselnych, ale jak pracowałam w firmie mieliśmy mnóstwo bankietów. Jeden był w „Alabastrze”. Był naprawdę świetnie zorganizowany. Wiem też, że organizują tam wesela. Moglibyśmy sprawdzić ich ofertę i pooglądać zdjęcia z innych ślubów. Na pewno mają galerię.
-To po obiedzie się tym zajmiemy – uśmiechnął się.

Tymczasem niedaleko Rzeszowa …

Nie! Cholera jasna nie! Kolejny raz czytał artykuł o zaręczynach swojego brata i nie mógł uwierzyć. Nie pozwoli na ten ślub. Krzysiek może pomarzyć, że stanie przed ołtarzem z kobietą swojego życia. Nigdy do tego nie dopuści. On nie będzie szczęśliwy.
Miał nadzieję, że po wypadku stracili tego bachora. Nie wiedział jednak jak się tego dowiedzieć. Jeśli Nikola nadal była w ciąży to straci ją. Już on tego dopilnuje.
Musiał obmyślić plan jak się za nich zabrać. Szukała go policja, więc wiedział, że to nie będzie takie łatwe, ale uda mu się.


Witam was dziś z nowym rozdziałem. Chciałam zapowiedzieć, że rozdziały będą pojawiać się co 1-2 tygodnie. W zależności od tego ile będę miała czasu, ale głównie w zależności od waszej aktywność. Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba i proszę, komentujcie, to bardzo motywuje ;)

niedziela, 20 sierpnia 2017

Rozdział XLIII

Trener podszedł do niej i zaczął prowadzić na boisko. Nie rozumiała co się dzieje. Przez to, że światła zgasły kompletnie nic nie widziała. W pewnym momencie Kowal puścił jej rękę i się oddalił. Wtedy zapaliło się kilka świateł, które oświetliły część boiska, na której stała. Przed nią stał Krzysiek. Libero wziął ją za rękę i zaczął mówić.
-Kochanie. Moje życie zawsze kręciło się głównie wokół siatkówki, ale wtedy pojawiłaś się ty i sprawiłaś, że przestała być ona najważniejsza. Kocham cię, chcę spędzić z tobą całe życie, dlatego chciałbym cię prosić …
Ignaczak urwał i uklęknął. Zauważyła ruch po prawej stronie i zobaczyła, że wszyscy Resoviacy, a także dwóch siatkarzy Jastrzębskiego Węgla zdjęli bluzy. Na koszulkach, które mieli na sobie były litery, które tworzyły napis „Wyjdziesz za mnie”. Zakryła twarz dłońmi, a w jej oczach stanęły łzy. Nie umiała ukryć wzruszenia. Zrozumiała, że to to było powodem przez który w ostatnich dniach Igła dziwnie się zachowywał. Spojrzała znów na libero.
-Wyjdziesz za mnie? - zapytał Krzysiek.
Krzysiek klęczał przed nią, a w ręce trzymał małe, czerwone pudełeczko z pięknym pierścionkiem. Nie umiała nic powiedzieć. Widziała, że libero był zdenerwowany. Uśmiechnęła się i zaczęła kiwać głową.
-Tak – udało jej się w końcu wykrztusić.
-Dzięki Bogu – odetchnął.
Igła założył jej pierścionek na palec i pocałował. Słyszała głośne oklaski publiczności i gwizdy. Koło nich pojawili się siatkarze i zaczęli ich ściskać.
-Gorzko, gorzko – zaczął wydzierać się Konarski.
Podchwycili to też inni siatkarze, a po chwili również kibice. Igła znów ją pocałował, a ona czuła, że w tym momencie jest najszczęśliwszą kobietą na świecie.
Jej narzeczony odprowadził ją na miejsce, pocałował jeszcze raz i wrócił na boisko.
-Gratuluję – powiedziała mama Krzyśka i przytuliła ją.
-Dziękuję – uśmiechnęła się.
Tato Krzyśka również złożył jej gratulacje i ją przytulił. Czuła że ma w końcu rodzinę, której zawsze jej brakowało.
W międzyczasie siatkarze zmienili koszulki na klubowe i ustawili się do prezentacji. Po niej nastąpiła prezentacja wyjściowych szóstek i w końcu mógł zacząć się mecz.
Spotkanie okazało się bardzo zacięte i wynik miał rozstrzygnąć 5 set. Cieszyła się, że to Resoviacy w końcu rozstrzygnęli je na swoją korzyść i mogli dopisać kolejne zwycięstwo na swoje konto. Pozostał wybór MVP spotkania. Został nim Fabian Drzyzga.
Postanowiła, że poczeka na Krzyśka pod szatnią razem z jego rodzicami. Każdy siatkarz gdy ją mijał jeszcze raz gratulował jej zaręczyn.
-To teraz czeka was z Krzyśkiem wiele pracy – zaczęła pani Alicja – Ale nie martw się we wszystkim wam pomożemy.
-Jakiej pracy? - zdziwiła się.
-No w przygotowaniach do ślubu.
-A tak, ale myślę, że na razie poczekamy z tym ślubem. Chciałabym najpierw spokojnie urodzić, a dopiero potem się tym zająć.
-No tak to zrozumiałe, ale i tak będzie trzeba się za to wziąć. Teraz zarezerwować jakąś sale weselną trzeba dużo wcześniej, bo w niektórych miejscach terminy są zarezerwowane na 2, 3 lata do przodu – przekonywała pani Alicja.
-No tak. Porozmawiamy o tym później, w domu z Krzyśkiem.
W końcu pojawił się libero i mogli razem wrócić do domu. Po drodze zastanawiała się nad tym co powiedziała jej mama Igły. Doszła do wniosku, że kobieta ma rację. Mimo, że chciała najpierw urodzić, a dopiero później brać ślub trzeba było zacząć już przygotowania.

Po powrocie do domu jedyne na co miał ochotę to porwać Nikole do sypialni i nie wypuszczać do jutra rana. Nie mógł jednak tego zrobić, bo byli tu jego rodzice. Usiadł na kanapie i posadził sobie narzeczoną na kolanach.
-No to teraz możemy spokojnie porozmawiać – jego mama usiadła w fotelu uśmiechnięta.
-O czym? - spytał zdziwiony.
-No jak to o czym? O ślubie. Trzeba będzie znaleźć salę, kościół … - wyliczała.
-Mamo poczekaj. Dopiero od jakiś 3 godzin jesteśmy zaręczeni. Daj nam się tym chwile nacieszyć. Jest już późno. Jutro o tym pogadamy, Nikola musi odpocząć.
-No tak, masz rację. To dobranoc dzieci.
Mama pocałowała go w policzek i Nikole, wzięła ojca za rękę i poszli się położyć. Wtulił twarz we włosy narzeczonej i mocno ją do siebie przytulił.
-Co myślisz o tym zapale mojej mamy do planowania ślubu? - spytał ukochaną.
-Myślę, że ma rację. Co prawda chcę, żeby ten ślub się odbył po porodzie, ale teraz są tak odległe wolne terminu sal weselnych, że pewnie trzeba będzie się za to wziąć.
-No tak, racja. Ale teraz się tym nie przejmujmy – wstał i wziął dziewczynę na ręce.
-Krzysiek co ty robisz? - zaprotestowała.
-Chcę cię mieć teraz tylko dla siebie.
Pocałował ją i powoli niósł do sypialni. Gdy przekroczyli próg pokoju położył Nikole na łóżku i delikatnie położył się na niej. Jego dłoń szybko znalazła się na jej udzie, ale dziewczyna go lekko odepchnęła.
-Oszalałeś? Twoi rodzice są za ścianą.
-Moim rodzice zrozumieją.
-Nie ma mowy.
-Chodź – podał rękę Nikoli.
Wstała zdziwiona, a on pociągnął ją do łazienki. Zamknął drzwi na zamek i odkręcił wodę pod prysznicem. Odwrócił się do narzeczonej i zaczął ją całować. Widział, że dziewczyna chwilę się wahała, ale w końcu uległa.
Zadowolony zaczął ją rozbierać, a ona nie pozostawała mu dłużna. Po chwili oboje byli już nadzy. Weszli razem pod prysznic nie przestając się całować. Błądził rękami w górę i w dół po jej nagim, śliskim ciele. Objął dłońmi jej pośladki i podniósł ją.
-Obejmij mnie nogami.
Posłusznie uniosła nogi, a on jednym , szybkim ruchem wszedł w nią. Nikola oparła głowę o jego ramię, żeby stłumić jęki, gdy on poruszał się wewnątrz niej. Wbiła palce w jego ramiona, a pięty wcisnęła w plecy. Z każdym pchnięciem wchodził w nią coraz głębiej.
Spięła mięśnie i z trudem łapała powietrze. Przygarnął ją mocno do siebie. Krzyknęła, a jej ciałem wstrząsnęły dreszcze, mięśnie we wnętrzu gwałtownie się kurczyły. Z krzykiem pchną po raz ostatni. Czuł się jak w niebie, ona była jego niebem. Na chwilę stracił zdolność myślenia i oddychania.
Wzięli razem prysznic, a później położyli się. Przytulił Nikolę, a ona wtuliła się w niego.
-Myślisz że nas słyszeli? - spytała niepewnie.
-Możliwe – zaśmiał się – Krzyknęłaś dość głośno.
-Nie dałam rady tego stłumić – zarumieniła się.
-Na pewno zrozumieją. W końcu dziś się zaręczyliśmy.
Nikola wyczerpana dość szybko zasnęła, ale on nie mógł spać. Wpatrywał się w swoją narzeczoną i nie mógł uwierzyć w swoje szczęście. Trzymał w ramionach ukochaną kobietę, niedługo na świecie pojawi się ich dziecko. W końcu znalazł swoje miejsce na tym świecie.
To wszystko psuł strach, że ją straci. Policja nadal nie znalazła Marcina, a on wiedział, że jego brat nie odpuści. Jak tylko dowie się o jego zaręczynach na pewno będzie chciał wszystko zepsuć. Bał się o Nikole, o ich nienarodzone dziecko.
Musiał wziąć sprawy w swoje ręce i zacząć szukać Marcina na własną rękę. Nie mógł dopuścić do tego, żeby znów pojawił się i wszystko zepsuł. Już postanowił. Znajdzie go, zanim on znów będzie próbował zniszczyć mu życie.


Oddaję wam kolejnym rozdział. Jestem bardzo ciekawa waszej opinii. Proszę komentujcie, chcę zobaczyć czy jest tu ktoś jeszcze i czy mam dla kogo pisać ;)

sobota, 12 sierpnia 2017

Rozdział XLII

Od dwóch tygodni Krzysiek dziwnie się zachowywał, a ona nie umiała z niego wyciągnąć dlaczego. Ciągle wisiał na telefonie, ale nigdy nie rozmawiał w jej towarzystwie. Zawsze wychodził do innego pokoju. Do tego często wychodził gdzieś z Dawidem lub Fabianem nie mówiąc jej gdzie się wybierają.
-Nikola!- usłyszała wołanie Igły.
-Jestem w salonie!
Leżała na kanapie i oglądała wiadomości. Ignaczak usiadł obok niej i pocałował ją. Gdy się od siebie odsunęli na jego twarzy widniał wielki uśmiech. Libero wyciągnął zza pleców pasiaka z numerem 16.
-Włożysz ją dziś na mecz?- zapytał z nadzieją w głosie.
-Jasne. A z kim gracie?
-Z Jastrzębiem- powiedział uśmiechnięty.
Mecz miał odbyć się dopiero o 18, więc mieli jeszcze dużo czasu. Wspólnie wzięli się za przygotowywanie obiadu. Zdziwiła się jednak ilością jaką chciał przyrządzić Krzysiek.
-Ale my tego wszystkiego nie zjemy- zaprotestowała.
-Nie mówiłem ci? Moi rodzice mają przyjechać. Za jakąś godzinę powinni tutaj być.
-Nie, nie mówiłeś- odpowiedziała – Ostatnio w ogóle niewiele mi mówisz – mruknęła już do siebie.
Gdy włożyli zapiekankę do piekarnika wzięła się za robienie sałatki, a Igła musiał odebrać telefon. Oczywiście znów opuścił pokój, żeby nie rozmawiać przy niej. Zaczynała mieć tego dosyć. Wcześniej nigdy nie unikał rozmów w jej obecności. Po chwili wrócił do kuchni.
-Pomóc ci w czymś? - zapytał.
-Nie, już prawie skończyłam, ale mógłbyś nakryć do stołu.
-Już się robi.
Akurat gdy wyjmowała zapiekankę z piekarnika usłyszała dzwonek do drzwi. Libero poszedł otworzyć, a ona w tym czasie nałożyła jedzenie na talerze.
Przywitała się z rodzicami Krzyśka, a później wspólnie zjedli obiad. Mama Igły zabroniła jej zmywać i kazała iść odpocząć. Najpierw protestowała, ale w końcu uległa. Ignaczak zaproponował, że pomoże mamie w zmywaniu naczyń, a jego ojciec poszedł do sypialni odpocząć po podróży.
Oglądała jakiś nudny serial i czekała aż ktoś do niej dołączy. W końcu nie wytrzymała i poszła do kuchni, ale zatrzymała się przed wejściem, bo usłyszała rozmowę Igły z mamą.
-Nikola się domyśla? - spytała.
-Mam nadzieję, że nie. Robiłem co w mojej mocy, żeby to przed nią ukryć.
Krzysiek coś przed nią ukrywał. Domyślała się tego, ale teraz coraz bardziej się denerwowała co to może być. Miała nadzieję, że nie chodzi o inną kobietę, bo chyba by tego nie przeżyła.

Od dwóch tygodni starał się dopracować do perfekcji swoje oświadczyny. Zamówił koszulki, które chłopaki mieli założyć z literami z przodu tworząc napis „wyjdziesz za mnie” i najważniejsze, znalazł idealny pierścionek zaręczynowy. Dość długo mu to zajęło. Razem z Dawidem lub Fabianem codziennie chodzili szukać pierścionka i w końcu znaleźli.
Największym problemem było dla niego utrzymacie wszystkiego w sekrecie przed Nikolą. W obawie, że znajdzie pierścionek dał go Dawidowi na przechowanie. Co prawda nie do końca ufał mu i obawiał się, że atakujący zapomni wziąć go ze sobą, ale miał mieszkanie w bloku obok hali, więc w każdej chwili mógł się po niego wrócić.
Od rana coraz bardziej się stresował tymi oświadczynami. Nachodziły go wątpliwości czy taka forma spodoba się Nikoli, czy nie lepiej było urządzić jakąś romantyczną kolacje, albo zabrać dziewczynę gdzieś, gdzie byliby sami. No ale już była za późno na zmianę.
Cieszył się, że jego rodzice dali radę przyjechać do Rzeszowa. Gdy powiedział mamie, że chce oświadczyć się Nikoli bardzo się ucieszyła. Już zaczęła planować jak będzie wyglądało ich wesele, gdzie mogliby je zrobić, kogo trzeba zaprosić. Starał się trochę przystopować to jej planowanie, bo przecież Nikola jeszcze nawet nie przyjęła jego oświadczyn.
Gdy w końcu przyszedł czas, żeby jechać na halę był cały w nerwach. Nawet przed ważnym meczem nigdy się tak nie denerwował jak przed tymi oświadczynami. Nikola i jego rodzice poszli na trybuny, a on udał się do szatni.
-Jak tam Krzysiu?- od razu podszedł do niego Dawid – Zdenerwowany?
-Nawet nie wiesz jak bardzo.
-Uspokój się- uśmiechnął się Fabian – Najwyżej odmówi.
-Dzięki za wsparcie – przewrócił oczami – Dawid masz pierścionek?
-Jaki pierś … - atakujący zrobił przerażoną minę.
-Konar!
-No przecież żartuje – zaczął się śmiać, podszedł do torby i wyciągnął z niej małe, czerwone pudełeczko – Masz.
-Dzięki. Koszulki macie w worku, zaraz Kubiak i Czarnowski powinni tu przyjść po dwie dla siebie. Rozmawiałem też ze spikerem ma mi przekazać mikrofon zaraz przed prezentacją drużyn, gdy uklęknę przed Nikolą macie zdjąć bluzy – powtarzał cały plan.
-Uspokój się Krzysiek, my to wszystko wiemy – zapewnił go Drzyzga.
-Tak przez tydzień po każdym treningu fundowałeś nam wykład o całym przebiegu twoich zaręczyn. Przysięgam, umiem go już na pamięć – Nowakowski przewrócił oczami – A Kubiak z Czarnowskim mają dość, że kilka razy dziennie wysyłasz im wiadomości z przypomnieniem o tym. Nie mogą się doczekać aż będzie po wszystkim.
-Przesadzacie – mruknął.
-To ty przesadzasz – odpowiedzieli wszyscy chórem.
Wszyscy się przebrali i czekali, żeby wyjść na boisko. W międzyczasie pojawił się Kubiak z Czarnowskim po koszulki dla siebie.
-My tylko po koszulki – powiedział na wstępie Michał, a gdy próbował się odezwać od razu mu przerwał – I nie próbuj walnąć mi pogadanki jak wszystko ma wyglądać, najlepiej w ogóle się do mnie nie odzywaj póki się nie oświadczysz, bo przysięgam szlag mnie trafi.
Cała drużyna wybuchnęła śmiechem, a on założył ręce na piersi i jak dziecko wystawił przyjmującemu język.
W końcu przyszedł czas, żeby wyjść na boisko i zacząć się rozgrzewać. Gdy razem z chłopakami biegał wokół boiska spojrzał na Nikolę, która rozmawiała z jego mamą i uśmiechała się. Mimowolnie też się uśmiechnął i nareszcie trochę uspokoił. To była Nikola, kochała go, nosiła pod sercem jego dziecko nie było sensu się denerwować, cały czas powtarzał sobie w myślach.
Na hali zrobiło się już tłoczno, kończyli już się rozgrzewać. Wszyscy stanęli w rzędzie do prezentacji. W tym momencie zgasło światło. Słychać było zdziwione rozmowy kibiców. Wyszedł na środek boiska, gdzie spiker przekazał mu mikrofon.
W tej ciemności udało mu się dostrzec jak trener prowadzi Nikolę do niego, a Kubiak z Czarnowskim szybko się przemieścili i stanęli w rzędzie za Resoviakami. Wziął głęboki oddech. Zaraz miało się zacząć.
Włączyło się kilka świateł. Oświetliły one część boiska po której stał . Zdziwiona Nikola stała przed nim. Widział po niej, że jest kompletnie zdezorientowana. Nie rozumiała co się tutaj dzieje. Wziął ją za rękę.
-Kochanie- zaczął mówić do mikrofonu – Moje życie zawsze kręciło się głównie wokół siatkówki, ale wtedy pojawiłaś się ty i sprawiłaś, że przestała być ona najważniejsza. Kocham cię, chcę spędzić z tobą całe życie, dlatego chciałbym cię prosić … - urwał.
Uklęknął przed Nikolą, a chłopaki w końcu zdjęli bluzy. Dziewczyna przeczytała napis na ich koszulkach i zakryła dłońmi twarz zszokowana. Odwróciła się z powrotem przodem do niego. Uśmiechnął się i wyciągnął czerwone pudełeczko.

-Wyjdziesz za mnie?

Witajcie kochani po ponad rocznej przerwie, ale chyba była mi ona potrzebna. Wiele w moim życiu się działo, skończyłam pierwszy rok studiów. Nie miałam kompletnie weny na pisanie, ale cały czas miałam z tyłu głowy, że zaczęłam coś i chcę to skończyć. Nie lubię zostawiać rzeczy niedokończonych i mam zamiar skończyć tego bloga jak i wszystkie inne, mam nadzieję, że jest tu jeszcze ktoś i że będziecie ze mną do końca tej historii. Przepraszam was za tak długą przerwę mam nadzieję, że nie straciłam was, moich najważniejszych czytelników, bo bez was ten blog nie mógłby istnieć. Pokażcie mi czy jeszcze tu jesteście. Komentujcie ;)

wtorek, 12 lipca 2016

Rozdział XLI

Świetnie się bawiła w towarzystwie siostry i siatkarzy. Czuła, że właśnie tego potrzebuje, żeby się pozbierać. Musiała myśleć o swoim dziecku i o tym, że jej zamartwianie się mu nie służy. Uśmiechnęła się i wtuliła w Krzyśka.
Postanowiła porozmawiać z siostrą na temat ich rodziców. Po rozmowie z panią Alicją zaczęła się zastanawiać kim oni są, co robią. Nie mogła jednak ich szukać bez zgody Diany. To musiała być ich wspólna decyzja.
Odszukała wzrokiem brunetkę i zauważyła, że bardzo dobrze dogaduje się ona z Nikołajem. Siedzieli na uboczu i rozmawiali co chwilę wybuchając śmiechem. Uśmiechnęła się na ten widok.
-Jak dobrze widzieć na twojej twarzy uśmiech – szepnął jej Igła na ucho.
-Patrz – wskazała siostrę i przyjmującego – Może coś z tego będzie.
-Oby. Nie będę wtedy musiał się martwić, że będzie mi chciał ciebie zabrać.
-Nie może ci mnie zabrać, bo kocham tylko ciebie – pocałowała Krzyśka.
-Gorzko, gorzko – zaczął się drzeć Konarski.
Odsunęła się od Ignaczaka i zaczęła się śmiać. Siatkarze powoli zaczęli zbierać się do domów. Wszystkich pożegnała, a później usiadła z siostrą na kanapie. Poprosiła ją, żeby jeszcze nie wychodziła.
-O czym chciałaś rozmawiać?- spytała Diana.
-Wiesz to dla mnie ciężka rozmowa i wiem, że dla ciebie też taka będzie- zaczęła.
-Nie przerażaj mnie. O co chodzi?
-O naszych rodziców.
Jej siostra zerwała się szybko z kanapy i podeszła do okna. Po chwili westchnęła i spojrzała na nią smutno.
-Po co o nich rozmawiać? - spytała smutno – Dla mnie są martwi i dla ciebie też powinni być. Nikola zostawili nas, nie chcieli.
-Wiem o tym. Po prostu chyba chciałabym wiedzieć dlaczego. Nigdy się nad tym nie zastanawiałaś?
-Wiele razy i nadal czasem o tym myślę, ale wiem, że nie chcę ich znać. To są kompletnie obcy ludzie dla nas. Może kiedyś minęłyśmy ich na ulicy, ale nie wiedziałyśmy o tym, bo nas porzucili – podkreśliła ostatnie słowa.
Westchnęła i podciągnęła kolana do klatki piersiowej. Wiedział to wszystko i strasznie ją to bolało. Nie rozumiała jak matka może porzucić swoje dzieci, ale chciała znać powód przez który … kobieta, która je urodziła, bo nie mogła jej nazwać matką, je zostawiła.
-Diana chcę ich znaleźć i spytać dlaczego, chcę wiedzieć – westchnęła – Ale nie zrobię tego bez twojej zgody. To musi być nasza wspólna decyzja.
-Nikola – spuściła głowę – Zgadzam się, żebyśmy ich znalazły jeśli tego właśnie chcesz, ale proszę cię o jedno.
-O co? - była ciekawa.
-Nie teraz. Poszukajmy ich jak urodzisz. Twoja ciąża jest zagrożona. Takie spotkanie mogłoby być bardzo stresujące i odbić się na zdrowiu twoim i dziecka.
Nie pomyślała o tym, ale jej siostra miała rację. W obecnym stanie nie mogła szukać rodziców. Nie chciała stracić drugiego dziecka, nie przeżyłaby tego.
-Masz rację. Poszukamy ich jak urodzę.
-Dobrze, ale to, że się zgodziłam niczego nie zmienia. Dalej nie chcę ich znać. Jak ich znajdziemy i dowiemy się, dlaczego tak postąpili mam zamiar od razu zniknąć z ich życia, bo przecież tego właśnie chcieli.
-Rozumiem cię – uśmiechnęłam się smutno – Też nie mam zamiaru uczestniczyć w ich życiu. Chcę po prostu wiedzieć.
Diana przytuliła ją, a ona odwzajemniła uścisk. Cieszyła się, że ją ma mino tego, że na początku wyrządziła jej taką krzywdę. To przez rodziców się nie znały, ale teraz były razem i tylko to się liczyło.

Przysłuchiwał się w korytarzu rozmowie Nikoli z Dianą i cieszył się, że nie mają zamiaru do końca ciąży Ostrowskiej szukać rodziców. Na szczęście siostra jego ukochanej przekonała ją, że to nie najlepszy pomysł, gdy jest w ciąży. Jeżeliby chciały teraz odszukać rodziców sam miał zamiar jej to powiedzieć.
Następnego dnia udał się na trening trochę wcześniej, żeby zanieść zwolnienie Nikoli do prezesa. Przekonał ją, żeby została w domu i odpoczywała i obiecał, że sam to załatwi. Zapukał do drzwi po czym nacisnął klamkę.
-Dzień dobry – odezwał się.
-O Igła – zdziwił się prezes – Wchodź. Co cię do mnie sprowadza?
-Jestem tu w sprawie Nikoli – położył zwolnienie ukochanej na biurku.
Mężczyzna zdziwiony wziął kartkę i zaczął czytać. W tym czasie usiadł i obserwował jego reakcję. Miał nadzieję, że nie będzie zły, że Nikola poszła na zwolnienie po tak krótkim czasie pracy.
-Igła po pierwsze gratuluje ci, że zostaniesz ojcem, ale wiem, że kobiety w ciąży pracują, więc muszę zapytać. Czy coś nie tak z dzieckiem?
-Cóż to długa i skomplikowana historia, więc nie będę całej opowiadał. Ja i Nikola mieliśmy mieć bliźniaki, ale przez … wypadek Nikola straciła jedno dziecko. Lekarze mówią, że to cud, że nie poroniła też drugiego, ale przez to zdarzenie ciąża jest zagrożona i każdy stres może być niekorzystny dla Nikoli i dziecka.
-Przykro mi. Jak wrócisz do domu pozdrów Nikolę i powiedz jej, że jak tylko urodzi zdrowego bobaska, o czym jestem przekonany stanowisko będzie na nią czekało – uśmiechnął się.
-Oczywiście przekaże i dziękuję.
Prezes zawołał swoją sekretarkę. Po chwili ta pojawiła się obok niego, lekko zdziwiona moją obecnością.
-To zwolnienie pani Ostrowskiej. Nie będzie jej dość długi czas, więc proszę daj ogłoszenie, że szukamy kogoś na zastępstwo.
-Oczywiście – powiedziała i oddaliła się.
Opuścił gabinet prezesa i udał się do szatni. Nie podobało mu się, że Nikola nadal ma na nazwisko Ostrowska, podczas gdy w jej brzuchu rosło ich dziecko. Miał zamiar zmienić to jak najszybciej.
Większość siatkarzy było już na sali, gdy pojawił się w szatni. Prócz niego był tam tylko Drzyzga, który właśnie miał wyjść.
-Fabian? - zatrzymał go.
-Co tam Krzysiu?- odwrócił się.
-Pamiętasz jak wymyślałeś w jaki sposób mam się oświadczyć Nikoli?
-No pewnie – rozpromienił się – Zamierzasz się w końcu oświadczyć? Jak to zrobisz? Posłuchasz moich pomysłów? - zasypał go pytaniami.
-Tak - zaśmiał się – Mam zamiar jej się oświadczyć i tak chyba posłucham twojego pomysłu. Za 2 tygodnie gramy z Jastrzębiem. Poproszę Kubiaka i Czarnowskiego o pomoc.
-Jejku, ale super. Pogadamy o tym po treningu, bo jak zaraz nie pojawimy się na hali to trener nam nogi z dupy powyrywa.
Zaśmiał się, ale wiedział, że ma rację. Szybko się przebrał i pobiegł na salę. Trening przebiegł bardzo dobrze, a trener był zadowolony z ich gry. Gdy odesłał wszystkich do szatni poszedł na samym końcu i zamknął drzwi.
-Chłopaki jest sprawa i musicie mi pomóc – zaczął.
-Nie źle się zaczyna – odezwał się Konarski – W czym mamy ci pomóc?
-W oświadczynach.
Nawet się nie zorientował jak wszyscy się na niego rzucili i zaczęli mu gratulować, że w końcu się zdecydował. Tylko Dawid stał z boku uśmiechnięty i jak się podniósł to go uściskał.
-No nareszcie – zaśmiał się.


Jest i kolejny rozdział, mam nadzieje, że wam się podoba. Miał być wczoraj, ale załatwiałam ostatnie formalności w związku z moim wyjazdem z koleżanką na F6 do Krakowa co prawda tylko na sobotę i niedzielę, bo nie stać nas na dłużej, ale i tak się cieszę. Do tego jeszcze w piątek mają ogłosić listę przyjęć na studia i trochę się denerwuje, mam nadzieję, że rozumiecie.

Proszę komentujcie, chciałabym wiedzieć ile was jeszcze zostało :)

piątek, 1 lipca 2016

Rozdział XL

Leżała w sypialni, a po policzkach leciały jej łzy. Słyszała, że ktoś przyszedł, ale nawet nie była ciekawa kto. Miała tylko nadzieję, że szybko sobie pójdzie. Wtedy drzwi sypialni się otworzyły, a ona wstała i zobaczyła mamę Krzyśka. Podeszła i usiadła na łóżku obok niej.
-Nikola ja już wiem co się stało i razem z Krzyśkiem uważamy, że potrzebujesz pomocy psychologa – zaczęła.
-Nie potrzebuje psychologa – szybko wstała przez co zakręciło jej się w głowie i mało nie upadła, na szczęście pani Alicja pomogła jej usiąść.
-Proszę cię, pozwól sobie pomóc. Nie mogę sobie wybaczyć, że to przez mojego syna straciłaś dziecko.
-To nie pani wina. Nie odpowiada pani za to co Marcin robi.
-Ale to jednak mój syn. Proszę cię jeszcze raz. Pozwól sobie pomóc.
Westchnęła i kiwnęła głową. Może faktycznie potrzebowała psychologa. Tyle się wydarzyło, że czuła się zagubiona. Nie umiała sama znaleźć w sobie siły potrzebnej jej w tym momencie. Chciała zacząć znów cieszyć się życiem i wspólną przyszłością z Krzyśkiem i ich dzieckiem.
Długo rozmawiała z panią Alicją i o dziwo przynosiło jej to ukojenie. Otworzyła się przed mamą Krzyśka i opowiedział o tym jak się czuje, jak jest jej ciężko. Gdy kobieta przytuliła ją poczuła, że w końcu, po tylu latach udało jej się zdobyć coś najcenniejszego w życiu każdego człowieka. Rodzinę.
-Dziękuję pani bardzo- odsunęła się od mamy Igły.
-Mówiła ci już, żebyś mówiła do mnie mamo- przypomniała jej.
-No tak. Po porostu ciężko mi się przyzwyczaić do tego.
-Do czego?- zdziwiła się.
-Do tego, że mam rodzinę. Nigdy nie miałam do kogo się tak zwracać- westchnęła.
-Nikolo myślałaś kiedyś o tym, żeby odszukać rodziców?- spytała Alicja.
-Wiele razy- westchnęła- Ale zawsze dochodziłam do wniosku, że to nie ma sensu. Skoro zostawili mnie i Dianę to dlaczego nagle mieliby chcieć nas poznać?
-Może nie mieli możliwości was wychowywać? Nie było ich stać?- zasugerowała.
-Nawet jeżeli tak było to nie jest powód, żeby oddawać dzieci do domu dziecka- wstała lekko podenerwowana- Ja mojego dziecka nigdy bym nie oddała. Nawet jakbym nie miała co jeść żebrałabym na ulicy, żeby je wykarmić i nie dałabym nikomu mi go zabrać.
-Wiesz co myślę?- pani Alicja uśmiechnęła się delikatnie- Zostawiając cię, twoja mama nauczyła cię silnego instynktu macieżyńskiego. Zrobisz jak uważasz, ale może jakbyś ją znalazła i z nią porozmawiała to poczułabyś się lepiej.
-Nie jestem tego taka pewna.
-Zawsze lepiej jest wiedzieć, dlaczego tak postąpiła, można wtedy spróbować ją zrozumieć i wybaczyć.
-Skąd mam wiedzieć, że ona w ogóle chce, żebym jej wybaczyła?
-Nie dowiesz póki jej nie znajdziesz.
Pani Alicja uśmiechnęła się do niej delikatnie, przytuliła ją i wyszła. Przysiadła na łóżku i zastanawiała się nad słowami kobiety. W głębi duszy chciała poznać swoich rodziców i dowiedzieć się, czemu zostawili ją i Dianę, ale nie mogła podjąć sama decyzji o szukaniu ich. Musiała porozmawiać z siostrą. To powinna być ich wspólna decyzja.
Położyła sobie rękę na brzuchu i uśmiechnęła się lekko pierwszy raz od poronienia. Rozmowa z mamą Krzyśka dużo jej dała. Wiedziała, że musi być silna dla Igły i ich dziecka.

Gdy jego mama opuściła sypialnię jego i Nikoli od razu do niej podszedł. Miał nadzieję, że rodzicielce udało się porozmawiać z Nikolą, bo sam nie miał pojęcia jak jej pomóc.
-Wszystko dobrze Krzysiu. Myślę, że udało mi się do niej dotrzeć. Idź do niej. Oboje potrzebujecie teraz siebie nawzajem- uśmiechnęła się smutno.
Kiwnął głową i cichutko uchylił drzwi sypialni. Zobaczył Nikole trzymającą rękę na swoim brzuchu. Spojrzał na jej twarz i gdy dostrzegł delikatny uśmiech poczuł, jakby kamień spadał mu z serca. Objął dziewczynę od tyłu i położył dłonie na jej płaskim jeszcze brzuchu.
-Krzysiu przepraszam- powiedziała Ostrowska.
-Nie masz mnie za co przepraszać- zapewnił- Miałaś prawo się tak zachowywać, ale cieszę się, że już jest lepiej- pocałował ją w szyję.
-Ja też- zapewniła- Może zaprosić tu Dianę?- spytała.
-Kochanie nie musisz mnie pytać o zgodę. To też twój dom.
-A mógłbyś zaprosić kilku swoich kolegów? Chyba potrzebuję teraz rozrywki, a ich wygłupy są lepsze niż nie jedna komedia.
Wybuchnął śmiechem. Miała rację. Jego koledzy czasem zachowywali się jak małpy w zoo, ale dzięki temu nie można było się z nimi nudzić. Jeśli tego chciała mógł zaprosić tu cały zespół. Cieszył się, że jest z nią o wiele lepiej.
-No pewnie, że ich zaproszę. Dziś czy wolisz jeszcze odpocząć i jutro stawić czoła ich wygłupom?
-Może jutro. Trzeba coś przygotować, a dziś jakoś niespecjalnie mam na to ochotę- odwróciła się do niego przodem i pocałowała go.
Następnego dnia równo o 17 usłyszał dzwonek do drzwi. Wiedział, że to jego koledzy, ponieważ Diana przyszła godzinę temu, żeby pomóc Nikoli. Co chwilę wspólnie z siostrą swojej ukochanej i swoją mamą wyganiał ją z kuchni i kazał odpoczywać.
Pojawili się wszyscy. Jako pierwszy do salonu wbiegł Konarski i od razu zajął miejsce obok Nikoli i ją przytulił.
-Ej Konar ty uważaj!- zaraz za nim pojawił się Drzyzga.
-Niby na co?- zdziwił się atakujący.
-Na Igłę, bo w końcu się wkurzy, że przytulasz jego dziewczynę.
-Jeśli chcę mu ją ukraść to muszę się jakoś zalecać- uśmiechnął się Dawid.
-Ej tylko bez takich- spojrzał na niego groźnie, choć wiedział, że się wygłupia.
-To jej wybór. Jestem młodszy, przystojniejszy, bardziej wysportowany- wyliczał atakujący.
-Głupi- dodał Drzyzga.
-Złośliwy- odezwał się Pit.
-Bezczelny- dodał coś od siebie Perła.
-Przerośnięte ego- wtrącił Penczew.
-Leniwy- dołączyłem się.
-Ale z was koledzy- naburmuszył się.
Wszyscy wybuchnęli śmiechem. Zobaczył, że Nikola popłakała się ze śmiechu i uznał, że powinien częściej kolegów zapraszać skoro poprawia to jej humor.
W tym momencie do salonu weszła jego mama z Dianą. Postawiły na stole ostatnie przekąski. Siostra Nikoli usiadła koło Nikołaja, a jego mama poszła do pokoju, bo już wcześniej uznała, że nasłuchała się już wystarczająco jego kolegów i woli chwilę samotności niż kolejną dawkę ich humoru.
Po 3 godzinach jego salon to było istne pobojowisko, ale nikt się tym nie przejmował. Co chwilę chłopaki opowiadali historię ze zgrupowań, a także wyjazdów z kadrą i drużyną klubową.
-Ej, a pamiętacie mecz w Kędzierzynie?- ożywił się Drzyzga- A raczej to co działo się w hotelu- wybuchnął śmiechem razem zresztą drużyny.
-Ani mi się waż!- Konarski spojrzał groźnie na rozgrywającego, który wystawił mu język.
-Dawid uznał, że żadna dziewczyna mu się nie oprze, bo w końcu jest znanym siatkarzem. Założyliśmy się więc o to. My mieliśmy mu wybrać dziewczynę, a on miał użyć na niej swojego uroku osobistego. Wszystko za zgodą jego żony z którą rozmawialiśmy przez telefon obiecując, że go przypilnujemy. Poszliśmy do baru, wybraliśmy dziewczynę i poszedł uderzać. Kretyn gadał z nią pół godziny i nie raczył się przedstawić, bo uznał, że na pewno go zna, a ona się go w końcu pyta jak ma na imię. Zdziwiony odpowiedział i mówi, że może do niego mówić Konar jak koledzy, a ona wstała i mówi „Wybacz, ale Konar dziś nie zapłonie” i sobie poszła.

Wszyscy wybuchnęli śmiechem tylko Konarski siedział naburmuszony.

Witam was po baaaardzo długiej przerwie. Chciałam was bardzo przeprosić za nią, wiem, że zawaliłam po całości, ale nie miałam kompletnie czasu na pisane w roku szkolnym. Skupiłam się całkowicie na maturze przez co nawet jak siadałam do pisania to nie umiałam nic naskrobać. Teraz mam nadzieję, że to się zmieni, mam nadzieję, że nie oduczyłam się pisać przez ten czas i dalej będziecie chcieli czytać moje opowiadania z zaciekawieniem. Proszę piszcie w komentarzach co sądzicie ;) Jeszcze raz bardzo przepraszam.

niedziela, 30 sierpnia 2015

Rozdział XXXIX

Leżała na sali i wpatrywała się tępo w sufit. Przymknęła oczy, a po jej policzku spłynęła słona ciecz. Po tym jak lekarz przekazał jej wszystko czuła jakby straciła część siebie i po części tak było.
Usłyszała jak ktoś otwiera drzwi i wchodzi do sali, ale nawet nie spojrzała w tamtym kierunku. Nie musiała. Po chwili tonęła już w uścisku Ignaczaka przez co zupełnie się rozkleiła. Wyczuła, że Krzysiek też płacze.
-Straciłam je- miała zachrypnięty głos- Straciłam nasze maleństwo.
-Nikola musimy się skupić na drugim. Mi też jest ciężko, ale musimy dać radę.
-Nienawidzę go! Nienawidzę twojego brata!
-Ja też go nienawidzę. Znajdę go, obiecuje ci to.
Gdy udało jej się uspokoić położyła sobie rękę na brzuchu. Straciła jedno dziecko, ale drugie wciąż w niej rosło. Musiała jakoś się pozbierać i dbać o siebie, bo jej sytuacja była bardzo ciężka. Podczas poronienia jednego z bliźniaków nastąpiły mocne skurcze. Lekarz stwierdził, że to cud, że drugie dziecko przeżyło.
-Lekarz powiedział, że musisz tu zostać jakieś 3 dni, żeby największe zagrożenie minęło. Później będę mógł zabrać cię do Rzeszowa, ale od razu musisz zgłosić się do lekarza, który pewnie wypisze skierowanie do szpitala. Większość ciąży najprawdopodobniej będziesz musiała spędzić w szpitalu- tłumaczył jej wszystko libero.
Westchnęła. Wiedziała już o tym. Lekarz o wszystkim ją poinformował w momencie gdy przekazywał jej, że miała mieć bliźniaki, ale niestety jednego straciła.
-Igła?
-Tak?
-Czemu my nigdy nie możemy być szczęśliwi?- spytała ze łzami w oczach- Co źle robimy?
-Będziemy szczęśliwi razem z naszym dzieckiem- przytulił ją.
-Już tyle razy próbowaliśmy i zawsze coś nam przeszkadzało. Marek, Diana, teraz Marcin.
-Nawet nie myśl, żeby mnie zostawić. Nie dam ci odejść- widziała strach w jego oczach.
-Nie chcę cie zostawiać- powiedziała zgodnie z prawdą- Kocham cię. Tylko zastanawiam się co robimy źle.
Libero przytulił ją mocno, a potem musnął lekko jej wargi swoimi.

Gdy widział Nikole w takim stanie to serce mu się krajało. On też cierpiał po stracie dziecka. Miał ochotę znaleźć Marcina i go zabić. Jak można robić takie świństwa rodzonemu bratu? Nigdy więcej go tak nie nazwie. W tym momencie został jedynakiem.
Trzy dni później wrócił z Nikolą do Rzeszowa. Konarski zrobił to zaraz po tym jak dowiedział się co z Ostrowską, żeby wytłumaczyć trenerowi jego nieobecność.
Dziewczyna całą drogę była milcząca. Podciągnęła kolana pod brodę i patrzyła tępo przez okno. Od straty dziecka niewiele mówiła.
-Igła?- aż się wzdrygnął gry usłyszał jej głos.
-Tak kochanie?
-Czy policja go złapała?- nie zdziwił się, że nie wypowiedziała jego imienia.
-Jeszcze nie, ale przysięgam ci, że jak nie uda im się go złapać w ciągu miesiąca to zrobię to sam. Nie pozwolę by chodził wolno po ulicy.
Nikola tylko skinęła głową i więcej się nie odezwała. W domu od razu poszła do sypialni się położyć, a on wiedział już, że dziewczyna sama nie poradzi sobie ze stratą dziecka. Złapał szybko za telefon.
-Halo?- usłyszał głos rodzicielki.
-Cześć mamo. Mam do ciebie prośbę. Mogłabyś do mnie przyjechać na kilka dni?- spytał z nadzieją.
-Oczywiście. Coś się stało?
-To nie jest rozmowa na telefon. Porozmawiamy jak przyjedziesz.
-Postaram się być jeszcze dziś.
-Dzięki. Do zobaczenia.
Rozłączył się i poszedł do sypialni. Położył się obok Nikoli i objął ją, a jedną rękę położył na płaskim jeszcze brzuchu. Dziewczyna odwróciła się do niego przodem.
-Muszę jechać do lekarza.
-Wiem- założył jej za ucho niesforny kosmyk- Myślałem, że chcesz najpierw odpocząć.
-Nie, chce jechać jak najszybciej.
-Zgoda. Jeśli jesteś gotowa możemy jechać nawet w tej chwili.
-Jestem.
Szybko się zebrali i pojechali do ginekologa biorąc ze sobą wszystkie wyniki badań. Po 15 minutach byli na miejscu. Lekarz przyjął ich niemal od razu. Zaczął przeglądać papiery, a później przeprowadził USG.
-Proszę spojrzeć, to państwa dziecko- pokazał na monitor.
Starał się powstrzymać łzy, ale te mimowolnie spłynęły mu po policzku. Szybko je starł, żeby Nikola ich nie zobaczyła.
-Cóż, niestety jest tak jak się spodziewałem- zaczął ginekolog jak Nikola już się przebrała po USG- Ciąża jest zaliczona do tych wysokiego ryzyka co jest spowodowane dość gwałtownym poronieniem jednego z bliźniaków.
-Co to znaczy?- spytał- Możemy stracić też drugie dziecko?
-Niestety jest taka możliwość, ale zrobimy wszystko, żeby do tego nie dopuścić. Zapiszę pani leki rozkurczowe i hormony podtrzymujące ciążę. Nie ma mowy o żadnych generalnych porządkach, noszeniu ciężkich zakupów, ani żadnych sportach. Musi pani unikać stresu i zdrowo się odżywiać. Pracuje pani?
-Tak.
-Wypiszę zwolnienie. Nie ma mowy o żadnej pracy. Jeśli poczuje pani ból w dole brzucha lub wystąpi krwawienie proszę od razu jechać do szpitala i do mnie zadzwonić. Możliwe że będzie musiała pani wtedy do końca ciąży leżeć w szpitalu, ale mam nadzieję, że do tego nie dojdzie. Jeśli pojawią się częste zawroty głowy i mdłości nawet w drugim i trzecim trymestrze proszę się tym nie przejmować. To normalne w ciąży wysokiego ryzyka.
Po wysłuchaniu wszystkich zaleceń lekarza, wrócili do domu po drodze wykupując leki. Nikola od razu je wzięła, a później poszła się położyć.
Postanowił zrobić coś do jedzenia dziewczynie. Powinna dużo i zdrowo jeść, a przez ostatnie 3 dni w szpitalu prawie nic nie tknęła. Przygotował risotto z wołowiną i warzywami i zaniósł do sypialni razem ze szklanką soku.
-Zabierz to. Nie jestem głodna.
-Nikola tak nie można. Musisz jeść. Pomyśl o dziecku- nalegał.
Nikola westchnęła i zaczęła jeść. Gdy zjadła wszystko i wypiła sok wziął naczynia i umył. Wtedy usłyszał dzwonek do drzwi.
-Cześć mamo- przytulił rodzicielkę.
-Cześć synku- powiedziała i poszła z nim do salonu- To teraz powiedz mi w końcu co się stało.
Nie był pewien jak zareaguje jego matka, ale musiał jej o tym powiedzieć bo chciał, żeby zajęła się Nikolą. Ona potrzebowała teraz wsparcia psychologa, mimo że w szpitalu upierała się, że go nie chce.
Zaczął mówić o tym jak pojawił się Marcin, jak porwał Ostrowską do Warszawy, wpadek, pobyt w szpitalu … poronienie. Matka ni razu mu nie przerwała. W milczeniu siedziała i patrzyła na niego szeroko otwartymi oczami. W pewnym momencie rozpłakała się.
-Mamo, nie płacz- przytulił go.
-Gdzie popełniłam błąd? Czemu ciebie udało mi się z ojcem wychować na przyzwoitego mężczyznę, a Marcina nie?
-Nie obwiniaj się. Zepsuła go zazdrość. Wiem, że ci ciężko, ale muszę cię prosić o pomoc. Nikola nie radzi sobie z tym wszystkim. Zajmiesz się nią?
-Oczywiście. Muszę, jestem jej to winna.


Witam was po przerwie. Rozdziały nie będą pojawiać się regularnie, niestety opuściła mnie wena, jak tylko mam skończony rozdział to go dodaje, mimo że trwa to bardzo długo. W mojej głowie pojawił się pomysł na nowe opowiadanie. Znajdziecie je tu http://catching-flames.blogspot.com/ Mam nadzieję, że pisząc je odzyskam też wenę na resztę opowiadań. Proszę wejdźcie, poczytajcie i zostawicie po sobie ślad w postaci komentarza ;)
Jak wam się podoba ten rozdział? Mam nadzieję, że nie jest zły. Komentujcie :)

niedziela, 24 maja 2015

Rozdział XXXVIII

Podbiegł do dziewczyny. Czuł jakby osuwał mu się grunt pod nogami gdy widział Nikole leżącą na jezdni. Modlił się o to by nic jej nie było. Jej i dziecku.
-Dzwoń po karetkę!- krzyknął do Dawida.
-Ale Marcin … -atakujący chciał pobiec za jego bratem.
-Teraz najważniejsza jest Nikola!
Kucnął przy dziewczynie i położył jej dłoń na czole. Otworzyła oczy, a jemu ulżyło. Miał nadzieję, że tylko najedli się strachu. W tym momencie Nikola gwałtownie się skuliła i złapała za brzuch.
-Kochanie co się dzieje?- zaniepokoił się.
-Boli- udało jej się wyszeptać.
-Wytrzymaj, zaraz będzie karetka- gładził ją po włosach.
Mimo że pogotowie przyjechało po kilku minutach miał wrażenie, jakby była to wieczność. Lekarze odsunęli go od dziewczyny. Stał obok i patrzył jak kładą Ostrowską na nosze. Chciał wejść do karetki, ale zatrzymał go lekarz.
-Jest pan kimś z rodziny?- spytał.
-Jestem narzeczonym- skłamał- I ojcem jej dziecka- dodał.
-Ona jest w ciąży?- przeraził się- Proszę wsiadać. Paweł- krzyknął do kierowcy- Jedź najszybciej jak możesz. Ta pani jest w ciąży.
-O kurwa.
Zdążył rzucić Konarskiemu kluczyki od auta, a sam wsiadł do karetki. Lekarz cały czas zajmował się Nikolą, pytał ją o to gdzie ją boli. Po usłyszeniu odpowiedzi miał nie tęgą minę, a jemu serce stanęło. Nie mogli stracić dziecka. Jeśli coś się mu stanie przysięga, że poruszy niebo i ziemie, żeby odnaleźć Marcina i się z nim rozliczyć.
-Szybko!- poganiał lekarz innych, gdy dotarli do szpitala- Wypadek samochodowy, moce bóle brzucha, kobieta jest w ciąży- relacjonował pielęgniarce- Pan musi tu zostać- rzucił tylko do niej gdy brał Ostrowską na salę.
Został na korytarzu, ale nie umiał usiedzieć. Strasznie się denerwował. W pewnym momencie miał już gdzieś, że lekarz kazał mu zostać za drzwiami i chciał wejść do sali. Wtedy zadzwoniła mu komórka.
-Co jest Dawid?- spytał.
-Po tym jak pojechałeś przyjechała policja. Z wypadkiem wszystko załatwiłem, ale opowiedziałem im też o Marcinie.
-To dobrze. Ten bydlak musi zapłacić za to co zrobił.
-Tak, ale Krzysiek oni potrzebują więcej zeznań. Musisz przyjechać na komisariat. Teraz- powiedział niepewnie.
-Nie mogę teraz. Nikola jest na badaniach, nie wiem co z nią i dzieckiem. Nie wyjdę ze szpitala póki się nie dowiem.
-No dobra, jakoś to załatwię. Nikole też będą musieli przesłuchać to może w szpitalu cię złapią- zastanawiał się na głos- Jak tylko wszystko załatwię przyjadę do szpitala. Dzwoń jak będziesz wiedział co z Nikolą.
-Ok, na razie.
Rozłączył się i usiadł na krześle. W tym momencie z sali wyszła pielęgniarka. Zerwał się i podszedł do niej.
-Przepraszam, chciałem się dowiedzieć … -przerwała mu.
-Nie teraz- poszła szybko do innej sali.
-Cholera!

W tym samym czasie …

Jak Krzysiek ich znalazł w Warszawie? Nikola nie miała przecież dostępu do telefonu. W tym momencie go olśniło. List. Musiała w nim jakoś przekazać libero gdzie ma jej szukać. Spryciura.
Wymknęła mu się, a Krzysiek już z nią był. Miał nadzieję, że chociaż po tym wypadku straciła dziecko. Chociaż w ten sposób Igła musi cierpieć. Ale on i tak nie odpuści tak tej sprawy. Nie pozwoli, żeby Krzysiek kiedykolwiek był szczęśliwy, a Nikola jest obecnie jedyna osobą, która może go uszczęśliwić. Ona musi zniknąć.
Już miał nowy plan jak zadać bratu cierpienie, ale tym razem musi być dopracowany idealnie. Nie może być żadnych wpadek. Już raz nie docenił Nikoli, drugi raz nie popełni tego błędu.
Całe życie był w cieniu brata, większość dziewczyn zadawała się z nim tylko dlatego, żeby poznać Krzyśka. Miał tego dość. Chciał, żeby on cierpiał tak samo. Już dawno postanowił, że jego brat nie będzie nigdy szczęśliwy z żadną kobietą, że zabierze mu każdą, na której będzie mu zależało. Tak jak jemu kiedyś zależało na jednej … ale ona była taka jak inne. Chciał tylko poznać Krzyśka, dlatego się z nim umawiała.
Teraz przyszła kolej na zemstę. Odebranie Igle Kingi było łatwe, ale odebranie mu Nikoli zapowiadało się ciężko jednak ból jaki poczuje jego brat po tej stracie będzie wart tego wysiłku. Był pewien.

Wróćmy do Ignaczaka …

Miał wrażenie jakby siedział na tym korytarzu wieczność. Ilekroć próbował się czegoś dowiedzieć od pielęgniarki lub lekarza, oni zbywali go. Czuł, że dzieje się coś złego. Wtedy zobaczył Dawida.
-Cześć. Przyjechałem najszybciej jak mogłem. Co z Nikolą?- spytał atakujący.
-Nie wiem!- wkurzył się- Jakbym wiedział to bym do ciebie zadzwonił jak obiecałem.
-Rozumiem, że jestem zdenerwowany, ale nie wyżywaj się na mnie.
-Sorry- westchnął- Po prostu nie rozumiem, dlaczego to tyle trwa. Miała mieć jakieś badania, lekarze powinni już coś wiedzieć. Boje się, że coś jest nie tak i po prostu nikt nie chce mi tego powiedzieć.
-Nie możesz tak myśleć. Przyniosę ci kawy- zaproponował.
-Nie chcę kawy- burknął.
Usiadł na krześle i schował głowę w kolanach. To czekanie go wykańczało. Chciał w końcu się dowiedzieć co się stało z Nikolą. Zobaczył, że lekarz wychodzi z jej sali i zerwał się na równe nogi. Nie zorientował się, że W międzyczasie Konarski zdążył wrócić i niechcący wylał na niego całą kawę.
-Igła do cholery!
-Sorry. Panie doktorze co z moją narzeczoną?- spytał.
Lekarz spojrzał na niego niepewnie. Bał się o to, co ma zaraz usłyszeć, ale musiał być silny dla Nikoli.
-Pana narzeczona jest w stanie stabilnym, jednak musimy ją zatrzymać w szpitalu na obserwacji ze względu na ciążę.
-Jest zagrożona?- zaniepokoił się.
-Tak, ale to nie jedyna informacja jaką mam panu do przekazania. Będzie musiał pan wspierać narzeczoną.
-Co jej się stało?
-Nie wiem jak mam to panu wytłumaczyć.
Patrzył na lekarza i czekał na to co powie. Nie rozumiał co może być nie tak. Nikola jest w stanie stabilnym, a ciążę udało się utrzymać. Chyba że … Aż go zmroziło gdy ta myśl przyszła mu do głowy.
-Panie doktorze jakie są szanse na to, ze moja narzeczona donosi ciążę?- spytał niepewnie, ledwo było go słychać.


Witam was znów ;) Kolejny rozdział do waszej dyspozycji, mam nadzieję, że się podoba, szykuję coś czego myślę, że nikt z was nie będzie się spodziewał, ale zobaczymy ;) Komentujcie.