wtorek, 5 września 2017

Rozdział XLIV

Wtuliła się w ciepłe ciało. Westchnęła z zadowoleniem i potarła policzkiem o pokrzepiające ciepło. Ktoś się roześmiał.
Otworzyła zastane oczy i zobaczyła, że przytula się do nagiej klatki piersiowej Krzyśka. Uśmiechnęła się, pocałowała go i spojrzała w górę. Rozbawiony uśmieszek igrał na jego ustach. Zachichotała.
-Rankami jesteś jak mały kociak – powiedział głębokim, zachrypniętym głosem. Też musiał przed chwilą się obudzić.
-Gdybyś nie był taki przyjemny w dotyku nie starałabym się ocierać o ciebie nawet przez sen – odpowiedziała.
-W takim razie cieszę się, że tak uważasz, bo tylko o mnie możesz się ocierać. Każdego innego musiałbym zabić.
Zaśmiała się i znów go pocałowała. Miała ochotę zostać cały dzień w łóżku z Igła, ale wiedziała, że jego rodzice na nich czekają, żeby porozmawiać o ślubie. Razem z narzeczonym poszli do kuchni gdzie jej przyszła teściowa zajmowała się przygotowywaniem śniadania.
Zapach bekonu był bardzo intensywny i wyrazisty. Poczuła ucisk w gardle, a jej żołądek zwinął się w kulkę. Zanim zdążyła wejść do kuchni już pędziła w stronę łazienki.
Opadła na kolana przed ubikacją, obejmując ramionami porcelanową muszlę, i zaczęła się pozbywać zawartości żołądka. Jej ciałem wstrząsały kolejne fale torsji. Czuła, że ktoś za nią stoi i przytrzymuje jej włosy. Nie musiała widzieć, żeby wiedzieć, że to Krzysiek. Trzęsła się nad ubikacją dopóki nie poczuła, że ktoś ociera jej twarz wilgotną ścierką.
-Już dobrze? - spytał zatroskanym głosem libero.
-Tak, ale może lepiej nie będę na razie jeść śniadania.
-Pomogę ci się położyć.
Myślała, że Igła pomoże jej dojść do sypialni, ale zamiast tego wziął ją na ręce i powoli zaniósł do pokoju. Nie protestowała, naprawdę była słaba. W końcu Krzysiek położył ją na łóżku i usiadł obok niej.
-Może powinnaś jechać do lekarza? - spytał zmartwiony.
-Nie trzeba. Lekarz mówił nam, że przez to, że moja ciąża jest zagrożona mogę mieć mdłości i zawroty głowy przez całą ciążę – przypomniała mu.
-No tak.
Ktoś zapukał do drzwi, a potem nacisnął klamkę. Do ich sypialni weszła pani Alicja. Miała zmartwiony wyraz twarzy.
-Wszystko w porządku?
-Tak – starała się uśmiechnąć, żeby ją uspokoić, miała nadzieję, że jej się udało.
-Zrobię ci na śniadanie coś innego. Może jakieś tosty? Albo jajecznicę? Na pewno też przyda się sok imbirowy. Mi zawsze pomagał jak miałam mdłości ciążowe. Zaraz wyślę męża do sklepu.
-Dzięki mamo – uśmiechnął się Igła.
-Nie ma za co. Muszę dbać o moją przyszłą synową i o mojego wnuka – uśmiechnęła się i opuściła ich sypialnię.
-Nie wiem czy jestem w stanie cokolwiek przełknąć – przyznała szczerze.
-Jak uznasz że nie dasz rady to nie musisz, ale warto spróbować. Może ci pomoże.
Kiwnęła lekko głową i wtuliła się w poduszkę. Przynajmniej wiedziała czego unikać. Miała nadzieję, że żaden inny zapach nie sprawi, że znów pobiegnie do łazienki.
-Twoja mama pewnie będzie chciała żebyśmy omówili przygotowania do ślubu – przypomniała sobie.
-Pewnie tak. Po południu z tatą wracają do domu, więc pewnie poruszy zaraz ten temat, ale nie martw się. Jeśli nie masz na to sił nie musimy nic omawiać. Razem możemy zabrać się za to jak lepiej się poczujesz.
-Dziękuję.

Bardzo martwił się o Nikolę. Wiedział, że w ciąży może mieć mdłości, ale to go nie uspokajało. Nie chciał się kłócić z narzeczoną, dlatego nie nalegał na wizytę u lekarza, żeby jej nie denerwować.
Zostawił dziewczynę samą i poszedł porozmawiać z mamą. Zastał ją w kuchni gdy przygotowywała tosty.
-Dobrze, że jesteś. Robię Nikoli śniadanie. Może to da radę zjeść. Twój ojciec poszedł do sklepu po sok imbirowy i jakieś krakersy.
-Dziękuję, ale chciałem porozmawiać o czymś innym. Chodzi o przygotowania do ślubu. Nikola raczej nie będzie w stanie tego dziś planować … - zaczął, ale mama mu przerwała.
-Oczywiście rozumiem. My dziś wracamy do domu, więc jak Nikola poczuje się lepiej będziecie musieli sami wszystko zaplanować. Jeśli będziecie chcieli będę mogła przyjechać wam we wszystkim pomóc.
-Jeszcze raz dziękuję mamo – uśmiechnął się lekko.
Po chwili wrócił jego ojciec z zakupami. Zaniósł narzeczonej śniadanie z nadzieją, że będzie w stanie je zjeść. Na szczęście po soku imbirowym trochę jej się poprawiło, ale wolała nie ryzykować i zostawiła tosty, a zjadła same krakersy.
-Rodzice zaraz wyjeżdżają.
-Trzeba ich pożegnać – Nikola chciała wstać.
-O nie. Masz leżeć. Mogą tu przyjść.
-Krzysiu ja nie jestem chora tylko jestem w ciąży. Już mi lepiej.
-Wolałbym żebyś jednak dziś została w łóżku.
-Dam radę poruszać się po domu. Nic mi nie jest – powiedziała już lekko zirytowana.
Odpuścił, żeby jej nie denerwować, ale nie był przekonany do tego, żeby wstawała. Poszli razem do salonu gdzie czekali już na nich jego rodzice z walizkami.
-To my będziemy jechać. Dbaj siebie – jego mama przytuliła Nikolę, a potem podeszła do niego – A ty dbaj o nią.
-Oczywiście.
Jego ojciec też się z nimi pożegnał, a potem ruszyli w drogę do domu. Postanowił zrobić obiad wcześniej ze względu na to, że Nikola niewiele zjadła na śniadanie. Wiedział już że musi uważać, żeby znów nie zrobiło jej się nie dobrze.
Jego narzeczona bardzo chciała mu pomóc, ale zabronił. Nie była tym zachwycona, lecz w końcu odpuściła. Wzięła laptopa i zaczęła przeglądać internet przy stole w kuchni.
-Jest artykuł o naszych zaręczynach – zdziwiła się.
-Spodziewałem się tego. Media by nie przepuściły takiej okazji.
-No tak. Zastanawiałeś się nad ślubem? Gdzie go urządzimy?
-Jeszcze nie. Byłem mocno zajęty tobą – zauważył - A ty? Masz jakieś propozycje?
-Nie ma wielkiego rozeznania w salach weselnych, ale jak pracowałam w firmie mieliśmy mnóstwo bankietów. Jeden był w „Alabastrze”. Był naprawdę świetnie zorganizowany. Wiem też, że organizują tam wesela. Moglibyśmy sprawdzić ich ofertę i pooglądać zdjęcia z innych ślubów. Na pewno mają galerię.
-To po obiedzie się tym zajmiemy – uśmiechnął się.

Tymczasem niedaleko Rzeszowa …

Nie! Cholera jasna nie! Kolejny raz czytał artykuł o zaręczynach swojego brata i nie mógł uwierzyć. Nie pozwoli na ten ślub. Krzysiek może pomarzyć, że stanie przed ołtarzem z kobietą swojego życia. Nigdy do tego nie dopuści. On nie będzie szczęśliwy.
Miał nadzieję, że po wypadku stracili tego bachora. Nie wiedział jednak jak się tego dowiedzieć. Jeśli Nikola nadal była w ciąży to straci ją. Już on tego dopilnuje.
Musiał obmyślić plan jak się za nich zabrać. Szukała go policja, więc wiedział, że to nie będzie takie łatwe, ale uda mu się.


Witam was dziś z nowym rozdziałem. Chciałam zapowiedzieć, że rozdziały będą pojawiać się co 1-2 tygodnie. W zależności od tego ile będę miała czasu, ale głównie w zależności od waszej aktywność. Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba i proszę, komentujcie, to bardzo motywuje ;)

2 komentarze:

  1. Rozdział jak zwykle super :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku tak dawno tutaj nie byłam, że muszę czytać wszystko od początku. Nie sądziłam, że będziesz to opowiadanie kończyć, atu proszę jaka niespodzianka. Ja lece do czytania. Ten rozdział jest supii.
    Życzę weny twórczej i większej aktywności.
    Pozdrawiam, do następnego rozdziału :d

    OdpowiedzUsuń