Patrzyła
zszokowana na Marka. On naprawę nie żartował proponując jej
wspólne mieszkanie. Kiedyś gdyby to usłyszała nie zawahałaby się
ani chwili. W mgnieniu oka spakowałaby się i zamieszkała z nim.
Ale
teraz wszystko się zmieniło. Był Krzysiek i nie mogła o nim
zapomnieć. Mimo że tak bardzo ją zranił nadal go kochał i nie
umiała przestać. Ignaczak zdobył jej zaufanie, miłość, a gdy
myślała, że znalazła szczęście znów wszystko prysło jak bańka
mydlana. Znów była sama, musiała zaczynać od nowa.
-Nie
mogę- powiedziała w końcu.
-Proszę
nie mów tego jakby to była ostateczna decyzja. Zrobię wszystko.
Wrócisz do pracy na należne ci miejsce. Od razu wszystkim powiemy,
że jesteśmy razem, żeby nie było żadnych niedomówień. Nikola
proszę- mówiąc to cały czas trzymał ją mocno za ręce i patrzył
z nadzieją w jej oczy.
-Mam
już pracę. Zresztą my nie możemy być razem. Nie kocham cię już-
starała się mówić pewnie, ale przy ostatnim zdaniu głos jej
zadrżał.
-Nie
wierzę ci. Nie chcesz mnie kochać, ale nadal coś do mnie czujesz.
Mimo że starasz się temu zaprzeczać, starałaś się mnie
nienawidzić, ale nie udało ci się wyrzucić tej miłości z serca-
był coraz bliżej.
-Właśnie,
że mi się udało. Związałam się z Krzyśkiem, pokochałam go.
-I
jak to się skończyło? Zdradził cię, zranił. I to z twoją
siostrą. Zapomnij o nim. Nie zasługuje na twoją miłość- prawie
to wykrzyczał.
W
tym momencie nie wytrzymała i wybuchnęła płaczem. Marek przytulił
ją do piersi i gładził po plecach. Wtuliła się w niego, bo
potrzebowała teraz wsparcia, pocieszenia. Potrzebowała kogoś kto
by ją zrozumiał i był obok bez względu na wszystko.
Gdy
jej dotykał nie czuła tego co przy Ignaczaku. Jego dłonie
sprawiały, że przez jej ciało przechodziły przyjemne dreszcze.
Przy Marku czuła się tak jakby przytulała ją przyjaciółka.
Jednak było to bardzo miłe.
-Zamieszkaj
ze mną- szepnął jej do ucha.
Odsunęła
się od niego i rozejrzała. Potrzebowała jakiegoś lokum, bo nie
mogła zostać w domu Krzyśka. To mogło być dobre rozwiązanie,
ale tylko tymczasowo. Potrzebowała pomocy i wiedziała już, że
tylko Marek może jej pomóc.
-Ale
tylko na jakiś czas. Póki nie zarobię na własne mieszkanie-
powiedziała przez łzy.
-Niech
będzie. Powiedz kiedy .. Ignaczak ma trening? Pojedziemy wtedy po
twoje rzeczy, żebyś nie musiała go widzieć- starł słoną ciecz
z jej policzka.
-To
i tak nie ma znaczenia. Będę go widywała w pracy niestety-
spuściła głowę.
-Gdzie
ty teraz pracujesz?- zdziwił się.
Pokrótce
wyjaśniła mu na czym polega jej nowa praca. Widziała, że trochę
go zszokowała. Sama zaczęła się zastanawiać czy nie powinna
zrezygnować, ale potrzebowała pieniędzy. Nie chciała mieszkać z
Markiem zbyt długo.
-Czemu
dopiero teraz zaczynasz pracę?
Zadawał
kolejne pytania, a do niej wszystko wracało. Jego zdrada, zwolnienie
jej, próba samobójcza. Odepchnęła Marka od siebie i chciała
wybiec z mieszkania, ale zatrzymał ją i przyparł do ściany.
-Nikola
co się stało? Co zrobiłem źle?- nie rozumiał.
-Próbowałam
się zabić!- wykrzyknęła mu to w twarz- Zaraz po tym jak mnie
zwolniłeś!- starała się opanować- Krzysiek uratował mi życie,
ale byłam w śpiączce, potem musiałam zostać w szpitalu, miałam
dużo obrażeń. Niedawno zdjęli mi gips.
-Boże
Nikola- przytulił ją- Przepraszam cię za wszystko. Zmieniłem się.
Obiecuję, że nigdy cię nie skrzywdzę. Dopiero jak odeszłaś
zdałem sobie sprawę, że jesteś dla mnie najważniejsza na
świecie. Kocham cię.
Pochylił
się, żeby ją pocałować, ale wyswobodziła się z jego uścisku i
odeszła na bok. Założyła ręce na piersi.
-Zamieszkam
z tobą, ale nie będziemy razem. Nie umiem na nowo ci zaufać. A
teraz jedźmy po moje rzeczy. Krzysiek ma popołudniowy trening.
Nie
odezwał się więcej. Ubrali się i pojechali do mieszkania
siatkarza. Gdy tam dotarli najpierw upewniła się, że go nie ma, a
dopiero potem weszli do środka.
Wrzucała
wszystko do walizki. Chciała jak najszybciej stąd odejść, bo
wszystko przypominało jej Ignaczaka. Wzięła do ręki statuetkę,
którą jej podarował. Zaniosła ją do jego sypialni i położyła
na łóżku. Nie chciała zabierać niczego co będzie jej go
przypominało. W końcu wszystko było w samochodzie Marka.
Rzuciła
klucze na stół i zatrzasnęła drzwi. Gdy stała koło auta
zauważyła, że pod blok przyjechał siatkarz. Wyszedł z samochodu
i się rozglądnął. Gdy ją zobaczył zaczął biec w jej kierunku.
Wsiadła do środka.
-Jedź-
powiedziała tylko, a on ruszył.
-Nikola!-
krzyknął na całe gardło za samochodem.
Jednak
kierowca się nie zatrzymał. Wsiadł do auta i starał się go
dogonić, ale na próżno. Nie wiedział nawet kto kierował. Wrócił
do mieszkania. Pierwsze co rzuciło mu się w oczy to klucze Nikoli,
które leżały na stole.
Przerażony
poszedł do sypialni dziewczyny i otworzył wszystkie szafki. Nie
było nic. Padł na kolana i najzwyczajniej w świecie się popłakał.
Po
chwili jednak się opanował. Pobiegł do swojej sypialni. Tam
kolejny raz poczuł jakby ktoś rozdzierał mu serce. Na środku
łóżka leżała statuetka MVP, którą podarował Nikoli. Wziął
ją do ręki i postawił koło reszty.
Wiedział,
że nie zostanie ona u niego. Była Ostrowskiej i na zawsze zostanie.
Musiała przyjść do pracy, a wtedy ją złapie i porozmawiają czy
będzie tego chciała czy też nie. Do cholery to nie mogło się tak
skończyć! Za bardzo ją kochał, żeby pozwolić jej odejść.
Wiedział
jednak, że nie łatwo będzie przekonać dziewczynę do tego, że
jej nie zdradził. Musiał znaleźć dowód. Wszystko sprowadzało
się do jednej osoby. Diana była najdziwniejszą osobą jaką
spotkał. Była tajemnicza, ale można było pociągnąć ją za
język Była okrutna wobec Nikoli choć upierała się, że są
siostrami. Musiał poznać prawdę.
Nie
wiedział jak zabrać się za poszukiwania Diany. Nie miał nawet jej
numeru telefonu. Po chwili olśniło go. Złapał za kluczyki i
wybiegł z mieszkania. Po 15 minutach był w szpitalu. Miał
szczęście, że była dość młoda i niedoświadczona pielęgniarka
w recepcji.
-Przepraszam
chciałem się zapytać czy są już wyniki badań DNA mojej żony i
jej siostry- powiedział na wstępie.
-Już
szukam. Nazwisko żony?
-Ostrowska-
pielęgniarka spojrzała na niego niepewnie- Używa panieńskiego
nazwiska, żeby nie zwracać na siebie uwagi.
-No
dobrze.
Zaczęła
wklepywać coś w komputer. Nie wiedział jak ma zdobyć adres Diany.
Postanowił iść na żywioł.
-Jeszcze
nie ma wyników. Zostaną wysłane jak tylko będę gotowe
-Jak to
nie ma?- udawał głupiego- Powinny być.
-Ale nie
ma.
-Proszę
mi to pokazać.
Przekręcił
ekran w swoją stronę mimo protestów. Zapamiętał adres
domniemanej siostry Nikoli. Przeprosił pielęgniarkę za kłopot,
wyszedł i od razu udał się na odpowiednią ulicę.
Chwilę
mu zajęło znalezienie bloku. W końcu stanął przed odpowiednim
mieszkaniem i zadzwonił dzwonkiem. W drzwiach stanęła Diana.
Wszedł do środka mimo jej protestów.
-Co ty tu
robisz?!- wydzierała się, ale on nic sobie z tego nie robił- Skąd
masz mój adres?! Nie powinno cię tu być! Nie taki był plan!
-Jaki
plan?- w końcu się odezwał, ale ona zamilkła- Kim ty jesteś?
I kolejny rozdział do kolekcji :) Mam nadzieję, że wam się podoba. Komentujcie, to bardzo motywuje :)