W
drzwiach stali siatkarze z jego drużyny. Zadzwonił do Dawida, żeby
wszystkich zebrał i przyjechał do niego, do domu. Wpuścił
wszystkich do środka, a potem razem weszli do salonu gdzie siedziała
Nikola.
Dziewczyna
dość mocno zdziwiła się na widok Resoviaków. Konarski zajął
miejsce po jej prawej stronie, a Achrem po lewej.
-Ej co ty
taka smutna?- spytał atakujący- Nie cieszysz się, że nas widzisz?
-Jeszcze
nikt nie był tak zawiedziony na mój widok- dodał kapitan.
-Jasne,
że się cieszę, ale po prostu mnie zaskoczyliście- dziewczyna
zaczęła się tłumaczyć- Co tu robicie?
-A tak
wpadliśmy was odwiedzić- włączył się Nowakowski.
Ostrowska
wstała i poszła do ich sypialni. Udał się za nią. Przysiadła na
łóżku, a on zajął miejsce obok niej. Spojrzała na niego
niepewnie. Czuł, że to nie będzie miła rozmowa, a właściwie był
pewien.
-Czemu to
zrobiłeś?- spytała.
-Ale co?
-Czemu
ich tu sprowadziłeś?
-Uznałem,
że oni pomogę ci znów się uśmiechnąć. Nie mogę patrzeć na to
jaka jesteś smutna. Chcę, żeby znów wróciła dawna Nikola.
-Zrozum,
że ja po prostu potrzebuję teraz spokoju. To wszystko mnie
przerosło. Nie umiem sobie poradzić z tym co się stało- po jej
policzkach poleciały łzy.
-Kochanie
proszę nie płacz.
Objął
ją i starł słoną ciecz z jej policzków. Wtuliła się w niego i
nadal nie przestawała płakać. Czuł, że źle zrobił zapraszając
kolegów do siebie. Nie sądził, że Ostrowska tak zareaguje.
Myślał, że to jej pomoże.
-Spokojnie-
szepnął- Będzie dobrze. Jestem przy tobie.
-Krzysiek-
odsunęła go od siebie- Ja potrzebuję czasu. Muszę pobyć sama,
jakoś sobie z tym poradzić.
-Do czego
zmierzasz?
-Nie
jestem dobrym kompanem do towarzystwa dla nikogo i jeszcze przez
jakiś czas tak zostanie. Powinnam stąd odejść.
Nie
wierzył w to co powiedziała. Miał nadzieję, że robi sobie z
niego żarty i za chwilę wybuchnie śmiechem. Nie zanosiło się
jednak na to. Wstała i szła do drzwi. W pewnym momencie się
zachwiała.
-Nikola-
szybko ją złapał i położył na łóżku- Wszystko dobrze?
-Kręci
mi się w głowie- szepnęła.
-Leż, a
ja odprawię chłopaków.
-Nie. Idź
do nich, a ja tu zostanę.
-Nie
zostawię cię tu samej.
-Skoro
już ich zaprosiłeś to niech zostaną- starała się go przekonać-
Cały czas będę tu leżała, nigdzie nie ucieknę.
Westchnął
i poszedł do Resoviaków. Nie bawił się jednak dobrze. Cały czas
myślał o Nikoli. Już drugi raz mało nie zemdlała. Bał się o
nią.
-Co ty
jesteś taki ponury?- koło niego usiadł Dawid- Gdzie Nikola?-
spytał.
-W
sypialni leży. Źle się poczuła- upił łyk wody ze szklanki.
-Co jej
jest?
-Nie
wiem.
Atakujący
patrzył na niego podejrzanie, ale w końcu odpuścił i podszedł do
Drzyzgi. Rozglądnął się i czekał aż w końcu siatkarze zaczną
się zbierać. Wolał być teraz z dziewczyną niż siedzieć tu z
nimi. Jednak nie było oznak, żeby kończyli zabawę.
Leżała
w sypialni i nie wiedziała co się z nią dzieje. Czuła się bardzo
słabo, kręciło jej się w głowie. Nigdy wcześniej się tak nie
czuła, a teraz w przeciągu dwóch dni dwa razy jej się to
zdarzyło. Mało nie zasłabła.
Spróbowała
wstać i od razu tego pożałowała. Przysiadła znów na łóżku.
Wzięła kilka głębokich wdechów co trochę pomogło. Wtedy
usłyszała, że otwierają się drzwi do pokoju. Podniosła wzrok.
-Cześć-
powiedział niepewnie Konarski.
-Cześć-
szepnęła.
-Faktycznie
nie najlepiej wyglądasz- usiadł obok niej na łóżku-Jesteś
strasznie blada. Jak się czujesz?
-Słabo.
-Krzysiek
mówił, że mało nie zasłabłaś.
-To
prawda.
-A
nie jest ci czasem niedobrze?- uśmiechnął się.
-Czemu
miałoby mi być niedobrze?
-Wiesz,
bo jakbyś jeszcze wymiotowała to podejrzewałbym, że niedługo na
świecie pojawi się mały Igła, dlatego pytam.
Zamurowało
ją. Boże kochany nie mogła być w ciąży. Szybko wstała, żeby
sprawdzić kalendarz, ale straciła grunt pod nogami. Już miała
upaść gdy poczuła, że atakujący w ostatniej chwili ją złapał.
-Co
tu się dzieje?- usłyszała głos Ignaczaka.
-Znów
zasłabła- odpowiedział Dawid.
-Nic
mi nie jest- szepnęła, ale nie wiedziała czy któryś z nich ją
usłyszał.
-Powinna
iść do lekarza, żeby ją zbadał- zasugerował Konarski.
-Wezmę
ją do niego, ale teraz niech odpoczywa- poczuła, że Krzysiek wziął
ją na ręce- Zostanę z nią. Nie chcę, żeby była sama.
-Okej
to my pewnie będziemy się zbierać z chłopakami.
Gdy
usłyszała trzaśnięcie drzwiami uchyliła powieki. Stał nad nią
libero. Położył jej dłoń na policzku i usiadł obok. Widziała w
jego oczach, że się o nią martwi.
Nie
wiedziała co ma robić. Nie mogła być w ciąży. Tylko ta myśl
chodziła jej po głowie. Po chwili jednak pojawiła się inna. Gdyby
zaszła w ciąże z Markiem nie byłoby jeszcze objawów, a to
oznaczało, że mogła spodziewać się tylko dziecka Krzyśka.
Uśmiechnęła się lekko. Musiała wiedzieć czy to prawda.
-Krzyś-
szepnęła.
-Jestem
tutaj.
-Muszę
jechać do lekarza. Dzisiaj.
-Może
lepiej jutro. Dziś jesteś słaba, znów mogłabyś zasłabnąć-
starał się ją przekonać, ale podjęła już decyzję.
-Muszę
jechać dzisiaj.
-No
dobrze- westchnął.
Ubrali
się i po chwili byli już w drodze. Ignaczak co chwilę na nią
zerkał jakby sprawdzał czy nadal jest przytomna. Wzruszała ją
jego troska. Wiedziała, że nie jest mu obojętna i to dawało jej
siłę
W
końcu gdy dotarli na miejsce Krzysiek poszedł ją zarejestrować.
Usiadła w poczekalni, a po chwili zjawił się obok.
-Pani
Ignaczak- zawołała pielęgniarka, a ona spojrzała zdziwiona na
libero.
-Uznałem,
że tak będzie szybciej.
Pokręciła
tylko głową i weszła do gabinetu. W sumie fajnie to brzmiało.
Pani Ignaczak. Nikola Ignaczak. Może kiedyś będzie mogła się tak
przedstawiać. Na razie jednak była ważniejsza sprawa.
Lekarz
przeprowadzał wszystkie badania i porównywał wyniki. Kazał
dokładnie opisać dolegliwości. W końcu wpisał coś w kartę i
spojrzał na nią.
-Co
mi jest?- spytała.
Jak widzicie dzieje się. Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba. Proszę komentujcie to bardzo motywuje.