niedziela, 2 listopada 2014

Rozdział XXXVI

Wbiegł do domu i rozejrzał się. Zauważył brudny kubek w zlewie – oznakę, że ktoś tu był. Pełny nadziei pognał na piętro. Niestety nikogo tam nie zastał.
-Cholera!- uderzył we framugę drzwi.
-Co się stało?- Kinga dopiero dołączyła do niego.
-Byli tu! Spóźniliśmy się!
-Patrz- podała mu kartkę- Znalazłam to na stole.
Prawie wyrwał dziewczynie kartkę. Spodziewał się listu od brata, w który dowie się, że Nikola go wybrała jednak przeliczył się.

Drogi Krzysiu!

Wiem, że pewnie bardzo cię tym zranię, ale nie umiem już tak dłużej. Ciągle jeździsz na zgrupowania lub różne mecze np. do stolicy. Nie chce dla mojego dziecka takiego życia. Chcę, żeby miało ojca przez cały czas.
Marcin mnie rozumie i obiecał, że zawsze będzie obok, choćby nie wiem, co się działo nie zostawi mnie. Chcemy stworzyć pełną, kochającą się rodzinę. Proszę, żebyś nas nie szukał. Daj nam szansę na szczęście.
Nikola

Nie umiał uwierzyć w to co czytał. To nie mogła być prawda. Gdyby coś podobnego napisał jego brat nie uwierzyłby w to, ale to było pismo Nikoli. To ona to napisała. Nawet nie zauważył jak po jego policzkach poleciały łzy.
Kolejna kobieta zostawiła go dla jego brata. Zgiął kartkę w ręce i wybiegł z domu. Wsiadł do auta i odpalił silnik. Miejsce obok zajęła Kinga.
-Co tam jest napisane?- spytała.
-To nie twój interes- warknął.
Więcej dziewczyna się nie odzywała. Odwiózł ją do mieszkania, a potem sam wrócił do domu. Rzucił się na kanapę i nie miał pojęcia co ze sobą zrobić.
To wszystko co się wokół niego działo przytłaczało go. Kolejna kobieta go zostawiła dla jego brata. Wyjął z kieszeni list od Nikoli i rzucił przez cały salon. Jedyne czego teraz tylko chciał to zapomnieć.
Wstał i udał się do kuchni. Wyjął z lodówki puszkę piwa i wypił całe. Drugie wziął do salonu. Wypił pół zawartości i odstawił na stolik. Wiedział, że jeśli się upije to jutro na treningu nie będzie w stanie ćwiczyć, ale go to nie obchodziło. Teraz już nic go nie obchodziło po tym jak stracił najważniejszą kobietę w jego życiu.
Zamachnął się i uderzył w puszkę, która przeleciała przez pół pokoju. To było dla niego za mało. Musiał jakoś odreagować po tym wszystkim. Wtedy usłyszał dzwonek do drzwi. Niechętnie poszedł otworzyć.
-Czego tu chcesz?- spytał atakującego.
-Pogadać i ci pomóc- bez pytania wszedł do środka.
-Chcesz mi pomóc? To powiedz mi czemu każda kobieta musi mnie zostawić dla mojego brata? No mów, nie krępuj się.
-Co ty pieprzysz?- Dawid popatrzył na niego jak na idiotę.
-To sama prawda! Najpierw Kinga, teraz Nikola. Co on w sobie kurwa ma ja się pytam?!- wydarł się na cały dom.
-Przestań krzyczeć tylko powiedz co się stało!
-Zostawiła mnie dla niego! A ja głupi myślałem, że jest inna, że znalazłem kobietę swojego życia. Jakim ja byłem kretynem.
Usiadł na kanapie i pokręcił głową. Konarski zajął miejsce obok niego. Czuł na sobie wzrok atakującego, ale nawet na niego nie spojrzał. Chciał być teraz sam i miał nadzieję, że Dawid szybko sobie pójdzie.
-Nie wierzę w to co mówisz- odezwał się atakujący- Nie wierzę, że Nikola by ci to zrobiła. Kocha cię, jest z tobą w ciąży … -przerwał mu.
-Jak widać nie kocha mnie! Zostawiła mi tylko cholerny liścik w którym napisała, że chce mieć dobrego ojca dla swojego dziecka i że niby jest nim Marcin- prychnął- Jakim cudem?! Jakim cudem on ją tak omotał?!
-Nadal nie umiem uwierzyć w to co mówisz.
-Nie?! To poczytaj sobie! Gdzieś tu jest list od niej.
Oparł się, a Dawid wstał i zaczął szukać kartki. Patrzył jak atakujący rozgląda się po całym salonie. Gdy napotkał puszkę piwa skarcił go wzrokiem, ale nic sobie z tego nie robił. Zostawiła go ukochana, miał prawo topić smutki z alkoholu. Jak tylko Konarski opuści jego dom miał zamiar iść do monopolowego i kupić jakąś flaszkę.
-Mam- oznajmił w końcu atakujący.
-To czytaj. Może w końcu przestaniesz tak ślepo wierzyć w Nikole.
Konar tylko westchnął i rozłożył zgiętą kartkę. Obserwował Dawida jak czytał uważnie każde zdanie. Atakujące popstrzył na niego, potem znów na kartkę i znów na niego. Pokręcił z niedowierzaniem głową.
-Jakim ty jesteś idiotą!- wydarł się.
-Ja?!- zdziwił się- Chyba oni! Mój rodzony brat mnie nienawidzi za nic i stara się mi zabrać to co jest dla mnie najważniejsze i mu się to udaje! Kobieta, z którą chciałem spędzić resztę życia, która oczekuje mojego dziecka zostawiła mnie dla brata! Zastanów się kogo tu nazywasz idiotą!
-Ciebie! Naprawdę tego nie zauważyłeś?!
-Czego niby?!- nie rozumiał.
-Prawdziwej wiadomości od Nikoli!
-Niby jakiej- prychnął.
-Te wyrazy- Konarski usiadł obok niego, wyprostował kartkę i położył na stoliku- Tutak, tutaj i tutaj- pokazywał palcem- Są napisane inaczej.
-I co z tego?- nadal nie rozumiał.
-To z tego kretynie, że w tym liście, który pewnie napisała, bo Marcin jej kazał zawarła wiadomość dla ciebie! Wyróżniają się wyrazy: do stolicy, chcę, żebyś, szukał i zdanie: Daj nam szansę na szczęście. Na serio nie rozumiesz?!
W tym momencie poczuł przypływ siły i nadziei. Dawid miał rację. Nikola chciała, żeby jej szukał i nawet udało jej się w liście napisać gdzie ma jej szukać. Stolica. Warszawa. To tam Marcin ją zabrał.
Nie mógł sobie wybaczyć, że był tak głupi i uwierzył w ten list. Zwątpił w Nikole, a nie miał prawa. Powinien cały czas jej ufać, wierzyć w jej wierność i miłość. Odnajdzie ją. Bez względu na wszystko odnajdzie ją i będą razem.
-Jadę do Warszawy- zakomunikował.
-Jadę z tobą- powiedział Dawid.
-Nie. Muszę to sam załatwić.
-Nie pozwolę ci, bo jeszcze zrobisz coś głupiego.
-Co niby?
-A co zrobisz jak spotkasz Marcina?- prychnął.
-Zabiję jak psa!

-Właśnie o tym mówię.

Przepraszam, przepraszam, przepraszam. Od dłuższego czasu nie mam weny na żadne opowiadanie, ale nareszcie coś ruszyło i mam nadzieję, że więcej nie zrobię już takiej przerwy. Mam nadzieję, że nadal czytacie to opowiadanie. 
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ

środa, 8 października 2014

Rozdział XXXV

Obudziła się w ciemnym pomieszczeniu. Leżała na łóżku. Podniosła się i podbiegła do drzwi. Niestety były one zamknięte. Westchnęła i podeszła do okna. Wszędzie rozciągał się las. Przeszło jej przez myśl, żeby wyskoczyć, ale bała się, że zrobi coś dziecku.
Usiadła na łóżku i zaczęła się zastanawiać nad swoją sytuacją. Nie rozumiała czemu Marcin ją porwał. Po co? Wtedy usłyszała otwieranie drzwi i zerwała się z miejsca. Do pokoju wszedł brat Krzyśka.
-Cześć cukiereczku- powiedział uśmiechnięty chłopak.
-Czego ode mnie chcesz?
-Widzę, że od razu przechodzisz do rzeczy- zamknął drzwi i schował klucz do kieszeni- Chcę ciebie.
Cofnęła się kilka kroków aż wpadła na ścianę. Marcin z głupim uśmiechem powoli zbliżał się do niej. Zamknęła oczy i zacisnęła dłonie w pięści. Nie będzie znów ofiarą.
-Mój brat ma dobry gust- pogładził ją po policzku.
-Nie dotykaj mnie- warknęła i odtrąciła jego dłoń.
-Piękna i z charakterem. Takie lubię najbardziej- poruszył dziwnie brwiami- Jak widać mój brat też
Teraz to do niej dotarło. Jemu wcale nie chodziło o nią, tylko o to, by skrzywdzić Krzyśka. Pewnie najpierw uznał, że najlepiej to zrobi biorąc ślub z Kingą, ale gdy dowiedział się, że Igła ułożył sobie życie z nią postanowił zmienić plany.
-Tobie nie chodzi o mnie tylko o Krzyśka.
-I mądra na dodatek- zaśmiał się- Kinga zrozumiała to dopiero jak od niej odchodziłem tuż przed ślubem. Nawet nikomu nie powiedziała o moich planach, bo nie chciała się przyznawać, że była taka głupia, że myślała, że naprawdę ją kocham. Widzę, że mój braciszek znalazł teraz ideał. Szkoda, że go straci na moją rzecz.
-Nigdy z tobą nie będę!
-Będziesz. Co cię przy nim trzyma? Co chwilę go nie ma w domu, bo ma mecze, treningi, zgrupowania … -przerwała mu.
-Jestem w ciąży- powiedziała zanim pomyślała.
Reakcja Marcina była dziwna. Zacisnął dłonie w pięści, zamknął oczy i stał chwilę bez ruchu. Nagle zamachnął się i rozbił lampę stojącą na komodzie. W końcu odwrócił się przodem do niej wściekły.
-On nie może być szczęśliwy- powiedział przez zęby- Musisz zniknąć i ja się postaram o to, przysięgam.

Nie wiedział gdzie ma zacząć szukać Nikoli. Jego brat mógł ją zabrać wszędzie. Od dawna z nim nie rozmawiał, dlatego nie wiedział czy ma gdzieś jakiś dom, gdzie lubi jeździć. Nic o nim nie wiedział.
Musiał porozmawiać z kimś kto przez ostatni czas z nim był. Czuł, że nie będzie to łatwa rozmowa, ale dla Nikoli był gotowy na wszystko.
Po przyjechaniu na miejsce zawahał się. Bał się jak zareaguje na jej widok, a ona na jego. Minęło już tyle czasu, a jego nadal bolało, że Kinga zostawiła go dla jego brata choć miał Ostrowską. Zadzwonił dzwonkiem.
Po chwili w progu stanęła Kinga. Widać było, że mocno zaskoczył ją jego widok. Nie wiedziała jak ma zareagować, on zresztą też.
-Możemy pogadać?- odezwał się w końcu.
-Jasne.
Dziewczyna wpuściła go do środka. Usiedli razem w salonie i przez dłuższą chwilę milczeli. Nie wiedział jak ma zacząć. Czy od razu przejść do rzeczy, czy wcześniej wyjaśnić sobie wszystko.
-Kinga posłuchaj przyjechałem tu w konkretnym celu- uznał w końcu, że nie będzie owijał w bawełnę- Marcin znów pojawił się w moim życiu i porwał moją narzeczoną.
Kinga milczała. Nie wydawała się być zdziwiona tym co powiedział. Poczuł narastający gniew, którego nie umiał opanować.
-Wiedziałaś, że on coś takiego planuje?!- wstał.
-Domyślałam się- odwróciła wzrok, żeby nie patrzeć mu w oczy.
-Nie mogę uwierzyć- pokręcił głową- Gdzie ona jest?!
-Nie wiem.
-Nie kłam! Po tych kilku latach z moim bratem musisz coś wiedzieć! Gdzie Marcin zabrał moją narzeczoną?!
-Nie wiem!- dziewczyna też wstała- Nie zwierza mi się! Odszedł ode mnie, bo dowiedział się, że układasz sobie życie i postanowił to zniszczyć. Wtedy do mnie dotarło, że on tak naprawdę nigdy mnie nie kochał. Był ze mną, żeby cię zranić- w oczach Kingi stanęły łzy- Domyślałam się, że coś wymyśli, żeby zabrać ci narzeczoną, ale nie mam pojęcia gdzie ją trzyma. Gdybym wiedziała to bym ci powiedziała.
-Czemu mam ci wierzyć?
-Bo go nienawidzę! Zostawił mnie przed ślubem. Zrobiłabym to przynajmniej po to, żeby się na nim odegrać, ale nic nie wiem.
Uwierzył jej. Marcin mocno ją skrzywdził i nie miała powodu, żeby go kryć jednak to wszystko komplikowało. Kinga była jego ostatnią deską ratunku. Jak teraz miał znaleźć Nikole? Kto mógł coś wiedzieć.
-Krzysiek skoro już mam okazję chciałabym cię przeprosić za to co ci zrobiłam. Wiem, że mocno cię zraniłam … -przerwał jej.
-Daj spokój. Wybrałaś i może dobrze się stało. Mam teraz Nikole, spodziewamy się pierwszego dziecka.
-Co?! Ona jest w ciąży?!
-Tak. Kinga proszę cię powiedz co wiesz o Marcinie. Gdzie lubi jeździć, może ma jakieś ulubione miejsce. Muszę wiedzieć.
-Rozumiem- westchnęła- Powiem ci wszystko co wiem, ale nie mam pojęcia czy jakoś ci to pomoże.
Rozmawiali dość długo. Kinga opowiedziała mu o Marcinie wiele rzeczy, ale niestety nic z tego nie mogło mu pomóc znaleźć Nikoli.
-Często jeździliśmy na wycieczki do lasu. Marcin miał tam taki mały domek- dziewczyna mówiła dalej, a w nim zaczęła tlić się nadzieja- Byliśmy w środku lasu, odosobnieni, nikt nam nie przeszkadzał.
-Gdzie jest ten domek?
-Jakieś 50 kilometrów stąd.
-Dasz radę wskazać gdzie dokładnie?
-Raczej tak.
-No to jedziemy.
Wsieli do jego auta i ruszyli w kierunku, który wskazała Kinga. Nie znał tych okolic, dlatego musiał się zdać na nią.
Miał nadzieję, że to jest to, że znajdzie Nikole i nic jej nie będzie. Wrócą razem do domu, zapomną o Marcinie i będą oczekiwali narodzin dziecka. Postanowił już, że nie odstąpi dziewczyny na krok po tym zdarzeniu.
-Tu skręć- Kinga wskazała na drogę do lasu.
Jechali chwilę aż jego oczom ukazał się mały, drewniany dom. Zaparkował kawałek dalej, żeby nikt nie zobaczył auta.
-Zostań tu- powiedział do Kingi.
-Idę z tobą.
-Nie.
-Też mam temu kretynowi parę rzeczy do powiedzenia.
Westchnął tylko, bo wiedział, że nie powstrzyma dziewczyny. Razem powoli ruszyli w stronę domku.


Jedyne co mogę napisać to przepraszam.
Zaczął się rok szkolny, jest tyle nauki, że już nie wyrabiam, ale tak to jest na biol-chem-fizie. 
Mam nadzieję, że dalej tu jesteście i czytacie.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ

piątek, 5 września 2014

Rozdział XXXIV

Rodzice Krzyśka wyjechali dwa dni temu. Bardzo dobrze się z nimi dogadywała co ją cieszyło. Chciała by ją zaakceptowali.
Siedziała w pracy i wypełniała różne papiery, wtedy do jej gabinetu, bez pukania oczywiście, wbiegł Konarski. Szybko zamknął za sobą drzwi i przekręcił klucz.
-Co ty robisz?- zdziwiła się.
-Chciałem zaprosić cię z Krzyśkiem do siebie na kolację jutro- powiedział szybko- Zgadzasz się?
-Jasne, ale możesz mi powiedzieć czemu zamknąłeś drzwi?- nadal nie rozumiała.
Wtedy ktoś szarpnął za klamkę. Spojrzała zdziwiona na Dawida. Ten tylko zaśmiał się i odsunął od drzwi.
-Otwieraj!- to był Igła.
-Wytłumaczysz mi o co chodzi?- spytała atakującego.
-Oczywiście. Krzysiek zareagował nieco inaczej na moją propozycję. Uznał, że macie już plany, więc chciałem sprawdzić czy mówi prawdę. Jak widać kłamał skoro się zgodziłaś.
-A nie można było po prostu zapytać?- zdziwiła się.
-Oj tam, nie miałem czasu na myślenie, bo Igła mnie gonił.
-A czy ty kiedykolwiek wykorzystujesz czas na myślenie?- doszedł nas zza drzwi głos libero- No otwórzcie!
-Już, już- atakujący otworzył drzwi- To jutro o 18 widzę was u siebie. Cześć- powiedział i uśmiechnięty wyszedł.
-Kochanie- podeszła do libero- Powiesz mi czemu go okłamałeś?
-Bo wiem jak będzie wyglądała ta kolacja. Znów będzie ze mnie łacha darł.
-A ty pewnie z niego- zaśmiała się.
-Oj tam.
Pocałowała Krzyśka gdy opuszczał jej gabinet i wróciła do pracy. Gdy wszystko już zrobiła wzięła torebkę i wyszła z hali. Czekał tam na nią Ignaczak i dziwnie się uśmiechał. Podeszła do niego.
-Cześć cukiereczku- powiedział i próbował ją pocałować.
-Co?- odsunęła się od niego- Nigdy mnie tak nie nazywałeś.
-A co? Nie podoba ci się?- poruszył dziwnie brwiami.
-Nie.
-Chodź, pojedziemy do jakiegoś lasu i się zabawimy- zbliżył się.
-Co ci odbiło? Nigdy się tak nie zachowywałeś- zdziwiła się.
-Po prostu mam na ciebie ochotę- uszczypnął ją w tyłek.
-Przestań!- uderzyła go w twarz.
-Ty suko!
Nie mogła uwierzyć, że ją tak nazwał. Co się z nim działo? Przecież nigdy się tak nie zachowywał. Chyba, że …
-Marcin?- spytała niepewnie, a on zaczął się śmiać.
-Czyli mój braciszek powiedział ci o mnie. Pewnie przedstawił mnie w fatalnym świetle. Nie jestem taki zły- uśmiechnął się, wziął moją rękę i pocałował- Miło mi cię poznać, Nikolo.
-Skąd wiesz jak mam na imię- wyrwała dłoń z jego uścisku.
-Mam swoje dojścia, które umiem wykorzystać kiedy mi na czymś bardzo zależy.
-Nie rozumiem czemu zależało ci na informacjach o mnie. Powinieneś raczej przygotowywać się do ślubu.
-Więc o tym też wiesz. Ślubu nie będzie.
-Twoi rodzice u nas byli. Nikt nie wie co się stało … -przerwał mi.
-Nie kocham Kingi. Mam na oku kogoś innego.
Znów zaczął się do niej zbliżać. Nie zdążyła nawet się odezwać gdy ją złapał i przyłożył jakąś szmatkę do twarzy. Więcej już nic nie pamiętała.

Po treningu pojechał do domu. Miał nadzieję, że wróci z Nikolą, ale dziewczyna wyszła wcześniej.
-Kochanie jestem!- krzyknął.
Nie uzyskał odpowiedzi. Przeszukał cały dom, ale Nikoli nie było. Wybrał jej numer. Gdy nie odebrała spróbował po raz kolejny, ale bez skutku. Zaczął się strasznie denerwować o Nikole, miał złe przeczucia. Zadzwonił do Konarskiego.
-Co tam Krzysiu?- usłyszał po chwili.
-Nie ma u ciebie Nikoli?- spytał.
-Nie. Mieliście być dopiero na kolację.
-Cholera- mruknął.
-Igła co się dzieje?- zaniepokoił się.
-Nie wiem. Nikola zniknęła.
-Znów cię zostawiła?
-Nie!- zaprzeczył szybko- Nie wróciła po pracy do domu. Mam złe przeczucia.
-Spotkajmy się na hali za 15 minut.
Zanim zdążył zaprotestować atakujący rozłączył się. Złapał szybko kluczyli od samochodu i opuścił dom.
Gdy dotarł na halę Dawida jeszcze nie było. Udała się do gabinetu Nikoli mając nadzieję, że coś tam znajdzie, ale niestety przeliczył się. Wyszedł z powrotem przed halę gdzie czekał na niego Konarski.
-Cześć- przywitał się.
-Cześć, wiesz coś?- spytał.
-Nie. Po co chciałeś się tu spotkać?
-Pomyślałem, że możemy sprawdzić zapis z monitoringu. Nie wiem czy to coś da, ale chtba warto spróbować.
-Chodźmy.
Mieli małe problemy z dostaniem się do nagrań, bo ochroniarz nie chciał ich udostępnić, ale w końcu go przekonali.
Podczas oglądani zapisu z monitoringu nie mógł uwierzyć własnym oczom. Co jego brat tu robił? I czego do jasnej cholery chciał od Nikoli?! Nie pozwoli sobie znów odebrać kobiety. Nie Nikoli.
-Igła, ale przecież to ty!- Dawid popatrzył na niego zdziwiony.
-To nie ja- pokręcił głową.
-Krzysiek nie jestem ślepy!
-To mój brat bliźniak- mruknął- Marcin.
-Masz bliźniaka?!- widać było, że tym go zaskoczył.
-Tak, ale nie widziałem go bardzo długo i miałem nadzieję, że tak zostanie.
-Dobra mniejsza o to. Czemu on porwał Nikole?
-Nigdy się z nim nie dogadywałem.
-Wydarzyło się coś złego prawda?
-Dawid- westchnął- Powiem ci, ale proszę niech to będzie temat tabu, nikomu nie możesz o tym powiedzieć, okej?
-Jasne- kiwnął głową.
Opowiedział atakującemu cała historię jego i Marcina. Konarski słuchał go uważnie. Mimo tego, że cały czas sobie nawzajem dogryzali był pewien, że Dawid nikomu nie powie o tym wszystkim.
-To dlatego ją porwał-mruknął atakujący.
-Co?- zdziwił się.
-Naprawdę nie rozumiesz? Twój brat zawsze był w twoim cieniu, więc pewnie wszystkiego ci zazdrościł. Zabierając ci Kingę chciała się zemścić, a teraz porwał Nikole, bo nie chciała z nim iść.
-Musimy ją znaleźć.

Rozdział miałam już gotowy od dwóch dni, ale cały czas zapominałam go dodać przez szkołę i MŚ za co was przepraszam.
Mam nadzieję, że rozdział się podoba :)
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ

środa, 13 sierpnia 2014

Rozdział XXXIII

Siedziała w sypialni i zastanawiała się jak będą wyglądały jej relacje z rodzicami Krzyśka. Bała się, że jak się dowiedzą o jej próbie samobójczej nie będą tacy życzliwi. Wiedziała jednak, że muszą poznać prawdę.
Położyła się na łóżku i odwróciła od drzwi. Wolała nie uczestniczyć w rozmowie, ani jej nie słyszeć. Co jeśli rodzice Igły uznają, że nie jest dla niego odpowiednia? Nie wytrzymałaby tego.
Po jakimś czasie usłyszała, że ktoś wszedł do sypialni. Nawet się nie podniosła. Uznała, że Krzysiek i tak zaraz opowie jej cały przebieg rozmowy.
-Nikola?
Zerwała się gdy usłyszała głos pani Alicji. Kobieta patrzyła na nią, a ona nie umiała nic odczytać. Czy teraz dowie się, że uważa ją za wariatkę? Bała się tego, strasznie się tego bała, ale starała się być silna.
-Krzysiek opowiedział nam wszystko. Możemy porozmawiać?- spytała.
-Oczywiście- usiadła na łóżku, a mama Krzyśka zajęła miejsce obok niej.
-Rozumiem, że to dla ciebie ciężkie- zaczęła.
-Rozumie pani?- zdziwiła się.
-Proszę mów mi mamo- uśmiechnęła się lekko.
-To znaczy, że nie uważa pani, że jestem wariatką?
-Nie. Wiele osób gdyby przeszło to co ty zrobiłoby to samo. Po tym co cię spotkało musiałaś przejść załamanie nerwowe. Pewnie nie widziałaś sensu życia- gdy kobieta dostrzegła jej zdziwioną minę uśmiechnęła się- Jestem psychologiem.
-Nie potrzebuję psychologa- wstała.
-Wiem- pani Alicja również wstała- Sama dałaś sobie radę i podziwiam cię za to. Niewielu ludzi ma tyle siły w sobie. Cieszę się, że to z tobą związał się mój syn.
-Naprawdę?- zdziwiła się.
-Tak.
-Dziękuję … -zawahała się- Mamo.
Nigdy nikogo tak nie nazwała. To była dla niej zupełnie nowe. Poczuła się tak jakby miała rodzinę. Alicja przytuliła ją.
-Usiądźmy, chcę ci coś opowiedzieć, bo Krzysiek pewnie tego nie zrobi.
-Co?- zaciekawiła się.
-On niechętnie rozmawia o bracie i nie ma się co mu dziwić. Marcin zalazł mu za skórę dość mocno.
-Co zrobił?
-Jego narzeczona, Kinga była wcześniej dziewczyną Krzyśka.
-Zabrał mu dziewczynę?- nie mogła uwierzyć.
-Tak i to w paskudny sposób. Marcin to brat bliźniak Krzyśka i … -przerwała jej.
-On ma bliźniaka?- nie mogła uwierzyć.
-Tak są identyczni. Różną się tylko charakterem. Marcin zawsze był taką czarną owcą w rodzinie. W szkole stwarzał mnóstwo problemów. Nikt nie dawał sobie z nim rady. Krzysiek był trochę jego przeciwieństwem. Zaczął trenować siatkówkę, grał w reprezentacji szkoły, potem dostał powołanie do kadry. Zawsze starał się to pogodzić ze szkołą. Marcin często wykorzystywał fakt, że wygląda jak sławny brat. Udawał go, żeby umawiać się z dziewczynami- słuchała uważnie zaciekawiona- Krzysiek jak się o tym dowiedział wściekł się, ale potem już się tym nie przejmował. Nie miał na to czasu. Jakieś 5 lat temu przywiózł do nas Kingę i przedstawił jako swoją dziewczynę. Tego dnia był też u nas Marcin.
-Spodobała mu się?- spytała.
-Mało powiedziane. Nagle zaczął odwiedzać Krzyśka, udawał, że chce mieć dobre stosunki z bratem. Po roku zniknął razem z Kingą. Krzysiek bardzo to przeżył. Kinga była jedyną dziewczyną, o której myślał na poważnie aż do teraz- uśmiechnęła się do niej, a potem westchnęła- Po tym wszystkim znienawidził brata. Gdy dwa lata temu Marcin z Kingą pojawili się u nas nie za bardzo wiedzieliśmy co robić. Oznajmili, że zamierzają się pobrać. Co mieliśmy zrobić? To w końcu nasz syn. Pomogliśmy mu z organizacją. Jak Krzysiek się o tym dowiedział nie chciał ich widzieć i oznajmił, że nie pojawi się na ślubie. Uznał, że dla niego brat nie żyje.
-To smutne, ale nie rozumiem czemu nigdy mi nic o tym nie powiedział- wstała.
-Wątpię, żeby komukolwiek o tym mówił.
-Pewnie ma mama rację.
Jednak jej powinien był powiedzieć. Ona opowiedział mu o wszystkim co Marek jej zrobił, a on nie pisnął słowem.

Jego mama dość długo siedziała w sypialni z Nikolą. Zastanawiał się czy nie powinien tam wejść, ale uznał, że da im jeszcze chwilę.
Po tym jak opowiedział rodzicom co przeszła dziewczyna jego rodzicielka uparła się, że musi z nią porozmawiać. Ucieszył się z faktu, że jej nie osądzali tylko starali się zrozumieć. Wtedy z pokoju wyszła Nikola.
-Kochanie- przytulił ją.
-Krzysiek- odsunęła się od niego- Chyba musimy porozmawiać.
-To my was zostawimy- powiedział jego ojciec i razem z matką wzięli swoje bagaże i udali się do pokoju gościnnego.
-Co się stało?- zaniepokoił się.
-Chodź.
Pociągnęła go do sypialni. Usiadł na łóżku i wziął dziewczynę na kolana. Założył jej niesforny kosmyk za ucho.
-Czemu mi nie powiedziałeś co twój brat ci zrobił?- spytała, a on zesztywniał.
-Moja mama ci powiedziała wszystko?
-Tak.
-Nie powinna była.
-Miałam prawo wiedzieć- zaprotestowała.
Przeniósł ją ze swoich kolan na łóżko, a potem wstał. Nigdy nie chciał opowiadać o tym Nikoli, bo to było zbyt bolesne. Gdy ją poznał przestał już nawet o tym myśleć. Liczyła się dla niego tylko ona.
Po tym co go spotkało długo nie umiał zaufać żadnej kobiecie. Zawsze bał się, że go zdradzi. Nikola była inna. Wiedziała dobrze tak jak on jak boli zdrada. Zaufał jej już wtedy jak zobaczył ją na ulicy tego dnia co chciała popełnić samobójstwo. Odkrył w niej bratnią duszę. Teraz zdał sobie z tego sprawę, że miała racje. Powinien był jej o wszystkim powiedzieć.
-Przepraszam- usiadł obok niej- Nie powiedziałem ci o tym, bo nie lubię o tym mówić. Nie dość, że dziewczyna mnie zdradziła to jeszcze na dodatek też mój brat. Nigdy nie sądziłem, że może mi zrobić takie świństwo.
-Krzysiek- przytuliła go.
-Nie myślę już o tym odkąd mam ciebie, a niedługo będziemy mieli dziecko- położył rękę na jej brzuchu- Warto było przez to przejść, żeby teraz być z tobą.
Pocałowała go, a on wsunął jej rękę we włosy. Po chwili oderwali się od siebie i siedzieli chwilę wtuleni. W końcu Nikola odsunęła się od niego.
-Muszę iść coś ugotować. Twoi rodzice przyjechali, a ja nie mam nic, żeby im dać do jedzenia.
-Kochanie- uśmiechnął się- Wątpię, żeby mama wpuściła cię do kuchni.
-Zaryzykuję- pocałowała go i wyszła.
Odprowadził ją wzrokiem, a potem zaczął się zastanawiać co musiało się stać, że Marcin zostawił Kingę miesiąc przed ślubem. Na początku wpadło mu do głowy, że znalazł sobie inną, ale przecież tego Kinga by nie ukrywała.
Przeszukał w telefonie spis kontaktów i zatrzymał się na numerze do brata. Nie wybierał go od jakiś 4 lat. Zapatrzył się na niego. Odrzucił komórkę na bok. Nie mógł tego zrobić. Nie chciał wiedzieć co się stało. Chciał zapomnieć, że ma brata.

Chciałam was na początku przeprosić, że tak długo musieliście na rozdział czekać, ale cały czas coś mi w nim nie pasowało. Dziś uznałam, że już koniec poprawek, bo jak tak dalej pójdzie to nigdy go nie dodam. Mam nadzieję, że się wam podoba.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ

środa, 30 lipca 2014

Rozdział XXXII

Wyszła po pracy z hali. Udało jej się wcześniej wszystko zrobić, więc musiała sama wrócić do domu, bo Krzysiek miał jeszcze trening. Przy wyjściu zobaczyła znajomą postać. Uśmiechnęła się lekko i podeszła do niej.
-Cześć Diana- przywitała się.
-Cześć Nikola. Masz czas?- spytała.
-Mam, bo wcześniej skończyłam pracę, a coś się stało?
-Nie. Po prostu chcę pogadać, zbliżyć się do ciebie.
-To chodźmy- uśmiechnęła się.
Udały się na miasto i weszły do małej, przytulnej kawiarni. Zajęły stolik w samym rogu, żeby nikt im nie przeszkadzał. Gdy Diana dostała swoją kawę, a ona sok mogły w spokoju porozmawiać. Opowiadały o swoim dzieciństwie, zainteresowaniach, o tym jak im się życie potoczyło.
-A wiesz coś o naszych rodzicach?- spytała ją siostra.
-Nie i nie chcę wiedzieć- wlepiła wzrok w szklankę.
-Czemu?- zdziwiła się- Nie interesuje cię kim są? Czemu nas zostawili?
-Nie Nie ma usprawiedliwienia na porzucenie dzieci. Ja swojego dziecka nigdy nie oddam. Choćby ktoś próbował mi je wyrwać nie puszczę- odruchowo dotknęła swojego brzucha.
-Nikola czy ty jesteś … -nie dokończyła.
-Tak- uśmiechnęła się lekko- Jestem w ciąży.
-A ojcem jest Krzysiek czy Marek?- zmartwiła się.
-Krzysiek- spojrzała na nią- Jestem pewna.
-To cudownie- uścisnęła ją.
Siedziały jeszcze chwilę póki nie usłyszała, że komórka jej dzwoni. Uśmiechnęła się gdy zobaczyła kto się do niej dobija.
-Tak kochanie?
-Nikola gdzie ty jesteś? Przyszedłem po ciebie do gabinetu, a ciebie nie ma- burknął.
-Skończyłam wcześniej.
-To ja zaraz będę w domu- powiedział pospiesznie.
-Ale ja nie jestem w domu- zaśmiała się.
-Jak to?- zdziwił się.
-Wyszłam z Dianą na miasto.
-Z Dianą?! Ale przecież nawet jej nie lubisz.
-Oj Krzysiu dużo się zmieniło. Wyjaśnię ci wszystko w domu.
-Przyjadę po ciebie zaoferował się
-Okej- powiedziała mu gdzie jest i rozłączyła się.
Niedługo pojawił się Ignaczak. Pocałował ją, a potem przywitał się z Dianą. Wiedziała, że był zaskoczony obrotem spraw. Sama jeszcze jakiś czas temu nie pomyślałaby, że wybaczy siostrze i będzie z nią normalnie rozmawiać.
Pożegnała się z Dianą i wróciła do domu z Igłą. Drzwi były otwarte. Spojrzała zdziwiona na Krzyśka. Poszedł przodem, a ona ruszyła za nim. W korytarzu stały walizki. Nic z tego nie rozumiała. Nagle z salonu wyszła starsza kobieta i przytuliła Ignaczaka. Zaraz za nią pojawił się mężczyzna.
-Krzysiu, synku ty mój- uśmiechała się- Pokaż mi się. Zaniedbałeś się, ale ja się tobą zajmę.
-Mamo- powiedział zażenowany.
-A to kto?- spojrzała na nią.
-Mamo, tato- objął ją- Chciałbym wam przedstawić. To moja dziewczyna, Nikola.
Nie za bardzo wiedziała jak ma się zachować, więc powiedział dzień dobry i ukłoniła się lekko. Kobieta podeszła i uścisnęła jej dłoń.
-Miło mi cię poznać. Jestem Alicja, a to mój mąż Sławek.

Zupełnie nie spodziewał się wizyty rodziców. Nie powiedział im dotąd o Nikoli i był ciekaw jak to przyjmą. Matka od dawna suszyła mu głowę o małżeństwo. Chciała urządzać mu ślub, zajmować się wnukami.
-Może usiądziemy w salonie?- zaproponował.
-Oczywiście.
Jego rodzice zajęli kanapę, a on usiadł na fotelu i posadził sobie Ostrowską na kolanach. Matka z ojcem wymienili znaczące spojrzenia i uśmiechnęli się. Zobaczył, że dziewczyna się zarumieniła. Pocałował ją w policzek.
-Krzysiek- szepnęła, a on uśmiechnął się.
-Kocham jak się rumienisz.
Jego rodzice zaśmiali się. Spojrzał na nich ciekaw powodu ich niezapowiedzianego przyjazdu. Zawsze dzwonili.
-Mamo, a tak właściwie czy coś się stało?- spytał.
-A tak- odchrząknęła, a uśmiech od razu znikł z jej twarzy- Chodzi o twojego brata.
-Mogłem się domyślić- westchnął.
-Masz brata?- zdziwiła się.
-Tak. Co z nim?- spytał rodzicielki.
-Jak wiesz miał się niedługo ożenić- podkreśliła ostatnie słowo i spojrzała na Nikole. Ta gdy to zauważyła otworzyła szeroko oczy i spuściła wzrok.
-Ciężko, żebym nie wiedział- burknął- Z tego co pamiętam ślub jest za miesiąc, więc nie rozumiem waszej wizyty.
-Ślubu nie będzie. Marcin zostawił Kingę i zniknął.
-Co?- zdziwił się- Czemu?
-Nie wiem. Nie powiedział nic przed swoim wyjazdem, a Kinga też nie chce nic wyjawić. A miałam nadzieję, że w końcu będę mieć wnuki.
Spojrzał na Nikole. Też na niego patrzyła. Wiedział, że domyśla się co chce zrobić i przytaknęła na znak, że się zgadza.
-Mamo zostaniesz babcią- uśmiechnął się.
-Kiedyś tak, ale pewnie dopiero za parę lat.
-Eee a nie wolałabyś za nie całe dziewięć miesięcy?
Matka spojrzała na niego zszokowana. Przenosiła wzrok z niego na Nikole i z powrotem. Ojca również zaskoczył tą wiadomością.
-Krzysiek czy ty chcesz mi coś powiedzieć?- uśmiechnęła się.
-Tak mamo. Ja i Nikola będziemy mieli dziecko.
Jego rodzicielka nie posiadała się z radości. Najpierw uścisnęła jego, potem Nikole, a potem znów jego. Ojciec również go uścisnął, a następne przytulił dziewczynę.
-Nawet nie wiecie jak się cieszę. Krzysiek kiedy zamierzałeś nam o tym powiedzieć i przedstawić Nikole?
-No więc … ja- podrapał się po głowie.
-Gdybyśmy nie przyjechali nie mielibyśmy pojęcia, że zostaniemy dziadkami. Musicie nam wszystko opowiedzieć. Jak się poznaliście?
Ostrowska szybkim krokiem opuściła salon i zamknęła się w sypialni. Chciał za nią pobiec, ale uznał, że lepiej będzie jak wytłumaczy wszystko rodzicom, którzy nie wiedzieli co się dzieje.
-Zrobiłam coś nie tak?- spytała jego matka.
-Nie po prostu to dla niej trudne.
-Ale co?
-Opowiadanie o naszym pierwszym spotkaniu.
-Czemu?- nie rozumiała.
Zawahał się. Nie wiedział czy powinien mówić rodzicom prawdę. Co wtedy pomyślą o Nikoli? Nie chciał ich jednak okłamywać. Westchnął.
-Poznaliśmy się gdy Nikola chciała popełnić samobójstwo.

Tak więc Nikola poznała przyszłych teściów :) 
Wróciłam z wakacji i na razie najbliższy wyjazd szykuje mi się na Memoriał Wagnera, więc rozdziały będą dodawane.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ

piątek, 18 lipca 2014

Rozdział XXXI

Przez następnych kilka dni Krzysiek latał wokół niej, nie pozwalając jej nic robić. Cały czas powtarzał, że musi dbać o nią i ich maleństwo. Wzruszała ją jego troska, ale też czasem irytowała, bo Ignaczak przesadzał.
Siedziała w pracy i przeglądała różne faktu. Wstała, żeby wziąć kolejne dwa segregatory gdy drzwi do jej gabinetu otworzyły się. Igła spojrzał na nią i od razu wyrwał jej papiery. Miał złą minę.
-Nie wolno ci dźwigać!
-Krzysiek to moja praca. Przecież nie będę cię wołała jak będę potrzebowała jakiś segregator wziąć z półki. To śmieszne.
-To może powinnaś iść na urlop?- zasugerował.
-Mam zamiar pracował tak długo jak zdołam. Ciąża to nie choroba. Wiem, że nie wolno mi dźwigać, ale nie popadajmy w paranoję- wyrwała mu segregatory- To chyba mogę przenieść, bo wcale nie jest ciężkie.
-Przesadzam co?- Ignaczak spuścił głowę.
-Troszeczkę- potwierdziła.
-Przepraszam, ale nie umiem inaczej. Nie mogę przestać myśleć o tym, że będziemy mieli dziecko. Nawet nie wiesz jak się cieszę.
-Ja też- odłożyła segregatory na biurko, a potem zarzuciła Igle ręce na szyję- Dawid powiedział mi po wizycie u lekarza, że pojawi się mały Ignaczak.
-Bo tak będzie- libero uśmiechnął się szeroko.
-Skąd wiesz?
-Co masz na myśli- zmarszczył czoło.
-A jak to będzie mała Ignaczakówna?- uśmiechnęła się.
-To będę musiał pilnować całego miasta- zaśmiał się.
-A ty nie masz teraz treningu?- spytała.
-Mam.
-To idź! Ja też muszę skończyć pracę.
-Poczekam potem na ciebie- powiedział, pocałował ją i wyszedł.
Starała się skupić na pracy, ale nie było to łatwe. Cały czas uśmiechała się jak pomyślała o dziecku, które nosiła pod sercem. Ono wszystko ułatwiło. Niko już wiedział, że nie ma u niej szans i wycofał się, ona znów zamieszkała z Krzyśkiem. Wszystko idealnie się układało.
-Nikola!- do gabinetu znów wszedł Krzysiek w stroju treningowym.
-Co jest?- zdziwiła się.
-Chodź.
Wziął ją za rękę i prowadził w kierunku sali. Zastanawiała się o co może chodzić. Na miejscu Igła zwolnił i nadal trzymając ją za rękę wyszedł na środek. Wszyscy siatkarze się na nich patrzyli. Wtedy zrozumiała co chce zrobić.
-Proszę o uwagę- powiedział uradowany Ignaczak, a wszyscy na niego spojrzeli- Chciałbym ogłosić coś bardzo ważnego.
-A ja wiem co- Konarski podszedł do niej i położył jej rękę na ramieniu- Powiem więcej. Wiedziałem o tym przez Igłą.
-To przypadek- Krzysiek wystawił mu język- No jak już zacząłem chce, żebyście wiedzieli, że ja i Nikola … będziemy mieli dziecko!
To co się potem wydarzyło sprawiło, że na jej twarzy zagościł wielki uśmiech. Siatkarze rzucili się na libero. Krzysiek leżał na samym dole i wydzierał się, że mają z niego zejść, bo dziecko musi mieć ojca. Gdy to w końcu uczynili objął ją. Razem zebrali gratulacje.
-No cóż- Konarski cały czas stał przy niej- Dobrze, że ja jeszcze nic im nie powiedziałem, bo nie chciałbym być na dole tej kanapki.

Po słowach Dawida uśmiechnął się szeroko. Atakujący spojrzał na niego i wtedy zrozumiał co kombinuje.
-Ani mi się waż- zagroził.
-Ej! Słuchajcie wszyscy!- zaczął.
Konarski zasłonił mu usta i zaczął się z nim przepychać po przyjacielsku. Reszta patrzył na to i zachodziła się ze śmiechu. W końcu uwolnił się z rąk Dawida i oddalił na bezpieczną odległość.
-Dawid też ma wam coś ważnego do powiedzenia!- skończył i uśmiechnął się do kolegi.
-Niech zgadnę- Drzyzga podszedł do Konarskiego- Też zostaniesz ojcem?- uśmiechnął się.
-Skąd wiesz?- zdziwił się Dawid.
Nie usłyszał odpowiedzi, bo tym razem na niego się wszyscy rzucili. Na początku starał się uciec, ale nic to nie dało. Atakujący patrzył na niego wzrokiem mordercy, ale on nic sobie z tego nie robił. Stał z boku, obejmował Nikole i się uśmiechał.
-Kochanie?
-Tak?- spojrzał na dziewczynę.
-Wiesz bardzo fajnie to wszystko obserwować- pokazała na siatkarzy- Ale muszę wracać do pracy.
-Odprowadzę cię- zaoferował się.
-Nie trzeba. Ty ćwicz, bo w końcu za coś muszę ci tą pensję przelać- uśmiechnęła się.
Pokręcił tylko głową, pocałował ją, a potem odprowadził ją wzrokiem do wyjścia. Wtedy przypomniała mu się ważna sprawa.
-Kurde miałem się oświadczyć.
-Co?!- Fabian usłyszał to co powiedział- No nie mów! Kiedy chcesz to zrobić?- dopytywał.
-Jeszcze nie wiem.
-To musi być romantyczne. Po treningu razem coś wymyślimy- uśmiechnął się.
Trener dał im dzisiaj popalić jak zobaczył, że mają dużo energii. Gdy grali zakomunikował, że drużyna, która przegra robi 20 kółek dookoła sali. Spojrzał na kolegów z drużyny. Też nie byli tym faktem zachwyceni. Grał z Alkiem, Fabianem, Jochenem, Perłą, Pitem i Nikołajem.
Pierwszy set nie poszedł po ich myśli. Na szczęście drugiego wygrali w końcówce. Trzecia partia była wyrównana i przechyliła się na ich korzyść. Czwarty sen szedł dobrze i jego drużyna wygrała mecz.
-Jest!- ucieszył się- Chłopaki nie biegamy!- powiedział uradowany.
Drugi zespół zaczął powoli biegać 20 kółek. Gdy mijał Dawida nie mógł się powstrzymać przez zgryźliwą uwagą.
-No szybciej- popędził atakującego- W takim tempie nawet żółw by cię wyprzedził.
-Tak? To biegaj ze mną Krzysiu, sprawdzimy- uśmiechnął się.
-Nie, dzięki. Szlachta nie biega.
Uradowany poszedł do szatni i się przebrał. Miejsce koło niego zajął Drzyzga. Uśmiechał się szeroko. Przypomniał sobie, że chciał z nim wymyślić sposób, w jaki oświadczy się Nikoli. Miał nadzieję, że nie ma głupich pomysłów.
-A więc tak- zaczął rozgrywający- To musi być romantyczne, więc wypadałoby zrobić kolację przy świecach, ale to jest za banalne. To musi być coś co ją zwali z nóg. Może oświadczysz się jej podczas meczu?- zasugerował.
-I to jest romantyczne?- zdziwił się.
-Można zrobić tak, żeby było. Po meczy zgasnął światła, tylko jeden reflektor będzie skierowany na was- mówił rozmarzony.
-Masz wyobraźnię- zaśmiał się.
-Ej! Próbuję ci tylko pomóc.
-No wiem, wiem. Mów dalej- zachęcił.
-No. Chłopaki ustawią się dookoła was i każdy będzie miał koszulkę z inną literką, a całość ułoży się w napis „wyjdziesz za mnie”.
-To 15 liter, a nas jest tylko 14. Nawet 13 skoro ja będę się oświadczał- zauważył.
-Oj to zrobisz to podczas meczu z Jastrzębiem i poprosisz o pomoc Dzika z Czarnowskim.
-W sumie … może się to udać.

Prosiliście, żebym napisałam i się udało :) Mam nadzieję, że wam się podoba. Teraz spokojnie mogę jutro lecieć ;)
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ

niedziela, 13 lipca 2014

Rozdział XXX

Położyła sobie rękę na brzuchu. Nie mogła uwierzyć, że rośnie w niej nowe życie, owoc miłości jej i Krzyśka. Dawid nadal ją przytulał. Również otoczyła go ramionami, a po jej policzkach poleciały łzy.
-Ej, czemu płaczesz?- spojrzał jej w oczy.
-Ze szczęścia- uśmiechnęła się.
-Nigdy nie widziałem tak pięknej pary- powiedział lekarz- Musi pan dbać o żonę. Będzie musiała o siebie dbać, nie przemęczać się, zdrowo jeść. Wszystkie zalecenia przekaże pani ginekolog.
Spojrzała na Konarskiego i zaśmiała się. Atakujący objął ją ramieniem. Widać było, że nie ma zamiaru odkręcać tego nieporozumienia. Ona również uznała, że nie ma takiej potrzeby, bo ten lekarz nie będzie się nią zajmował.
-Dziękuję- powiedziała- Do widzenia.
-Do widzenia- odpowiedział uśmiechnięty.
Obejmowana przez Dawida opuściła gabinet. Zastanawiał się jak ma powiedzieć Krzyśkowi i Nikołajowi o ciąży. Bała się reakcji Penczewa. Nie chciała go ranić, a to mógł być dla niego cios. Dziecko łączyło ją z Ignaczakiem na zawsze.
-Gratuluję- powiedział atakujący- Czyli pojawi się mały Ignaczak.
-No według lekarza mały Konarski- zaśmiała się.
-Fakt- odwzajemnił uśmiech- Wkręcimy Igłę?- zaproponował.
-Jak?
-W sumie można też przy okazji Niko wkręcić- dodał.
Dawid opowiedział jej co wymyślił. Zaczęła się śmiać i kiwnęła głową na znak, że się zgadza. W drodze do mieszkania Nikołaja zastanawiała się co się tam działo po tym jak pojechała z Konarskim do szpitala. Żaden z siatkarzy nie pojechał za nimi, więc musieli zostać u Penczewa. W końcu byli na miejscu.
Gdy przekroczyli próg mieszkania przywitała ich cisza. Nie było słychać, żeby ktoś przebywała w środku. Dawid objął ją i razem weszli do salonu. Tam zastali siatkarzy. Ignaczak siedział na jednym końcu kanapy tyłem odwrócony do Nikołaja, a on po drugiej. Zaśmiała się tylko. Wtedy obaj szybko wstali.
-Kochanie co powiedział lekarz?- Igła szybko do niej podbiegł.
-Właśnie. Co ci jest?- Penczew położył jej dłoń na ramieniu.
-Zostaw ją, to moja dziewczyna- wkurzył się libero.
-Dość!- krzyknął Konarski- Siadajcie, bo musimy wam coś powiedzieć.
Spojrzeli na siebie zdziwieni, ale posłusznie usiedli na kanapie, oczywiście w odpowiedniej odległości od siebie. Stanęła naprzeciwko nich nadal obejmowana przez atakującego. Zauważyła, że wzrok Krzyśka powędrował do ręki Dawida na jej ramieniu.
-Widzicie lekarz przekazał nam cudowną wiadomość- pocałował ją w policzek.
-Co się tu dzieje?- zdziwił się Niko.
-Widzicie. Zostanę ojcem- Dawid uśmiechnął się.
-Mówiłeś mi już, że Sabina jest w ciąży, ale co to ma wspólnego z Nikolą?- wkurzył się Ignaczak.
-Będę miał dziecko z Nikolą- powiedział atakujący.
-Co?!- krzyknęli naraz Krzysiek i Nikołaj.
-Co ty pieprzysz?!- Krzysiek lekko popchnął atakującego- Ty też chcesz mi ją zabrać?! Przecież masz żonę w ciąży! Kiedy to się stało?!- denerwował się.
Spojrzała na przyjmującego, który usiadł na kanapie i schował głowę w kolanach. Było jej go strasznie szkoda. Ignaczak miał się zaraz dowiedzieć, że to jego dziecko, co jeszcze bardziej dobije Niko. Zaczęła żałować, że zgodziła się na plan Dawida.
-Uspokój się chłopie- zaśmiał się Konarski- Żartowałem.
-Co?- Igła odetchnął- Głupi żart, ale co w takim razie jest Nikoli?
-Krzysiek- powiedziała niepewnie, a on na nią popatrzył- Ja naprawdę jestem w ciąży, ale z tobą.

Stał jak wryty nie nie był w stanie nic powiedzieć. Nikola patrzyła na niego wyczekująco. Spojrzał na jej brzuch, a potem wrócił wzrokiem do twarzy.
-Będę ojcem?- spytał nie dowierzając.
-Tak- uśmiechnęła się lekko.
Podszedł do niej i przytulił ją mocno do siebie. Zakręcił nią w powietrzu, a potem pocałował. Gdy oderwali się od siebie spojrzał jej w oczy i uśmiechnął się. Nadal nie wierzył w swoje szczęście. Będzie miał dziecko z ukochaną kobietą. Wtedy przypomniała mu się bardzo ważna sprawa.
-Nikola zamieszkaj ze mną- poprosił już n-ty raz w przeciągu ostatnich dwóch tygodni.
-Zgoda- zarzuciła mu ręce na szyję.
-Naprawdę?- ucieszył się.
-Tak. Dziecko musi się wychowywać w pełnej rodzinie.
-W takim razie jeszcze dziś się do mnie przenosisz- powiedział ucieszony.
Wziął dziewczynę za rękę i pociągnął do jej sypialni. Wyciągnął walizkę, żeby spakować do niej wszystkie jej rzeczy. Wtedy zobaczył, że Nikola przysiadła na łóżku. Usiadł obok niej i wziął ją za rękę.
-Co jest? Nie cieszysz się, że jesteś w ciąży?- spytał.
-Cieszę, bardzo się cieszę, ale żal mi Niko- westchnęła- On zasługuje na szczęście, a teraz cierpi.
Westchnął i objął dziewczynę. Mimo tego, że się z nim kłócił teraz też zrobiło mu się go żal. Pogładził Nikolę po ramieniu, pocałował w czoło, a potem wrócił do pakowania jej rzeczy. Pomagała mu w tym. Gdy w końcu skończyli opuścili pokój Ostrowskiej i weszli do salonu. Na kanapie siedział Dawid z Nikołajem.
-My będziemy się zbierać- powiedział niepewnie.
-Jasne- Penczew kiwnął głową.
-Niko- dziewczyna usiadła obok niego i objęła go. Był zazdrosny- Dziękuję ci za wszystko. Pomogłeś mi gdy tego potrzebowałam.
-Nie ma sprawy. Mam nadzieję, że będziesz szczęśliwa- uśmiechnął się lekko- A teraz idź, bo Igła zabija mnie wzrokiem.
Pocałowała go w policzek, podeszła do niego i razem opuścili mieszkanie przyjmującego. Włożył jej walizkę do bagażnika, a potem otworzył jej drzwi. Sam zajął miejsce kierowcy. Po 15 minutach byli w jego domu.
-Zapraszam- uśmiechnął się i otworzył przed nią drzwi- Wybacz bałagan, ale nie zdążyłem posprzątać.
-Widać, że nie ma tu kobiety- zaśmiała się.
-Ale teraz będzie- objął ją.
-Już chcesz mnie zagonić do sprzątania?- spytała podejrzliwie.
-Ależ skąd. W twoim stanie masz leżeć, odpoczywać, a ja się wszystkim zajmę. Będę sprzątał, gotował … -przerwała mu.
-To może zostaw mnie- zasugerowała.
-Oj nie przesadzaj. Ostatnio na kolacji nie była źle- zauważył.
Uśmiechnęła się i pocałowała go. Zaniósł jej walizkę do sypialni i pomógł się jej rozpakowywać. Gdy Nikola z westchnieniem podała mu jedną z sukienek spojrzał na nią pytająco. Nie wiedział o co chodzi.
-Co jest?
-Nic.
-No mów- uśmiechnął się.
-Niedługo nie zmieszczę się w swoje ulubione ciuchy.
Zaczął się śmiać. Nikola walnęła go w ramię. Zaczął je sobie rozmasowywać i patrzył na dziewczynę nadal się śmiejąc.
-To nie jest śmieszne.
-Wiem kochanie. Obiecuję, że kupię ci mnóstwo nowych, ciążowych ubrań- objął ją i pocałował.

No i Krzysiu wie o ciąży ;) Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba.
OGŁOSZENIE: W sobotę lecę do Hiszpanii na wakacje i nie wiem czy uda mi się przed wylotem dodać jakiś rozdział. Postaram się, ale już teraz mam mało czasu, więc chciałam was poinformować o tym, że kolejny post może się ukazać dopiero koło 28 lipca.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ

poniedziałek, 7 lipca 2014

Rozdział XXIX

          Przez chwilę nie docierało do niego to co powiedziała mu dziewczyna. Patrzył na nią i nie mógł uwierzyć. Potem przyszedł gniew.
-Jak on śmiał! Przecież wiedział, że jesteśmy razem!
-Krzysiek uspokój się, proszę.
-Nie umiem! Nikola proszę zamieszkaj ze mną, nie chcę żebyś dalej mieszkała z Penczewem.
-Jesteś zazdrosny?- zdziwiła się.
-Nie.
-Jesteś zazdrosny- zaśmiała się.
-No dobra- westchnął- Jestem o ciebie cholernie zazdrosny, ale to chyba dobrze. Wiesz, że mi na tobie zależy.
         Uśmiechnęła się i pocałowała go. Przytulił ją do siebie. Siedzieli wtuleni. Nagle Nikola wstała i poszła się ubierać.
-Zostań u mnie na noc- objął ją od tyłu.
-Nie dziś.
-W takim razie odwiozę cię- zaczął się ubierać.
-Nie trzeba- zapewniła.
-Trzeba.
-Chcesz porozmawiać z Niko prawda?- spojrzała na niego podejrzliwie.
-Może- odwrócił wzrok.
-W takim razie pojadę sama. Nie chce, żebyście kłócili się z mojego powodu. Proszę nie rozmawiaj z nim o tym co ci powiedziałam.
-Nikola wybacz, ale nie mogę udawać, że nic się nie stało.
-Proszę cię. Nie chcę, żeby atmosfera w zespole wam się popsuła przeze mnie. Obiecaj mi, że pokłócisz się z Niko, ani nic mu nie zrobisz. Obiecaj.
-Obiecuję- powiedział niechętnie.
-Dziękuję. Muszę już iść- pocałowała go- Pa.
-Pa.
       Gdy wyszła nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Posprzątał po kolacji i napił się trochę wina. Obiecał Nikoli, że nie będzie rozmawiał z Nikołajem, ani nic mu nie zrobi, ale nie mógł znieść myśli, że dziewczyna dalej z nim mieszka. On ją przecież kochał. Musiał coś zrobić, żeby ją od niego zabrać.
       W jednej chwili postanowił. Następnego dnia pojedzie kupić pierścionek zaręczynowy i oświadczy się Ostrowskiej tak jak radził mu Konarski. Nie było czasu na to, żeby Nikola zaszła w ciąże. Musiał działać szybko.
        Następnego dnia poszedł na trening jakby nigdy nic. Chciał jak najszybciej opuścić halę, ale trener kazał mu zostać z Dawidem dłużej. Atakujący miał poćwiczyć zagrywkę, a on odbiór. Gdy w końcu ich puścił szybko się przebierał.
-A gdzie ci tak śpieszno?- zaśmiał się Konarski.
-Nie twój interes- warknął.
-Oj widzę, że jest ostro. No mów. Co się stało?
-Nie wiem … - wahał się- No dobra. Nikola mi powiedziała wczoraj, że Penczew ją kocha.
-Czyli już wiesz- westchnął.
-Już wiem?- zdziwił się- Wiedziałeś. Ale skąd?
-Od Niko. Zwierzył mi się jakieś dwa tygodnie temu, że wyznał Nikoli, że ją kocha i ją pocałował, ale go odtrąciła.
-Co zrobił?!- nie wierzył własnym uszom.
-Nie wiedziałeś?- przeraził się Dawid.
-A wyglądam jakbym wiedział?!- wkurzył się- Jadę do niego!
-Nie! Uspokój się!
-Nie ma mowy! Całował moją dziewczynę!

             Gdy wróciła do mieszkania po kolacji z Krzyśkiem poszła się wykąpać, a potem po cichu udała się do swojej sypialni. Po drodze wpadła na Niko.
-Przepraszam- powiedział.
-Nie ma za co- nadal trzymał ją w ramionach- Nikola chyba musimy w końcu porozmawiać.
-Ale o czym- starała się wyswobodzić z jego uścisku.
-Nie możesz mnie cały czas unikać. Mieszkamy razem.
-Wiem- westchnęła- Jutro porozmawiamy. Teraz jestem zmęczona.
-Okej- kiwnął głową i ją puścił.
           Szybko uciekła do swojego pokoju i się położyła. Co miała mu powiedzieć? Nic się nie zmieniło. Kochała Ignaczaka i Nikołaj nie mógł na to nic poradzić.
             Następnego dnia nie miała dużo pracy. Szybko uwinęła się ze wszystkim i mogła wcześniej opuścić halę. Zobaczyła, że Penczew właśnie skończył trening. Też ją zauważył i podszedł do niej szybko. Uśmiechnęła się lekko.
-Wracasz do domu?- upewnił się.
-Tak.
             Szli razem w ciszy. W pewnym momencie Niko wziął ją za rękę. Spojrzała na ich splecione dłonie, a potem na niego. Westchnęła, ale nie wyrwała dłoni. Gdy w końcu wrócili do mieszkania usiedli razem w salonie.
-Nikola rozumiem, że kochasz Igłę, ale pozwól mi zabiegać o ciebie. Może kiedyś coś do mnie poczujesz.
-Niko nie wiem co mam ci odpowiedzieć. Zupełnie mnie zaskoczyłeś.
-Zgódź się.
            W tym momencie ktoś zaczął się dobijać do drzwi. Spojrzała zdziwiona na przyjmującego, bo nikogo się nie spodziewała. Pokręcił głową na znak, że też nie wie kto przyszedł. Razem wyszli do przedpokoju, a Penczew otworzył drzwi. Do mieszkania wpadł wściekły Ignaczak i złapał Nikołaja za koszulę.
-Krzysiek!- zaprotestowała.
-Nie daruję ci tego!- nawet nie zwrócił na nią uwagi.
-O co ci chodzi?- zdziwił się Niko.
-Całowałeś moją dziewczynę!- krzyknął.
           Stanęła jak wryta. Skąd się dowiedział? Przecież nie powiedziała mu tego. Zaraz za nim wszedł Konarski. Niko posłał mu wściekłe spojrzenie. Wtedy zrozumiała. Przyjmujący musiał się mu zwierzyć. Nie wierzyła, że tak to się potoczyła.
-Krzysiek, proszę zostaw go- starała się rozdzielić siatkarzy.
-Nie broń go!
          Libero zamachnął się, a przyjmujący schylił unikając ciosu. Szarpali się, a ona krzyczała, żeby przestali. W pewnym momencie zachwiała się. Już miała upaść gdy poczuła, że ktoś ją złapał i wziął na ręce.
-Nikola?- to był Dawid.
-Co jej jest?- momentalnie koło niej znalazł się Krzysiek- Daj mi ją, zawiozę ją do szpitala.
-Nie, ja to zrobię- wtrącił si Niko.
               Znów zaczęli się kłócić, a ona nie miała sił nawet otworzyć oczu. Strasznie jej się kręciło w głowie. Jeszcze nigdy nie czuła się tak dziwnie.
-Ja ją zawiozę, bo widzę, że nawet w takiej sytuacji nie potraficie się dogadać- westchnął Dawid.
              Wyniósł ją z mieszkania i razem pojechali do szpitala. W samochodzie poczuła się trochę lepiej i prosiła go, żeby zawrócił, ale uparł się, że jakiś lekarz musi ją zbadać. Westchnęła tylko, bo nie chciała się z nim kłócić.
                W szpitalu czekała razem z Konarskim. Jak lekarz ją poprosił atakujący wszedł razem z nią choć zapewniała go, że nie musi. Po padaniach siedziała naprzeciwko lekarza.
-Panie doktorze co mi jest?- spytała.
-Pani Nikolo. Pani jest w ciąży. Gratuluję.
             Po tych słowach przeżyła szok. Spojrzała zdziwiona na Dawida. Ten uśmiechał się szeroko i przytulił ją.

Dodaję rozdział wcześniej jako rekompensatę ze to, że na ostatni musieliście tyle czekać. Mam nadzieję, że się podoba :) 
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ