sobota, 23 listopada 2013

Rozdział I

            Nie wiedział co robić. Zbiegł na dół jak szybko mógł. Sprawdził jej puls. Żyła. Ledwo, ale żyła.
          Zadzwonił po karetkę. Mieli przyjechać jak najszybciej. Musiał coś zrobić, żeby do tego czasu nie umarła, ale nie wiedział co. Wziął ją za rękę i gładził jej zewnętrzną część. Nie miał pojęcia kim była dziewczyna, ani jak miała na imię. Zastanawiał się co musiało wydarzyć się w jej życiu, że chciała popełnić samobójstwo.
        Wtedy usłyszał karetkę. Lekarze siłą odciągnęli go od niej. Brali ją na nosze. Żyła. Nadal żyła. Tylko ta myśl chodziła mu po głowie.
-Pan dzwonił po karetkę?
         Pytanie ledwo przedostało się do jego świadomości. Kiwnął twierdząco głową. Nie mógł wydusić z siebie ani słowa. Dopiero gdy lekarz chciał wsiąść do karetki odzyskał głos.
-Mogę jechać?- spytał.
-Tak- powiedział szybko doktor.
           Usiadł i patrzył na dziewczynę, na to jak lekarze usilnie starali się uratować jej życie. Błagał, żeby im się udało.
         Dojechali do szpitala. Od razu zabrali ją na intensywną terapię. Nie dawali żadnej gwarancji, że przeżyje. Wtedy podbiegła pielęgniarka. Lekarze szybko wbiegli do sali dziewczyny.

            Ból. Ogromny ból. Tylko na nim umiała się skupić. Nie myślała o niczym innym. Chciała tylko, żeby to się już skończyło. Chciała umrzeć, nic nie czuć. Nie mogła już tego znieść.
            Nagle poczuła jak ktoś ją dotyka. Ratują ją zrozumiała. Nie chciał tego.
       Niespodziewanie stała obok. Patrzyła na ten cały teatrzyk z boku. Przerażeni lekarze, urządzenie wskazujące brak pulsu. Była szczęśliwa. Nic już nie czuła. Wyszła na korytarz i zobaczyła jego.
           Siedział na krześle i miał schowaną głowę w kolanach. Nie wiedziała kto tu leży, że tak się o tą osobę zamartwia. Wtedy przechodziła pielęgniarka. Szybko wstał.
-Przepraszam co z tą dziewczyną?
          Chodziło mu o nią. Martwił się o nią, a nawet jej nie znał. Dziwnie się poczuła. Widziała, że był smutny. Nie chciała tego.
-Lekarze jeszcze starają się ją ratować, ale chyba już sami nie wierzą, że im się to uda.
       Kobieta odeszła a on osunął się po ścianie. Kucnęła przy nim i położyła mu rękę na ramieniu. Jego dłoń powędrowała na to ramię. Uśmiechnęła się lekko.
-Żyj. Proszę żyj.
            Te słowa ją otrzeźwiły. Chciała żyć. Dla niego.

            Czuł jej obecność. Wiedział, że jest obok.
-Żyj. Proszę żyj- szepnął.
           Wtedy poczuł, że jest sam. Odeszła. Po jego policzku poleciały łzy. Nie znał jej, a mimo to nie mógł znieść jej śmierci. 

Nie wiem co mnie podkusiło, ale po prostu musiałam dodać ten rozdział. Na razie rozdziały będą krótkie potem zacznę je wydłużać. Liczę na wasze szczere opinie. Komentujcie :)

8 komentarzy:

  1. dodaj proszę szybko nowy!
    ten jest genialny!!
    łasica
    [http://zastapzloscmiloscia.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow . Genialne. Ale ona przezyje prawda ?! Jasne ze przezyje ... w koncu blog sie nie zakonczy po 1 rozdziala :-P

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziewczyno Ty to masz talent! :D
    EXTRAAAA! :D
    Nie mogę doczekać się następnego!
    Zapraszam do siebie :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne! ;D Coś fajnego się dzieje ;p

    Zapraszam do mnie:
    http://opowiadanie-o-asseco-resovii.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajebiste dziewczyno pisz dodawaj codziennie

    OdpowiedzUsuń
  6. Dodawaj codziennie jak w Siatkarskiej Przyszłości :)

    OdpowiedzUsuń
  7. meega O.o więcej chcemy :D

    OdpowiedzUsuń