Świetnie się bawiła w towarzystwie siostry i
siatkarzy. Czuła, że właśnie tego potrzebuje, żeby się
pozbierać. Musiała myśleć o swoim dziecku i o tym, że jej
zamartwianie się mu nie służy. Uśmiechnęła się i wtuliła w
Krzyśka.
Postanowiła porozmawiać z siostrą na temat ich
rodziców. Po rozmowie z panią Alicją zaczęła się zastanawiać
kim oni są, co robią. Nie mogła jednak ich szukać bez zgody
Diany. To musiała być ich wspólna decyzja.
Odszukała wzrokiem brunetkę i zauważyła, że bardzo
dobrze dogaduje się ona z Nikołajem. Siedzieli na uboczu i
rozmawiali co chwilę wybuchając śmiechem. Uśmiechnęła się na
ten widok.
-Jak
dobrze widzieć na twojej twarzy uśmiech – szepnął jej Igła na
ucho.
-Patrz
– wskazała siostrę i przyjmującego – Może coś z tego będzie.
-Oby.
Nie będę wtedy musiał się martwić, że będzie mi chciał ciebie
zabrać.
-Nie
może ci mnie zabrać, bo kocham tylko ciebie – pocałowała
Krzyśka.
-Gorzko,
gorzko – zaczął się drzeć Konarski.
Odsunęła się od Ignaczaka i zaczęła się śmiać.
Siatkarze powoli zaczęli zbierać się do domów. Wszystkich
pożegnała, a później usiadła z siostrą na kanapie. Poprosiła
ją, żeby jeszcze nie wychodziła.
-O
czym chciałaś rozmawiać?- spytała Diana.
-Wiesz
to dla mnie ciężka rozmowa i wiem, że dla ciebie też taka będzie-
zaczęła.
-Nie
przerażaj mnie. O co chodzi?
-O
naszych rodziców.
Jej siostra zerwała się szybko z kanapy i podeszła do
okna. Po chwili westchnęła i spojrzała na nią smutno.
-Po
co o nich rozmawiać? - spytała smutno – Dla mnie są martwi i dla
ciebie też powinni być. Nikola zostawili nas, nie chcieli.
-Wiem
o tym. Po prostu chyba chciałabym wiedzieć dlaczego. Nigdy się nad
tym nie zastanawiałaś?
-Wiele
razy i nadal czasem o tym myślę, ale wiem, że nie chcę ich znać.
To są kompletnie obcy ludzie dla nas. Może kiedyś minęłyśmy ich
na ulicy, ale nie wiedziałyśmy o tym, bo nas porzucili –
podkreśliła ostatnie słowa.
Westchnęła i podciągnęła kolana do klatki
piersiowej. Wiedział to wszystko i strasznie ją to bolało. Nie
rozumiała jak matka może porzucić swoje dzieci, ale chciała znać
powód przez który … kobieta, która je urodziła, bo nie mogła
jej nazwać matką, je zostawiła.
-Diana
chcę ich znaleźć i spytać dlaczego, chcę wiedzieć –
westchnęła – Ale nie zrobię tego bez twojej zgody. To musi być
nasza wspólna decyzja.
-Nikola
– spuściła głowę – Zgadzam się, żebyśmy ich znalazły
jeśli tego właśnie chcesz, ale proszę cię o jedno.
-O
co? - była ciekawa.
-Nie
teraz. Poszukajmy ich jak urodzisz. Twoja ciąża jest zagrożona.
Takie spotkanie mogłoby być bardzo stresujące i odbić się na
zdrowiu twoim i dziecka.
Nie pomyślała o tym, ale jej siostra miała rację. W
obecnym stanie nie mogła szukać rodziców. Nie chciała stracić
drugiego dziecka, nie przeżyłaby tego.
-Masz
rację. Poszukamy ich jak urodzę.
-Dobrze,
ale to, że się zgodziłam niczego nie zmienia. Dalej nie chcę ich
znać. Jak ich znajdziemy i dowiemy się, dlaczego tak postąpili mam
zamiar od razu zniknąć z ich życia, bo przecież tego właśnie
chcieli.
-Rozumiem
cię – uśmiechnęłam się smutno – Też nie mam zamiaru
uczestniczyć w ich życiu. Chcę po prostu wiedzieć.
Diana przytuliła ją, a ona odwzajemniła uścisk.
Cieszyła się, że ją ma mino tego, że na początku wyrządziła
jej taką krzywdę. To przez rodziców się nie znały, ale teraz
były razem i tylko to się liczyło.
Przysłuchiwał
się w korytarzu rozmowie Nikoli z Dianą i cieszył się, że nie
mają zamiaru do końca ciąży Ostrowskiej szukać rodziców. Na
szczęście siostra jego ukochanej przekonała ją, że to nie
najlepszy pomysł, gdy jest w ciąży. Jeżeliby chciały teraz
odszukać rodziców sam miał zamiar jej to powiedzieć.
Następnego
dnia udał się na trening trochę wcześniej, żeby zanieść
zwolnienie Nikoli do prezesa. Przekonał ją, żeby została w domu i
odpoczywała i obiecał, że sam to załatwi. Zapukał do drzwi po
czym nacisnął klamkę.
-Dzień
dobry – odezwał się.
-O Igła
– zdziwił się prezes – Wchodź. Co cię do mnie sprowadza?
-Jestem
tu w sprawie Nikoli – położył zwolnienie ukochanej na biurku.
Mężczyzna
zdziwiony wziął kartkę i zaczął czytać. W tym czasie usiadł i
obserwował jego reakcję. Miał nadzieję, że nie będzie zły, że
Nikola poszła na zwolnienie po tak krótkim czasie pracy.
-Igła po
pierwsze gratuluje ci, że zostaniesz ojcem, ale wiem, że kobiety w
ciąży pracują, więc muszę zapytać. Czy coś nie tak z
dzieckiem?
-Cóż to
długa i skomplikowana historia, więc nie będę całej opowiadał.
Ja i Nikola mieliśmy mieć bliźniaki, ale przez … wypadek Nikola
straciła jedno dziecko. Lekarze mówią, że to cud, że nie
poroniła też drugiego, ale przez to zdarzenie ciąża jest
zagrożona i każdy stres może być niekorzystny dla Nikoli i
dziecka.
-Przykro
mi. Jak wrócisz do domu pozdrów Nikolę i powiedz jej, że jak
tylko urodzi zdrowego bobaska, o czym jestem przekonany stanowisko
będzie na nią czekało – uśmiechnął się.
-Oczywiście
przekaże i dziękuję.
Prezes
zawołał swoją sekretarkę. Po chwili ta pojawiła się obok niego,
lekko zdziwiona moją obecnością.
-To
zwolnienie pani Ostrowskiej. Nie będzie jej dość długi czas, więc
proszę daj ogłoszenie, że szukamy kogoś na zastępstwo.
-Oczywiście
– powiedziała i oddaliła się.
Opuścił
gabinet prezesa i udał się do szatni. Nie podobało mu się, że
Nikola nadal ma na nazwisko Ostrowska, podczas gdy w jej brzuchu
rosło ich dziecko. Miał zamiar zmienić to jak najszybciej.
Większość
siatkarzy było już na sali, gdy pojawił się w szatni. Prócz
niego był tam tylko Drzyzga, który właśnie miał wyjść.
-Fabian?
- zatrzymał go.
-Co tam Krzysiu?- odwrócił się.
-Pamiętasz jak wymyślałeś w jaki sposób mam się oświadczyć Nikoli?
-No pewnie – rozpromienił się – Zamierzasz się w końcu oświadczyć? Jak to zrobisz? Posłuchasz moich pomysłów? - zasypał go pytaniami.
-Tak - zaśmiał się – Mam zamiar jej się oświadczyć i tak chyba posłucham twojego pomysłu. Za 2 tygodnie gramy z Jastrzębiem. Poproszę Kubiaka i Czarnowskiego o pomoc.
-Jejku, ale super. Pogadamy o tym po treningu, bo jak zaraz nie pojawimy się na hali to trener nam nogi z dupy powyrywa.
-Co tam Krzysiu?- odwrócił się.
-Pamiętasz jak wymyślałeś w jaki sposób mam się oświadczyć Nikoli?
-No pewnie – rozpromienił się – Zamierzasz się w końcu oświadczyć? Jak to zrobisz? Posłuchasz moich pomysłów? - zasypał go pytaniami.
-Tak - zaśmiał się – Mam zamiar jej się oświadczyć i tak chyba posłucham twojego pomysłu. Za 2 tygodnie gramy z Jastrzębiem. Poproszę Kubiaka i Czarnowskiego o pomoc.
-Jejku, ale super. Pogadamy o tym po treningu, bo jak zaraz nie pojawimy się na hali to trener nam nogi z dupy powyrywa.
Zaśmiał się, ale wiedział, że ma rację. Szybko się przebrał i
pobiegł na salę. Trening przebiegł bardzo dobrze, a trener był
zadowolony z ich gry. Gdy odesłał wszystkich do szatni poszedł na
samym końcu i zamknął drzwi.
-Chłopaki jest sprawa i musicie mi pomóc – zaczął.
-Nie źle się zaczyna – odezwał się Konarski – W czym mamy ci pomóc?
-W oświadczynach.
-Chłopaki jest sprawa i musicie mi pomóc – zaczął.
-Nie źle się zaczyna – odezwał się Konarski – W czym mamy ci pomóc?
-W oświadczynach.
Nawet
się nie zorientował jak wszyscy się na niego rzucili i zaczęli mu
gratulować, że w końcu się zdecydował. Tylko Dawid stał z boku
uśmiechnięty i jak się podniósł to go uściskał.
-No nareszcie – zaśmiał się.
-No nareszcie – zaśmiał się.
Jest i kolejny rozdział, mam nadzieje, że wam się podoba. Miał być wczoraj, ale załatwiałam ostatnie formalności w związku z moim wyjazdem z koleżanką na F6 do Krakowa co prawda tylko na sobotę i niedzielę, bo nie stać nas na dłużej, ale i tak się cieszę. Do tego jeszcze w piątek mają ogłosić listę przyjęć na studia i trochę się denerwuje, mam nadzieję, że rozumiecie.
Proszę komentujcie, chciałabym wiedzieć ile was jeszcze zostało :)