Marcin wywiózł ją do Warszawy. Wiele razy starała
się uciec, ale nic z tego nie wychodziło. Nie miała pojęcia co
zrobić. Mogła mieć tylko nadzieję, że Krzysiek dobrze odczytał
wiadomość zawartą w liście, który Marcin kazał jej napisać.
Gdy dotarli na miejsce Ignaczak zaciągnął ją do
jakiegoś mieszkania i zamknął w sypialni. Usiadła zrezygnowana
na łóżku i starała się coś wymyślić
-Cześć
cukiereczku- do pokoju wszedł Marcin.
-Nie
nazywaj mnie tak- warknęła.
-Uuu
mamy humorki. Słyszałem, że kobietom w ciąży buzują hormony.
Postanowiła go ignorować. Miała nadzieję, że dzięki
temu w końcu sobie pójdzie. Siedziała z założonymi rękami
odwrócona plecami do niego.
-Nie
dąsaj się. Ja ci tylko pomagam- w tym momencie nie wytrzymała.
-Co
ty nazywasz pomocą?!- wstała i nieświadomie zaczęła krzyczeć-
Porwałeś mnie! Oddzieliłeś od Krzyśka, którego kocham, z którym
będę miała dziecko! Na tym według ciebie polega pomoc? Na
rujnowaniu mi życia?
-Nie
tobie chce je zrujnować jak to ujęłaś. Tylko Igle i dobrze o tym
wiesz. Ty jesteś idealna do tego, żeby go mocno zranić. Idę do
sklepu, a ty nie próbuj żadnych sztuczek.
Gdy Marcin opuścił jej pokój zaczęła szukać
sposobu na skontaktowanie się z Krzyśkiem lub ucieczkę. W pokoju
nie było jednak telefony, a drzwi Ignaczak zamknął na klucz.
Westchnęła i wyszła na balkon, żeby zaczerpnąć świeżego
powietrza.
-Ooo
witam nową sąsiadkę- usłyszała męski głos i spojrzała w bok.
Na balkonie obok stał mężczyzna koło 30. Był dość
wysoki, dobrze zbudowany. Uśmiechał się do niej, więc
odwzajemniła uśmiech. Balkony były ze sobą połączone,
oddzielała je tylko barierka. W tym momencie poczuła nadzieję na
ucieczkę.
-Dzień
dobry. Czy mógłby mi pan pomóc?- spytała od razu.
-Oczywiście.
O co chodzi?
-Widzi
pan głupio się przyznać, ale zatrzasnęłam się w mieszkaniu. Czy
mógłby mnie pan przepuścić przez swoje mieszkanie, żebym mogła
wyjść?
-Nie
ma sprawy. A tak w ogóle jestem Kuba.
-Nikola-
podała mu dłoń.
Nowo poznany mężczyzna pomógł jej przejść przez
barierkę. Podziękowała mu i opuściła jego mieszkanie. Zaczęła
biec do wyjścia z budynku. Wiedziała, że Marcin niedługo wróci i
musi się spieszyć, by jej nie zobaczył.
Na ulicy nie za bardzo wiedziała gdzie ma się udać.
Nigdy nie była w Warszawie. Gdyby miała komórkę zadzwoniłaby po
Krzyśka, żeby ją stąd zabrał. Pieniędzy też nie miała, więc
sama nie wróci. Musiała skądś zadzwonić.
Jej jedynym pomysłem było pożyczenie komórki od
jakiegoś przechodnia, ale najpierw musiała przypomnieć sobie numer
do Igły. Wtedy ktoś złapał ją mocno za ramię i pociągnął.
Zachwiała się.
-Jak
uciekłaś?- Marcin patrzył na nią zdenerwowany.
-Zostaw
mnie!- zaczęła się wyrywać.
-Już
ci mówiłem, że do niego nie wrócisz. Nie pozwolę, żeby był
szczęśliwy. Wracamy na górę. Będę musiał cię chyba w kiblu
zamknąć, żebyś nie uciekła.
-Puść
mnie!- krzyczała na całe gardło.
-Zamknij
się!- mocniej ścisnął jej ramię.
-Proszę
ją zostawić- jakiś przechodzień zwrócił się do Marcina.
-Niech
się pan nie wtrąca. To tylko lekka sprzeczka z żoną.
-Nie
jestem jego żoną- od razu zaprzeczyła.
Jeszcze raz powtórzę. Proszę ją zostawić, albo
zadzwonię po policję- pomógł mi wyrwać ramię z uścisku
Marcina.
-Dziękuję!-
powiedziałam i pobiegłam przed siebie.
Po chwili zdałam sobie sprawę, że Marcin mnie goni,
więc przyspieszyłam. W pewnym momencie miałam wrażenie, ze
zobaczyłam auto Igły. Obejrzałam się, ale już go nie było. Nie
zauważyłam, że zwolniłam i po chwili brat Krzyśka mnie dogonił.
Razem
z Dawidem przyjechali do Warszawy. Nie miał jednak pojęcia jak ma
szukać Nikoli. Przecież nie będzie podchodził do każdej osoby na
ulicy i pokazywał jej zdjęcia.
-Okej,
jesteśmy na miejscu- odezwał się Konarski- Co teraz?
-Nie
wiem- westchnął.
-Nie
wiem. Może Marcin ma tu mieszkanie?
-Nie mam
pojęcia. Od jakiś 4 lat nie miałem z nim kontaktu. W sumie to nic
o nim nie wiem, ale wiem kto wie dosyć dużo- znalazł telefon i
wybrał numer do Kingi.
-Halo?-
usłyszał głos dziewczyny.
-Kinga,
musisz mi pomóc.
-O co
chodzi?
-Nie
wiesz czasem czy Marcin ma w Warszawie jakieś mieszkanie, albo
znajomych?- spytał z nadzieją.
-Chyba
nie … -powiedziała niepewnie.
-Kinga
proszę, spróbuj sobie przypomnieć. Tu chodzi o Nikole. Jestem
pewny, że ją wywiózł do Warszawy, ale nie wiem gdzie mam szukać.
-Krzysiek
bardzo chcę ci pomóc, ale jedyne co przychodzi mi do głowy to jego
kumpel, Kamil, ale on wyjechał do Stanów na pół roku.
-Podaj mi
adres- poprosił.
Gdy miał już adres szybko udał się tam. Miał
pewne podejrzenie i modlił się, żeby ono się sprawdziło.
-Powiesz
czego się dowiedziałeś?- spytał Konar.
-Marcin
miał w Warszawie kumpla, który wyjechał na pół roku do Stanów.
-No to
kicha- westchnął atakujący.
-Niekoniecznie.
-Czemu?
-Myślę,
a raczej mam nadzieję, że Marcin dostał od tego kumpla klucze do
mieszkania. Muszę to sprawdzić, bo oszaleję.
-Rozumiem.
Jechali
w ciszy. Nagle zadzwonił telefon atakującego. Dawid niepewnie
odebrał. Przysłuchiwał się jego rozmowie i bez problemu domyślił
się kto dzwonił. Gdy Konar się rozłączył miał nie tęgą minę.
-Co mówił
trener?- spytał.
-Eee
powiedzmy, że jak jutro się nie stawimy na treningu to będziemy
mieli przewalone. A i tak już sobie nie źle nagrabiliśmy.
-Jak nie
znajdziemy dziś Nikoli zostaję w Warszawie, a ty wracasz do
Rzeszowa I bez dyskusji- dodał gdy zobaczył, że Dawid chce się
kłócić- Nie chcę, żebyś miał przeze mnie kłopoty. Wyjaśnisz
trenerowi czemu mnie nie ma.
-Okej,
niech będzie.
Już
byli prawie na miejscu gdy serce mu mocniej zabiło. Zobaczył Nikole
biegnącą Nikole. Zaraz jednak poczuł gniew, bo zdał sobie sprawę,
że Marcin ją goni. Zaparkował auto i razem z Dawidem zaczęli biec
za jego dziewczyną i bratem.
Zobaczył
jak Marcin trzyma Nikole za ramię, a ta mu się wyrywa. Czuł, że
zaraz nie wytrzyma i rzuci się na tego bydlaka.
-Puść
ją!- krzyknął.
W
tym momencie dziewczyna wyrwała się jego bratu. I niechcący
wbiegła prosto na ulicę. Serce mu stanęło.
-Nikola!-
krzyknął gdy potrąciło ją auto.
Witam was po na prawdę dłuuuugiej przerwie.
Wiem, że kompletnie nawaliłam z blogiem, a właściwie ze wszystkimi blogami. Prawda jest taka, że straciłam kompletnie wenę i chęci do pisania. Gdy już je odzyskałam i udało mi się nawet naskrobać jeden rozdział na blog o Kurku wydarzyło się coś, co kompletnie mnie załamało. Powiedzmy, że długo nie mogłam się pozbierać i nadal nie do końca sobie z tym radzę, ale chcę spróbować wrócić do pisania. W pewnym sensie namówiła mnie do tego przyjaciółka ostatnio za co jestem jej wdzięczna.
Więc zaczynamy od nowa! Będę się starała dodawać posty regularnie(ale na razie jeszcze nic nie obiecuję) a wy proszę komentujcie. Oceniajcie czy czasem po tak drugiej przerwie nie oduczyłam się pisać. Chce znać wasze opinie i przede wszystkim wiedzieć, że mam jeszcze dla kogo pisać.
Komentujcie i do następnego ;)
Masz dla kogo pisać :) ja na pewno będę czytać :)
OdpowiedzUsuńJest super :) i cieszę się ze wrocilas :*** Ja zawsze jak zaczynam to zostaje do końca,.no chyba ze opowiadanie robi się " hotowskie"( takie moje określenie na blogi pisane przez hotki :p). Czekam z niecierpliwością na kolejny :* Pozdrawiam Dooma :).
OdpowiedzUsuńnever give up :)
OdpowiedzUsuńPisz! Pisz! Pisz! *-* Masz dla kogo :)
OdpowiedzUsuńOby Nikoli się nic nie stało poważnego :/ I oby nie straciła dziecka :////
Świetnie, że wróciłaś! :) Ja tu byłam, jestem i będę :D więc czekam na ciąg dalszy opowiadania, pozdrawiam! ;)
OdpowiedzUsuńBoże nawet nie wiesz jak ucieszyła mnie wiadomość na blogu, że coś dodałaś! :)
OdpowiedzUsuńOby Nikoli nic nie było, a także maleństwu.
Zapraszam Cię na swojego bloga: http://sklotmoimdomem.blogspot.com
Nawet nie wiesz jak się ucieszyłam, kiedy weszłam na bloga i zobaczyłam nowy rozdział ;) pisz dalej :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowe opowiadanko z Andrzejem Wroną w roli głównej. Komentarze mile widziane :)
OdpowiedzUsuńhttp://doswiadczeniprzezlos.blogspot.com/