piątek, 8 maja 2015

Rozdział XXXVII

Marcin wywiózł ją do Warszawy. Wiele razy starała się uciec, ale nic z tego nie wychodziło. Nie miała pojęcia co zrobić. Mogła mieć tylko nadzieję, że Krzysiek dobrze odczytał wiadomość zawartą w liście, który Marcin kazał jej napisać.
Gdy dotarli na miejsce Ignaczak zaciągnął ją do jakiegoś mieszkania i zamknął w sypialni. Usiadła zrezygnowana na łóżku i starała się coś wymyślić
-Cześć cukiereczku- do pokoju wszedł Marcin.
-Nie nazywaj mnie tak- warknęła.
-Uuu mamy humorki. Słyszałem, że kobietom w ciąży buzują hormony.
Postanowiła go ignorować. Miała nadzieję, że dzięki temu w końcu sobie pójdzie. Siedziała z założonymi rękami odwrócona plecami do niego.
-Nie dąsaj się. Ja ci tylko pomagam- w tym momencie nie wytrzymała.
-Co ty nazywasz pomocą?!- wstała i nieświadomie zaczęła krzyczeć- Porwałeś mnie! Oddzieliłeś od Krzyśka, którego kocham, z którym będę miała dziecko! Na tym według ciebie polega pomoc? Na rujnowaniu mi życia?
-Nie tobie chce je zrujnować jak to ujęłaś. Tylko Igle i dobrze o tym wiesz. Ty jesteś idealna do tego, żeby go mocno zranić. Idę do sklepu, a ty nie próbuj żadnych sztuczek.
Gdy Marcin opuścił jej pokój zaczęła szukać sposobu na skontaktowanie się z Krzyśkiem lub ucieczkę. W pokoju nie było jednak telefony, a drzwi Ignaczak zamknął na klucz. Westchnęła i wyszła na balkon, żeby zaczerpnąć świeżego powietrza.
-Ooo witam nową sąsiadkę- usłyszała męski głos i spojrzała w bok.
Na balkonie obok stał mężczyzna koło 30. Był dość wysoki, dobrze zbudowany. Uśmiechał się do niej, więc odwzajemniła uśmiech. Balkony były ze sobą połączone, oddzielała je tylko barierka. W tym momencie poczuła nadzieję na ucieczkę.
-Dzień dobry. Czy mógłby mi pan pomóc?- spytała od razu.
-Oczywiście. O co chodzi?
-Widzi pan głupio się przyznać, ale zatrzasnęłam się w mieszkaniu. Czy mógłby mnie pan przepuścić przez swoje mieszkanie, żebym mogła wyjść?
-Nie ma sprawy. A tak w ogóle jestem Kuba.
-Nikola- podała mu dłoń.
Nowo poznany mężczyzna pomógł jej przejść przez barierkę. Podziękowała mu i opuściła jego mieszkanie. Zaczęła biec do wyjścia z budynku. Wiedziała, że Marcin niedługo wróci i musi się spieszyć, by jej nie zobaczył.
Na ulicy nie za bardzo wiedziała gdzie ma się udać. Nigdy nie była w Warszawie. Gdyby miała komórkę zadzwoniłaby po Krzyśka, żeby ją stąd zabrał. Pieniędzy też nie miała, więc sama nie wróci. Musiała skądś zadzwonić.
Jej jedynym pomysłem było pożyczenie komórki od jakiegoś przechodnia, ale najpierw musiała przypomnieć sobie numer do Igły. Wtedy ktoś złapał ją mocno za ramię i pociągnął. Zachwiała się.
-Jak uciekłaś?- Marcin patrzył na nią zdenerwowany.
-Zostaw mnie!- zaczęła się wyrywać.
-Już ci mówiłem, że do niego nie wrócisz. Nie pozwolę, żeby był szczęśliwy. Wracamy na górę. Będę musiał cię chyba w kiblu zamknąć, żebyś nie uciekła.
-Puść mnie!- krzyczała na całe gardło.
-Zamknij się!- mocniej ścisnął jej ramię.
-Proszę ją zostawić- jakiś przechodzień zwrócił się do Marcina.
-Niech się pan nie wtrąca. To tylko lekka sprzeczka z żoną.
-Nie jestem jego żoną- od razu zaprzeczyła.
Jeszcze raz powtórzę. Proszę ją zostawić, albo zadzwonię po policję- pomógł mi wyrwać ramię z uścisku Marcina.
-Dziękuję!- powiedziałam i pobiegłam przed siebie.
Po chwili zdałam sobie sprawę, że Marcin mnie goni, więc przyspieszyłam. W pewnym momencie miałam wrażenie, ze zobaczyłam auto Igły. Obejrzałam się, ale już go nie było. Nie zauważyłam, że zwolniłam i po chwili brat Krzyśka mnie dogonił.

Razem z Dawidem przyjechali do Warszawy. Nie miał jednak pojęcia jak ma szukać Nikoli. Przecież nie będzie podchodził do każdej osoby na ulicy i pokazywał jej zdjęcia.
-Okej, jesteśmy na miejscu- odezwał się Konarski- Co teraz?
-Nie wiem- westchnął.
-Nie wiem. Może Marcin ma tu mieszkanie?
-Nie mam pojęcia. Od jakiś 4 lat nie miałem z nim kontaktu. W sumie to nic o nim nie wiem, ale wiem kto wie dosyć dużo- znalazł telefon i wybrał numer do Kingi.
-Halo?- usłyszał głos dziewczyny.
-Kinga, musisz mi pomóc.
-O co chodzi?
-Nie wiesz czasem czy Marcin ma w Warszawie jakieś mieszkanie, albo znajomych?- spytał z nadzieją.
-Chyba nie … -powiedziała niepewnie.
-Kinga proszę, spróbuj sobie przypomnieć. Tu chodzi o Nikole. Jestem pewny, że ją wywiózł do Warszawy, ale nie wiem gdzie mam szukać.
-Krzysiek bardzo chcę ci pomóc, ale jedyne co przychodzi mi do głowy to jego kumpel, Kamil, ale on wyjechał do Stanów na pół roku.
-Podaj mi adres- poprosił.
Gdy miał już adres szybko udał się tam. Miał pewne podejrzenie i modlił się, żeby ono się sprawdziło.
-Powiesz czego się dowiedziałeś?- spytał Konar.
-Marcin miał w Warszawie kumpla, który wyjechał na pół roku do Stanów.
-No to kicha- westchnął atakujący.
-Niekoniecznie.
-Czemu?
-Myślę, a raczej mam nadzieję, że Marcin dostał od tego kumpla klucze do mieszkania. Muszę to sprawdzić, bo oszaleję.
-Rozumiem.
Jechali w ciszy. Nagle zadzwonił telefon atakującego. Dawid niepewnie odebrał. Przysłuchiwał się jego rozmowie i bez problemu domyślił się kto dzwonił. Gdy Konar się rozłączył miał nie tęgą minę.
-Co mówił trener?- spytał.
-Eee powiedzmy, że jak jutro się nie stawimy na treningu to będziemy mieli przewalone. A i tak już sobie nie źle nagrabiliśmy.
-Jak nie znajdziemy dziś Nikoli zostaję w Warszawie, a ty wracasz do Rzeszowa I bez dyskusji- dodał gdy zobaczył, że Dawid chce się kłócić- Nie chcę, żebyś miał przeze mnie kłopoty. Wyjaśnisz trenerowi czemu mnie nie ma.
-Okej, niech będzie.
Już byli prawie na miejscu gdy serce mu mocniej zabiło. Zobaczył Nikole biegnącą Nikole. Zaraz jednak poczuł gniew, bo zdał sobie sprawę, że Marcin ją goni. Zaparkował auto i razem z Dawidem zaczęli biec za jego dziewczyną i bratem.
Zobaczył jak Marcin trzyma Nikole za ramię, a ta mu się wyrywa. Czuł, że zaraz nie wytrzyma i rzuci się na tego bydlaka.
-Puść ją!- krzyknął.
W tym momencie dziewczyna wyrwała się jego bratu. I niechcący wbiegła prosto na ulicę. Serce mu stanęło.
-Nikola!- krzyknął gdy potrąciło ją auto.


Witam was po na prawdę dłuuuugiej przerwie.
Wiem, że kompletnie nawaliłam z blogiem, a właściwie ze wszystkimi blogami. Prawda jest taka, że straciłam kompletnie wenę i chęci do pisania. Gdy już je odzyskałam i udało mi się nawet naskrobać jeden rozdział na blog o Kurku wydarzyło się coś, co kompletnie mnie załamało. Powiedzmy, że długo nie mogłam się pozbierać i nadal nie do końca sobie z tym radzę, ale chcę spróbować wrócić do pisania. W pewnym sensie namówiła mnie do tego przyjaciółka ostatnio za co jestem jej wdzięczna.
Więc zaczynamy od nowa! Będę się starała dodawać posty regularnie(ale na razie jeszcze nic nie obiecuję) a wy proszę komentujcie. Oceniajcie czy czasem po tak drugiej przerwie nie oduczyłam się pisać. Chce znać wasze opinie i przede wszystkim wiedzieć, że mam jeszcze dla kogo pisać.
Komentujcie i do następnego ;)

8 komentarzy:

  1. Masz dla kogo pisać :) ja na pewno będę czytać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest super :) i cieszę się ze wrocilas :*** Ja zawsze jak zaczynam to zostaje do końca,.no chyba ze opowiadanie robi się " hotowskie"( takie moje określenie na blogi pisane przez hotki :p). Czekam z niecierpliwością na kolejny :* Pozdrawiam Dooma :).

    OdpowiedzUsuń
  3. never give up :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pisz! Pisz! Pisz! *-* Masz dla kogo :)
    Oby Nikoli się nic nie stało poważnego :/ I oby nie straciła dziecka :////

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetnie, że wróciłaś! :) Ja tu byłam, jestem i będę :D więc czekam na ciąg dalszy opowiadania, pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Boże nawet nie wiesz jak ucieszyła mnie wiadomość na blogu, że coś dodałaś! :)
    Oby Nikoli nic nie było, a także maleństwu.
    Zapraszam Cię na swojego bloga: http://sklotmoimdomem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Nawet nie wiesz jak się ucieszyłam, kiedy weszłam na bloga i zobaczyłam nowy rozdział ;) pisz dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapraszam na nowe opowiadanko z Andrzejem Wroną w roli głównej. Komentarze mile widziane :)
    http://doswiadczeniprzezlos.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń