Leżała na sali i wpatrywała się tępo w sufit.
Przymknęła oczy, a po jej policzku spłynęła słona ciecz. Po tym
jak lekarz przekazał jej wszystko czuła jakby straciła część
siebie i po części tak było.
Usłyszała jak ktoś otwiera drzwi i wchodzi do sali,
ale nawet nie spojrzała w tamtym kierunku. Nie musiała. Po chwili
tonęła już w uścisku Ignaczaka przez co zupełnie się rozkleiła.
Wyczuła, że Krzysiek też płacze.
-Straciłam
je- miała zachrypnięty głos- Straciłam nasze maleństwo.
-Nikola
musimy się skupić na drugim. Mi też jest ciężko, ale musimy dać
radę.
-Nienawidzę
go! Nienawidzę twojego brata!
-Ja
też go nienawidzę. Znajdę go, obiecuje ci to.
Gdy udało jej się uspokoić położyła sobie rękę
na brzuchu. Straciła jedno dziecko, ale drugie wciąż w niej rosło.
Musiała jakoś się pozbierać i dbać o siebie, bo jej sytuacja
była bardzo ciężka. Podczas poronienia jednego z bliźniaków
nastąpiły mocne skurcze. Lekarz stwierdził, że to cud, że drugie
dziecko przeżyło.
-Lekarz powiedział, że musisz tu zostać jakieś 3
dni, żeby największe zagrożenie minęło. Później będę mógł
zabrać cię do Rzeszowa, ale od razu musisz zgłosić się do
lekarza, który pewnie wypisze skierowanie do szpitala. Większość
ciąży najprawdopodobniej będziesz musiała spędzić w szpitalu-
tłumaczył jej wszystko libero.
Westchnęła. Wiedziała już o tym. Lekarz o wszystkim
ją poinformował w momencie gdy przekazywał jej, że miała mieć
bliźniaki, ale niestety jednego straciła.
-Igła?
-Tak?
-Czemu
my nigdy nie możemy być szczęśliwi?- spytała ze łzami w oczach-
Co źle robimy?
-Będziemy
szczęśliwi razem z naszym dzieckiem- przytulił ją.
-Już
tyle razy próbowaliśmy i zawsze coś nam przeszkadzało. Marek,
Diana, teraz Marcin.
-Nawet
nie myśl, żeby mnie zostawić. Nie dam ci odejść- widziała
strach w jego oczach.
-Nie
chcę cie zostawiać- powiedziała zgodnie z prawdą- Kocham cię.
Tylko zastanawiam się co robimy źle.
Libero przytulił ją mocno, a potem musnął lekko jej
wargi swoimi.
Gdy
widział Nikole w takim stanie to serce mu się krajało. On też
cierpiał po stracie dziecka. Miał ochotę znaleźć Marcina i go
zabić. Jak można robić takie świństwa rodzonemu bratu? Nigdy
więcej go tak nie nazwie. W tym momencie został jedynakiem.
Trzy
dni później wrócił z Nikolą do Rzeszowa. Konarski zrobił to
zaraz po tym jak dowiedział się co z Ostrowską, żeby wytłumaczyć
trenerowi jego nieobecność.
Dziewczyna
całą drogę była milcząca. Podciągnęła kolana pod brodę i
patrzyła tępo przez okno. Od straty dziecka niewiele mówiła.
-Igła?-
aż się wzdrygnął gry usłyszał jej głos.
-Tak
kochanie?
-Czy
policja go złapała?- nie zdziwił się, że nie wypowiedziała jego
imienia.
-Jeszcze
nie, ale przysięgam ci, że jak nie uda im się go złapać w ciągu
miesiąca to zrobię to sam. Nie pozwolę by chodził wolno po ulicy.
Nikola
tylko skinęła głową i więcej się nie odezwała. W domu od razu
poszła do sypialni się położyć, a on wiedział już, że
dziewczyna sama nie poradzi sobie ze stratą dziecka. Złapał szybko
za telefon.
-Halo?-
usłyszał głos rodzicielki.
-Cześć
mamo. Mam do ciebie prośbę. Mogłabyś do mnie przyjechać na kilka
dni?- spytał z nadzieją.
-Oczywiście.
Coś się stało?
-To nie
jest rozmowa na telefon. Porozmawiamy jak przyjedziesz.
-Postaram
się być jeszcze dziś.
-Dzięki.
Do zobaczenia.
Rozłączył
się i poszedł do sypialni. Położył się obok Nikoli i objął
ją, a jedną rękę położył na płaskim jeszcze brzuchu.
Dziewczyna odwróciła się do niego przodem.
-Muszę
jechać do lekarza.
-Wiem-
założył jej za ucho niesforny kosmyk- Myślałem, że chcesz
najpierw odpocząć.
-Nie,
chce jechać jak najszybciej.
-Zgoda.
Jeśli jesteś gotowa możemy jechać nawet w tej chwili.
-Jestem.
Szybko
się zebrali i pojechali do ginekologa biorąc ze sobą wszystkie
wyniki badań. Po 15 minutach byli na miejscu. Lekarz przyjął ich
niemal od razu. Zaczął przeglądać papiery, a później
przeprowadził USG.
-Proszę
spojrzeć, to państwa dziecko- pokazał na monitor.
Starał
się powstrzymać łzy, ale te mimowolnie spłynęły mu po policzku.
Szybko je starł, żeby Nikola ich nie zobaczyła.
-Cóż,
niestety jest tak jak się spodziewałem- zaczął ginekolog jak
Nikola już się przebrała po USG- Ciąża jest zaliczona do tych
wysokiego ryzyka co jest spowodowane dość gwałtownym poronieniem
jednego z bliźniaków.
-Co to
znaczy?- spytał- Możemy stracić też drugie dziecko?
-Niestety
jest taka możliwość, ale zrobimy wszystko, żeby do tego nie
dopuścić. Zapiszę pani leki rozkurczowe i hormony podtrzymujące
ciążę. Nie ma mowy o żadnych generalnych porządkach, noszeniu
ciężkich zakupów, ani żadnych sportach. Musi pani unikać stresu
i zdrowo się odżywiać. Pracuje pani?
-Tak.
-Wypiszę
zwolnienie. Nie ma mowy o żadnej pracy. Jeśli poczuje pani ból w
dole brzucha lub wystąpi krwawienie proszę od razu jechać do
szpitala i do mnie zadzwonić. Możliwe że będzie musiała pani
wtedy do końca ciąży leżeć w szpitalu, ale mam nadzieję, że do
tego nie dojdzie. Jeśli pojawią się częste zawroty głowy i
mdłości nawet w drugim i trzecim trymestrze proszę się tym nie
przejmować. To normalne w ciąży wysokiego ryzyka.
Po
wysłuchaniu wszystkich zaleceń lekarza, wrócili do domu po drodze
wykupując leki. Nikola od razu je wzięła, a później poszła się
położyć.
Postanowił
zrobić coś do jedzenia dziewczynie. Powinna dużo i zdrowo jeść,
a przez ostatnie 3 dni w szpitalu prawie nic nie tknęła.
Przygotował risotto z wołowiną i warzywami i zaniósł do sypialni
razem ze szklanką soku.
-Zabierz
to. Nie jestem głodna.
-Nikola
tak nie można. Musisz jeść. Pomyśl o dziecku- nalegał.
Nikola
westchnęła i zaczęła jeść. Gdy zjadła wszystko i wypiła sok
wziął naczynia i umył. Wtedy usłyszał dzwonek do drzwi.
-Cześć
mamo- przytulił rodzicielkę.
-Cześć
synku- powiedziała i poszła z nim do salonu- To teraz powiedz mi w
końcu co się stało.
Nie
był pewien jak zareaguje jego matka, ale musiał jej o tym
powiedzieć bo chciał, żeby zajęła się Nikolą. Ona potrzebowała
teraz wsparcia psychologa, mimo że w szpitalu upierała się, że go
nie chce.
Zaczął
mówić o tym jak pojawił się Marcin, jak porwał Ostrowską do
Warszawy, wpadek, pobyt w szpitalu … poronienie. Matka ni razu mu
nie przerwała. W milczeniu siedziała i patrzyła na niego szeroko
otwartymi oczami. W pewnym momencie rozpłakała się.
-Mamo,
nie płacz- przytulił go.
-Gdzie
popełniłam błąd? Czemu ciebie udało mi się z ojcem wychować na
przyzwoitego mężczyznę, a Marcina nie?
-Nie
obwiniaj się. Zepsuła go zazdrość. Wiem, że ci ciężko, ale
muszę cię prosić o pomoc. Nikola nie radzi sobie z tym wszystkim.
Zajmiesz się nią?
-Oczywiście.
Muszę, jestem jej to winna.
Witam was po przerwie. Rozdziały nie będą pojawiać się regularnie, niestety opuściła mnie wena, jak tylko mam skończony rozdział to go dodaje, mimo że trwa to bardzo długo. W mojej głowie pojawił się pomysł na nowe opowiadanie. Znajdziecie je tu http://catching-flames.blogspot.com/ Mam nadzieję, że pisząc je odzyskam też wenę na resztę opowiadań. Proszę wejdźcie, poczytajcie i zostawicie po sobie ślad w postaci komentarza ;)
Jak wam się podoba ten rozdział? Mam nadzieję, że nie jest zły. Komentujcie :)