Wbiegł
do domu i rozejrzał się. Zauważył brudny kubek w zlewie –
oznakę, że ktoś tu był. Pełny nadziei pognał na piętro.
Niestety nikogo tam nie zastał.
-Cholera!-
uderzył we framugę drzwi.
-Co
się stało?- Kinga dopiero dołączyła do niego.
-Byli
tu! Spóźniliśmy się!
-Patrz-
podała mu kartkę- Znalazłam to na stole.
Prawie
wyrwał dziewczynie kartkę. Spodziewał się listu od brata, w który
dowie się, że Nikola go wybrała jednak przeliczył się.
Drogi
Krzysiu!
Wiem, że
pewnie bardzo cię tym zranię, ale nie umiem już tak dłużej.
Ciągle jeździsz na zgrupowania lub różne mecze np. do
stolicy. Nie chce dla mojego dziecka takiego życia.
Chcę,
żeby miało ojca przez cały czas.
Marcin
mnie rozumie i obiecał, że zawsze będzie obok, choćby nie wiem,
co się działo nie zostawi mnie. Chcemy stworzyć pełną, kochającą
się rodzinę. Proszę, żebyś
nas nie szukał.
Daj nam szansę na szczęście.
Nikola
Nie
umiał uwierzyć w to co czytał. To nie mogła być prawda. Gdyby
coś podobnego napisał jego brat nie uwierzyłby w to, ale to było
pismo Nikoli. To ona to napisała. Nawet nie zauważył jak po jego
policzkach poleciały łzy.
Kolejna
kobieta zostawiła go dla jego brata. Zgiął kartkę w ręce i
wybiegł z domu. Wsiadł do auta i odpalił silnik. Miejsce obok
zajęła Kinga.
-Co tam
jest napisane?- spytała.
-To nie
twój interes- warknął.
Więcej
dziewczyna się nie odzywała. Odwiózł ją do mieszkania, a potem
sam wrócił do domu. Rzucił się na kanapę i nie miał pojęcia co
ze sobą zrobić.
To
wszystko co się wokół niego działo przytłaczało go. Kolejna
kobieta go zostawiła dla jego brata. Wyjął z kieszeni list od
Nikoli i rzucił przez cały salon. Jedyne czego teraz tylko chciał
to zapomnieć.
Wstał
i udał się do kuchni. Wyjął z lodówki puszkę piwa i wypił
całe. Drugie wziął do salonu. Wypił pół zawartości i odstawił
na stolik. Wiedział, że jeśli się upije to jutro na treningu nie
będzie w stanie ćwiczyć, ale go to nie obchodziło. Teraz już nic
go nie obchodziło po tym jak stracił najważniejszą kobietę w
jego życiu.
Zamachnął
się i uderzył w puszkę, która przeleciała przez pół pokoju. To
było dla niego za mało. Musiał jakoś odreagować po tym
wszystkim. Wtedy usłyszał dzwonek do drzwi. Niechętnie poszedł
otworzyć.
-Czego tu
chcesz?- spytał atakującego.
-Pogadać
i ci pomóc- bez pytania wszedł do środka.
-Chcesz
mi pomóc? To powiedz mi czemu każda kobieta musi mnie zostawić dla
mojego brata? No mów, nie krępuj się.
-Co ty
pieprzysz?- Dawid popatrzył na niego jak na idiotę.
-To sama
prawda! Najpierw Kinga, teraz Nikola. Co on w sobie kurwa ma ja się
pytam?!- wydarł się na cały dom.
-Przestań
krzyczeć tylko powiedz co się stało!
-Zostawiła
mnie dla niego! A ja głupi myślałem, że jest inna, że znalazłem
kobietę swojego życia. Jakim ja byłem kretynem.
Usiadł
na kanapie i pokręcił głową. Konarski zajął miejsce obok niego.
Czuł na sobie wzrok atakującego, ale nawet na niego nie spojrzał.
Chciał być teraz sam i miał nadzieję, że Dawid szybko sobie
pójdzie.
-Nie
wierzę w to co mówisz- odezwał się atakujący- Nie wierzę, że
Nikola by ci to zrobiła. Kocha cię, jest z tobą w ciąży …
-przerwał mu.
-Jak
widać nie kocha mnie! Zostawiła mi tylko cholerny liścik w którym
napisała, że chce mieć dobrego ojca dla swojego dziecka i że niby
jest nim Marcin- prychnął- Jakim cudem?! Jakim cudem on ją tak
omotał?!
-Nadal
nie umiem uwierzyć w to co mówisz.
-Nie?! To
poczytaj sobie! Gdzieś tu jest list od niej.
Oparł
się, a Dawid wstał i zaczął szukać kartki. Patrzył jak
atakujący rozgląda się po całym salonie. Gdy napotkał puszkę
piwa skarcił go wzrokiem, ale nic sobie z tego nie robił. Zostawiła
go ukochana, miał prawo topić smutki z alkoholu. Jak tylko Konarski
opuści jego dom miał zamiar iść do monopolowego i kupić jakąś
flaszkę.
-Mam-
oznajmił w końcu atakujący.
-To
czytaj. Może w końcu przestaniesz tak ślepo wierzyć w Nikole.
Konar
tylko westchnął i rozłożył zgiętą kartkę. Obserwował Dawida
jak czytał uważnie każde zdanie. Atakujące popstrzył na niego,
potem znów na kartkę i znów na niego. Pokręcił z niedowierzaniem
głową.
-Jakim ty
jesteś idiotą!- wydarł się.
-Ja?!-
zdziwił się- Chyba oni! Mój rodzony brat mnie nienawidzi za nic i
stara się mi zabrać to co jest dla mnie najważniejsze i mu się to
udaje! Kobieta, z którą chciałem spędzić resztę życia, która
oczekuje mojego dziecka zostawiła mnie dla brata! Zastanów się
kogo tu nazywasz idiotą!
-Ciebie!
Naprawdę tego nie zauważyłeś?!
-Czego
niby?!- nie rozumiał.
-Prawdziwej
wiadomości od Nikoli!
-Niby
jakiej- prychnął.
-Te
wyrazy- Konarski usiadł obok niego, wyprostował kartkę i położył
na stoliku- Tutak, tutaj i tutaj- pokazywał palcem- Są napisane
inaczej.
-I co z
tego?- nadal nie rozumiał.
-To z
tego kretynie, że w tym liście, który pewnie napisała, bo Marcin
jej kazał zawarła wiadomość dla ciebie! Wyróżniają się
wyrazy: do stolicy, chcę, żebyś, szukał i zdanie: Daj nam szansę
na szczęście. Na serio nie rozumiesz?!
W
tym momencie poczuł przypływ siły i nadziei. Dawid miał rację.
Nikola chciała, żeby jej szukał i nawet udało jej się w liście
napisać gdzie ma jej szukać. Stolica. Warszawa. To tam Marcin ją
zabrał.
Nie
mógł sobie wybaczyć, że był tak głupi i uwierzył w ten list.
Zwątpił w Nikole, a nie miał prawa. Powinien cały czas jej ufać,
wierzyć w jej wierność i miłość. Odnajdzie ją. Bez względu na
wszystko odnajdzie ją i będą razem.
-Jadę do
Warszawy- zakomunikował.
-Jadę z
tobą- powiedział Dawid.
-Nie.
Muszę to sam załatwić.
-Nie
pozwolę ci, bo jeszcze zrobisz coś głupiego.
-Co niby?
-A co
zrobisz jak spotkasz Marcina?- prychnął.
-Zabiję
jak psa!
-Właśnie
o tym mówię.
Przepraszam, przepraszam, przepraszam. Od dłuższego czasu nie mam weny na żadne opowiadanie, ale nareszcie coś ruszyło i mam nadzieję, że więcej nie zrobię już takiej przerwy. Mam nadzieję, że nadal czytacie to opowiadanie.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ